Kochani,
czy uwierzycie?
Rankiem idę do kościoła,
a tu nagle ktoś mnie woła!
Niezwykle donośnie,
serdecznie i bardzo radośnie.
Skąd dochodzi ten miły głos?
Rozglądam się wokoło…
Nie widzę nikogo!
A głos coraz potężniejszy,
Przyjazny i coraz donioślejszy.
Podnoszę głowę do góry.
I co widzę?
Na samym czubku drzewa
siedzi sobie kos i radośnie śpiewa.
Najwyraźniej dla mnie promienną wieść
głosi,
że już wiosna nadchodzi
i o posłuchanie prosi.
Staję zachwycona i słucham w zachwycie,
bo mimo wszystko piękne jest życie!
Z wielką radością zmierzam do kościoła,
a mój kos ciągle jeszcze woła…
I nagle myśl inna mi przychodzi,
że wcale nie o śpiew dla mnie tutaj
chodzi!
Nie dla mnie ptaszek tak pięknie śpiewa,
ale od wczesnego rana
wielbi swoim hymnem naszego Pana!
I prosi, abym wraz z tym pieniem
zaniosła Mu szczere uwielbienie!
Idę więc radosna, by powiedzieć Panu,
że kocha go świat cały, także ptaszek
mały!
Wpis: 16 lutego godz. 10:43