środa, 25 października 2017

O szczęściu raz jeszcze...


Szczęście? A cóż to jest? O szczęściu pisałam już w tym miejscu, ale jest to temat, do którego się wraca, któż z nas bowiem nie pragnie być szczęśliwy! I każdy z nas ma swoje przemyślenia na ten temat… Każdy przeżywa swoje duże i małe szczęścia. Ilu ludzi, tyle różnych określeń, definicji, tyle wyobrażeń o szczęściu… Pytali o nie mędrcy i ludzie prości, pytali młodzi i starzy, wierzący i niewierzący…
Gdzie zatem jest to szczęście? Tak upragnione i poszukiwane?
Warto od czasu do czasu postawić sobie pytanie o swoje szczęście. Czy jestem (lub nie jestem) człowiekiem szczęśliwym? Parę lat temu w tym miejscu to pytanie postawiłam sobie. Odpowiedź jest taka sama: Jestem człowiekiem szczęśliwym! Mimo życiowych zawirowań (które dotykają przecież każdego), mimo wielu smutków (których też nie braknie nikomu!) uważam siebie za człowieka szczęśliwego! I mogę tylko odważnie powtórzyć, że przeżywam piękny czas –
czas wypełniony ciekawymi pasjami, 
czas dojrzały nie tylko wiekiem,
ale przede wszystkim czas dojrzały w wierze i absolutnej pewności, że w mojej drodze towarzyszy mi Chrystus. Ta pewność dodaje skrzydeł i  odwagi, bo wiem, że to ON kocha mnie największą miłością, jaką można sobie wyobrazić, miłością, która wybacza błędy i niedoskonałości,
kto zawsze pomaga powstać,
kto jest moim najprawdziwszym, bezinteresownym Przyjacielem,
kto nigdy mnie nie zawiódł i nie zawiedzie,
kto pomaga przezwyciężyć trudności,
kto rozgrzesza mnie z błędów, wierząc w pragnienie mojej poprawy,
kto swoją obecnością poprzez Komunię św. obdarowuje mnie każdego dnia pokojem serca i wewnętrzną radością…