Dzień 2 lutego to od dawien dawna Święto
Ofiarowania Pańskiego. Św. Jan Paweł II dodał mu jeszcze inny wymiar, ustanawiając
Dniem Życia Konsekrowanego. Pragnął nasze myśli i serca skierować ku tysiącom
ludzi w habitach, którzy swoje życie poświęcili wyłącznie na służbę Bogu, wypraszając
łaski dla całego świata przed Najświętszym Sakramentem. To także służba
drugiemu człowiekowi w szpitalach, domach dziecka, na misjach… Służba niezwykle
trudna niekiedy, ale mająca swe źródło w miłości do Pana Jezusa. Z naszej przeźmierowskiej
parafii wyszło kilka osób konsekrowanych. Ale dzisiejszy dzień przywodzi mi na pamięć
również inne siostry zakonne… Na przykład trzy moje starsze koleżanki z liceum –
Jankę, Walerkę oraz Tereskę - z czasów, gdy komunizm panoszył się bezpardonowo
w naszej Ojczyźnie. Dodam, że wszystkie trzy wyszły z jednej klasy.
Na pamięć przychodzą mi także dwie
postacie z mojej rodziny: s. Władysława Jurasz – rodzona siostra mojej babci –
oraz jej siostrzenica s. Walentyna Stoińska.
Ta pierwsza spędziła w klasztorze ponad
pięćdziesiąt lat. Pamiętam ją jako radosną czcicielkę Boga i Matki Bożej.
Drugiej chciałabym poświęcić nieco więcej miejsca, odczuwam bowiem wyrzuty, że nie zdążyłam do niej dotrzeć za życia, a przecież była tak blisko, bo w Zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia w Poznaniu. Gdy zbierałam informacje o mojej rodzinie z różnych źródeł, z tegoż zgromadzenia otrzymałam o s. Walentynie takie oto słowa: „Siostra Walentyna pracowała w wielu domach Zgromadzenia jako pielęgniarka w szpitalach, jako siostra służebna (czyli siostra przełożona domu), jako furtianka oraz odwiedzała osoby ubogie i chore w ich domach. Według opinii sióstr, które ją znały, s. Walentyna, była osobą bardzo dobrą, zdolną, pracowitą, uprzejmą; była bardzo delikatna w obejściu; nigdy nie mówiła ujemnie o innych. Była zawsze pełna szacunku i dobroci w stosunku do ubogich i potrzebujących. W szpitalach była bardzo cenioną pielęgniarką. Śp. Siostra Walentyna bardzo kochała Matkę Bożą. Gorliwie rozszerzała Jej cześć, przygotowując medaliki i rozdając je dzieciom i osobom chorym. Była bardzo rozmodlona. Wyprosiła sobie śmierć spokojną i szczęśliwą. Cierpiała cicho, z poddaniem się Woli Bożej.”
S. Władysława Jurasz |
Drugiej chciałabym poświęcić nieco więcej miejsca, odczuwam bowiem wyrzuty, że nie zdążyłam do niej dotrzeć za życia, a przecież była tak blisko, bo w Zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia w Poznaniu. Gdy zbierałam informacje o mojej rodzinie z różnych źródeł, z tegoż zgromadzenia otrzymałam o s. Walentynie takie oto słowa: „Siostra Walentyna pracowała w wielu domach Zgromadzenia jako pielęgniarka w szpitalach, jako siostra służebna (czyli siostra przełożona domu), jako furtianka oraz odwiedzała osoby ubogie i chore w ich domach. Według opinii sióstr, które ją znały, s. Walentyna, była osobą bardzo dobrą, zdolną, pracowitą, uprzejmą; była bardzo delikatna w obejściu; nigdy nie mówiła ujemnie o innych. Była zawsze pełna szacunku i dobroci w stosunku do ubogich i potrzebujących. W szpitalach była bardzo cenioną pielęgniarką. Śp. Siostra Walentyna bardzo kochała Matkę Bożą. Gorliwie rozszerzała Jej cześć, przygotowując medaliki i rozdając je dzieciom i osobom chorym. Była bardzo rozmodlona. Wyprosiła sobie śmierć spokojną i szczęśliwą. Cierpiała cicho, z poddaniem się Woli Bożej.”
S. Walentyna Stoińska |
Życzmy
wszystkim Osobom Konsekrowanym siły i łask Bożych, tak bardzo potrzebnych w ich
niełatwej służbie!
Wpis:
2 lutego godz. 9:45