Odnieść zwycięstwo nad samym sobą! Tak,
tak, pamiętam, że już o tym pisałam, ale nie może to być zwycięstwo jednorazowe!
Przecież każdego dnia wpadamy – często wbrew własnej woli! – w najróżniejsze
pułapki, zastawiane przez złego ducha. I niekiedy bywa tak, że nawet się nie
obejrzymy, a tu… grzech! Mniejszy lub większy, ale grzech! Myślę, że
najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby uświadomić sobie, że to, co w danej
chwili robię (mówię, myślę) jest dobre czy złe. Bardzo łatwo zatracić bowiem
kontrolę!
Cóż zatem znaczy - odnieść zwycięstwo nad
samym sobą? Podobnie jak w bitwie – trzeba pokonać przeciwnika. A kim on jest?
My sami! Sami dla siebie stanowimy zagrożenie dla naszego sumienia. Każdym
wojskiem dowodzi sztab. Dla nas tym „sztabem” jest właśnie sumienie. Trzeba się
bardzo uważnie wsłuchiwać w jego głos. Czasami jest to tylko cichy szept, ale
zawsze można go usłyszeć. Bywa jednak i tak, że zagłuszamy ten głos, bo jest
nam niewygodny w danej chwili, a może i w całym życiu! Usprawiedliwiamy się zatem
przed samym sobą, tłumacząc różne sprawy - czy to chwilą zapomnienia, czy też
swoją słabością albo i rzekomą koniecznością!
Ale wracam do meritum… Odnieść zwycięstwo
nad samym sobą! Sposobów jest wiele, nawet bardzo wiele. Trzeba tylko chcieć je
znaleźć. Nawet nie trzeba wiele szukać! Weźmy pierwszy lepszy przykład „z
brzegu”. Ta nieszczęsna obmowa, z którą sama też mam problem. Bo jak trudno się
powstrzymać od uwagi na temat kogoś, kto wydaje się nam inny, może nieciekawy,
może niezbyt mądry… A może doskonalszy od nas i dlatego „przypinamy” mu łatkę,
bo trochę zazdrościmy! Bywa i tak!
Każdy wojownik obmyśla taktykę walki,
zatem pomyślmy i my, jak pokonać tego przeciwnika, który zadomowił się w nas
samych, w naszym sercu i umyśle. Moje postanowienie jest następujące: O nikim
źle nie mówić ani nie myśleć! Wszystkim dobrze czynić! Zawsze prosić o pomoc
swojego Anioła Stróża! Bardziej krytycznie patrzeć na swoją osobę.
Plan taktyczny dobry, a co pokaże
życie!? Zobaczymy!
Wpis: 3 lutego godz. 9:45