Dzisiaj przypadają moje urodziny! Które?
Osiemdziesiąte pierwsze! Nieprawdopodobne, ale… prawdziwe! Urodziłam się 28
grudnia o godzinie 2. w nocy anno Domini 1940.
Zanim trochę powspominam, to muszę publicznie
przyznać (ze wstydem!), że był czas, iż ukrywałam swój wiek. Śmieszne! Przecież
nie wyglądam już na nastolatkę, uroda dawno przeminęła, zdrowie i fizyczna
kondycja już nie takie, jak przed laty. Zatem - czego się wstydzić, co ukrywać?
Dzisiaj z wielką wdzięcznością dziękuję
PANU BOGU, że pozwolił mi dożyć tylu lat, że obdarzył mnie tyloma talentami
(zupełnie niezasłużenie!), że w dalszym ciągu mam wielkie marzenia i pasje, mogę je realizować i wypełniać swój czas pięknie
i pożytecznie! Że mogę codziennie uczestniczyć w NAJŚWIĘTSZEJ EUCHARYSTII, przyjmować
PANA JEZUSA do serca! Bez tej Najświętszej Obecności moje życie byłoby wegetacją,
a nie twórczym działaniem. Byłoby smutne i nieużyteczne!
A przy tej okazji – kilka wspomnień od
zarania… Jestem owocem wielkiej miłości moich Ukochanych Rodziców, których zdjęcia
widnieją u dołu strony. Urodziłam się w domu moich dziadków Melonków (ze strony
mojej Mamy), ponieważ moi Rodzice wraz z Babcią Stoińską zostali wyrzuceni z
rodzinnego domu przy Rynku w Pniewach – przez Niemców. Wiem z relacji babci, że
Ojciec w wielkiej śnieżycy szedł pieszo 12 kilometrów, by dotrzeć do swojej ukochanej Żony, czyli
mojej Mamy i nowonarodzonej córeczki, czyli mnie.
Tak było osiemdziesiąt jeden lat temu…
A dzisiaj? Mimo swoich lat, mimo najróżniejszych dolegliwości (jak na ten wiek
przystało!) żyję i raduję się każdym dniem, każdą chwilą… Czuję się młoda
duchem i dziękuję Bogu, że szare komórki jeszcze sprawnie działają, mimo że pan
Alzheimer próbuje się dopchać do moich drzwi. Mam w pamięci wielkie dobro, jakiego
doświadczyłam w ciągu tych wszystkich lat, zła nie pamiętam! Mam w żywej
pamięci wielu, wielu dobrych ludzi, których Bóg postawił na mojej drodze.
Pozdrawiam Wszystkich bez wyjątku – serdecznie i ciepło!
Wpis: 28 grudnia godz. 9:40