wtorek, 31 października 2017

Do wiecznej lampki


Bądź pozdrowiona, wieczna lampko,
znaku Chrystusowej obecności!
Czerwone światełko, co nigdy nie gaśniesz!
Pełnisz honorową wartę przy Chrystusie.
Stoisz na straży Jego domostwa w świątyni.
Wskazujesz na Jego miłość,
bo ukrył się tam dla nas, dla każdego człowieka.
Każdego dnia cierpliwie i z tęsknotą czeka.
Nieraz  bardzo samotny i opuszczony
woła do ciebie i do mnie: 

Jestem tutaj, tak niewiele trzeba,
bym poprzez swoją obecność uchylił ci skrawek nieba.  

Wpis: 31 października godz. 11:25



poniedziałek, 30 października 2017

Modlitwa o potężnej mocy


Jezu, zanurzam w Twojej Przenajdroższej Krwi cały ten rozpoczynający się dzień, który jest darem Twojej nieskończonej miłości.
Zanurzam w Twojej Krwi siebie samego, wszystkie osoby, które dziś spotkam, o których pomyślę, czy w jakikolwiek sposób czegokolwiek o nich się dowiem. Zanurzam moich bliskich i osoby powierzające się mojej modlitwie.
Zanurzam w Twojej Krwi, Panie, wszystkie sytuacje, które dziś zaistnieją, wszystkie sprawy, które będę załatwiać, rozmowy, które będę prowadzić, prace, które będę wykonywać i mój odpoczynek.
Zapraszam Cię, Jezu, do tych sytuacji, spraw, rozmów, prac i odpoczynku.
Proszę, aby Twoja Krew przenikała te osoby i sprawy, przynosząc według Twojej woli uwolnienie, oczyszczenie, uzdrowienie i uświęcenie. Niech dziś zajaśnieje chwała Twojej Krwi i objawi się jej moc.
Przyjmuję wszystko, co mi dziś ześlesz, ku chwale Twojej Krwi, ku pożytkowi Kościoła św. i jako zadośćuczynienie za moje grzechy, składając to wszystko Bogu Ojcu przez wstawiennictwo Maryi.
Oddaję samego siebie do pełnej dyspozycji Maryi, zawierzając Jej moją przeszłość, przyszłość i teraźniejszość, bez warunków i bez zastrzeżeń. Amen


30 października godz. 10:20

sobota, 28 października 2017

Kształtować charakter?


Kształtować charakter? Tak, zdecydowanie tak! Na to nigdy nie jest za późno. Niezależnie od przekonań religijnych, niezależnie od przynależności politycznej czy też od uwarunkowań społecznych! Oczywiście kształtować swój charakter, a nie innych! Od siebie wymagać, innym wybaczać! Nie oceniać, nie potępiać, nie posądzać!

Co mnie upoważnia do takich wskazań? Tylko i wyłącznie spojrzenie na własną niedoskonałość.  

piątek, 27 października 2017

???????????????????????????????


Znakiem zapytania jest całe nasze życie! Nie wiemy, jak ono się potoczy, jakie przyniesie wydarzenia, w których przyjdzie nam uczestniczyć, z czym będziemy musieli się zmierzyć, co nas spotka, jacy ludzie staną na naszej drodze życia… Pytania można by mnożyć.
Przychodzimy na świat – oczekiwani z miłością przez naszych rodziców. Potem mijają dzień za dniem, rośniemy  pod okiem kochającej matki i kochającego ojca. Dojrzewamy na różnych płaszczyznach. Niekiedy jest to proces dość długi, bo nie zawsze od razu umiemy (i chcemy!) zaakceptować to, co niesie życie. Potykamy się o tę wielką niewiadomą, która po jakimś czasie już niewiadomą nie jest, często staje się udręką w postaci choroby, niezaplanowanych wydarzeń, doświadczeń… I wtedy pytamy z rozpaczą: Gdzie jesteś, Panie Boże?
Ale – myślę, że w takich trudnych chwilach warto sobie przypomnieć to wszystko, co było dobrem w naszym życiu, te ulotne chwile, zwane szczęściem, gdy nad nami świeciło słońce, a radość gościła w sercu. Warto, bo wtedy łatwiej pokonać trudności, jakiegokolwiek są „kalibru”. I… uwierzyć, że smutek też ma swój kres! Warto też (a może przede wszystkim!) na nowo odszukać Pana Boga, odświeżyć z Nim relacje i UWIERZYĆ, ŻE ON JEST, ŻYJE, KOCHA KAŻDEGO Z NAS I BARDZO PRAGNIE NAM POMÓC!

Te słowa dedykuję wszystkim smutnym, chorym zarówno duchowo, jak i fizycznie, tym wszystkim, którzy tak często proszą mnie o modlitwę! Uwierzcie PANU JEZUSOWI,  Jego mocy, zaproście Go do swojego serca poprzez Komunię świętą. Uwierzcie, że z Nim łatwiej znosić wszystkie doświadczenia!

czwartek, 26 października 2017

Ważne myśli o czasie


Współczesnego człowieka niszczy pośpiech. Nigdy się nie zatrzymuje. A przecież tajemnicą szczęścia jest umieć czasem przystanąć. (Michel Quoist)
Czas przemija, wypowiedziane słowo pozostaje. (Lew Tołstoj)
Nad stracony czas nic bardziej nie boli. (Michał Anioł)
Czas goi wszelkie rany. Czas zawsze prawdę ujawni.
Najlepszym nauczycielem jest czas. (Menander)
Czas przynosi radę. Należy oczekiwać jej cierpliwie.
Bywa, że trzeba zawierzyć chwili. (Friedrich Schiller)
Strata czasu jest - podobnie do śmierci - nieodwracalna. (Piotr I)
Czas jest najlepszym nauczycielem, ale nieczęsto ma dobrych uczniów. (Francois Mauriac)


środa, 25 października 2017

O szczęściu raz jeszcze...


Szczęście? A cóż to jest? O szczęściu pisałam już w tym miejscu, ale jest to temat, do którego się wraca, któż z nas bowiem nie pragnie być szczęśliwy! I każdy z nas ma swoje przemyślenia na ten temat… Każdy przeżywa swoje duże i małe szczęścia. Ilu ludzi, tyle różnych określeń, definicji, tyle wyobrażeń o szczęściu… Pytali o nie mędrcy i ludzie prości, pytali młodzi i starzy, wierzący i niewierzący…
Gdzie zatem jest to szczęście? Tak upragnione i poszukiwane?
Warto od czasu do czasu postawić sobie pytanie o swoje szczęście. Czy jestem (lub nie jestem) człowiekiem szczęśliwym? Parę lat temu w tym miejscu to pytanie postawiłam sobie. Odpowiedź jest taka sama: Jestem człowiekiem szczęśliwym! Mimo życiowych zawirowań (które dotykają przecież każdego), mimo wielu smutków (których też nie braknie nikomu!) uważam siebie za człowieka szczęśliwego! I mogę tylko odważnie powtórzyć, że przeżywam piękny czas –
czas wypełniony ciekawymi pasjami, 
czas dojrzały nie tylko wiekiem,
ale przede wszystkim czas dojrzały w wierze i absolutnej pewności, że w mojej drodze towarzyszy mi Chrystus. Ta pewność dodaje skrzydeł i  odwagi, bo wiem, że to ON kocha mnie największą miłością, jaką można sobie wyobrazić, miłością, która wybacza błędy i niedoskonałości,
kto zawsze pomaga powstać,
kto jest moim najprawdziwszym, bezinteresownym Przyjacielem,
kto nigdy mnie nie zawiódł i nie zawiedzie,
kto pomaga przezwyciężyć trudności,
kto rozgrzesza mnie z błędów, wierząc w pragnienie mojej poprawy,
kto swoją obecnością poprzez Komunię św. obdarowuje mnie każdego dnia pokojem serca i wewnętrzną radością…

wtorek, 24 października 2017

Walka duchowa


Walka duchowa toczy się w człowieku nieustannie i trwa… Im bardziej się staramy, aby wyjść z brudu swoich grzechów – niedoskonałości, tym szatańskie ataki silniejsze… Im gorliwiej podążamy w Górę, tym łatwiej o upadek w dół… Nieraz wydaje się, że jesteśmy podobni Syzyfowi, który – pełen zapału –mozolnie dźwigał kamień i piął się w górę. Ostatecznie jednak ogromny głaz spadał w dół i wielki wysiłek trzeba było rozpocząć od nowa. Podobieństwo do naszych ludzkich, wewnętrznych zmagań jest tylko pozorne! Syzyf zapisał się w historii świata nie tylko jako postać mityczna, ale głównie jako samotnik w  walce ze swoją słabością. Bo któż zdoła unieść tak wielki głaz w pojedynkę?! Człowiek (choć nieraz tak nam się wydaje!)  nie jest bezsilny w walce ze złem, które – jak mityczny kamień – pcha go w dół… To nasz Stwórca wyciąga ku nam swoją rękę, aby nam pomóc w najtrudniejszej drodze ku Dobru, ku Górze. Wystarczy tylko tę rękę uchwycić! Naiwne? Na pewno prawdziwe! Każdy z nas może się o tym przekonać – nawet codziennie. Każda Msza święta jest tym misterium, w którym możemy spotkać Boga i otworzyć Mu drzwi swego serca.    
Sami nie damy rady. Jesteśmy słabymi istotami, które wprawdzie tęsknią do Nieba, ale jakże często gubią gdzieś azymut! 
Wpis: 24 października g. 14:30

poniedziałek, 23 października 2017

Snując refleksje…


Jestem jak liść na wietrze…
Chyboczę niepewnie na gałązkach życia…

Łopoczę na wietrze trudnych spraw…

Bywam rzucana podmuchem wiatru,
który tnie w oczy, zalewając łzą…
Szeleszcząc na wietrze, spoglądam w dal…

Ten szelest – to szept modlitwy -

cichej, pokornej i ufnej…
Bądź pochwalony Panie mój!
Dziękuję Ci za ten wiatr,
choć tak gwałtowny…
 Lekki zefirek nie ma tej siły,
która dmie w żagle
i pozwala rozwinąć się skrzydłom!

Zatem… dmij w moje żagle,
by było ciekawie, mądrze i pięknie!

Wpis: 23 października godz. 11:30

niedziela, 22 października 2017

Ważne myśli


Najlepiej człowiek prosi, gdy dziękuje.
Każda rzecz wielka musi kosztować i musi być trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe.
Najważniejsze jest zwycięstwo w małym, w czymś niesłychanie małym - nad sobą.
Człowiek ujawnia swoją osobowość w sposobie traktowania bliźnich.
Z drobiazgów życiowych, wykonywanych wielkim sercem powstaje „wielkość człowieka”.
Skończmy z krytyką bliźnich! Oceniajmy w prawdzie samych siebie.
Warto służyć każdemu człowiekowi i dla każdego warto się poświęcić.
Sercem nie można służyć za pieniądze, sercem służy się darmo, bezinteresownie.
Światu potrzeba dziś więcej wrażliwych serc niż zimnej stali.
Dopiero wtedy osiąga się wielkość i wtedy się ona ujawnia, gdy człowiek umie służyć.
Trzeba się starać więcej okazywać miłości innym, niż jej się doznało.
    Zaprzestańmy stawiać wymagania innym! - Sobie je dyktujmy!
    Nie ma takiej krzywdy, której by nie można przebaczyć.

sobota, 21 października 2017

To już inna jesień!


Idzie sobie Jesień, samotna pani,
strój coraz uboższy i wiatrem podszyty.
Chmury pędzą po niebie
szare i złowrogie…
Deszcz kropi coraz częściej…

Kroczy sobie jesień coraz bardziej smutna,
coraz bardziej pochylona ku ziemi,
kijem się podpiera…
Żałośnie spogląda na posępne drzewa -
ani na nich liści, ani ptak nie śpiewa,
tylko wrony kraczą smętnie
do wtóru samotnej jesieni.

Gdzie kolory piękne, żółtozłote?
Gdzie czerwone korale jarzębiny?
Gdzie lasy barwami czarownymi wabiące?
Pola opustoszały, lasy pustką świecą…
Słońce za chmurami – smutno jest na świecie!




czwartek, 19 października 2017

Wezwanie egzorcysty ks. Piotra Glasa:


Uczyńmy Maryję królową naszych serc, naszego życia!
By uleczyć rzeczywistość współczesnego świata, zawierzmy Jej Niepokalanemu Sercu siebie!
Tylko poprzez Nią może dokonać się zwycięstwo prawdy i dobra!  
Ona pomoże nam dokonać odnowy duchowej.
Droga ocalenia wiedzie poprzez przemianę naszych serc i RÓŻANIEC.
Kto idzie za Maryją, nie zbłądzi!”

środa, 18 października 2017

Wojownik światła

Pojęcie wojownika światła wprowadził do swojej książki Paulo Coelho. To pojęcie niezwykłe w swym szerokim znaczeniu! Znalazłam bardzo jasne i przemawiające do wyobraźni (serca i umysłu) słowa o istocie drogi wojownika światła, warto je nie tylko przeczytać, ale i przyswoić. Pod spodem podam źródło. Oto fragmenty… 
Droga wojownika światła jest jedną z dwóch podstawowych dróg rozwoju w formie ludzkiej, który przebiega na dwa sposoby - zależnie od przejawiania duszy i wynikającego z tego zwykle opowiadania się za jedną z podstawowych kwestii życiowej : mieć czy być ?
Rozwój ewolucyjny, który można określić drogą egoisty, ze względu na identyfikacje z ego osobowym i stopniowe odkrywanie duchowej natury - to droga typowa, zorientowana na „mieć”. Droga idealistycznego stawiania na „być”, na rozwój duchowy - to  droga istot mających jeszcze pamięć i  świadomość mocy, miłości i mądrości, wartości duchowych, ale uczących się z różnym skutkiem  przejawiać je w świecie materialnym - to jest właściwa droga wojownika światła.
Droga wojownika jako droga rozwoju duchowego – to droga (…) która opiera się na walce światła z ciemnością, i polega na ćwiczeniu się w doskonałości w  życiu ziemskim: opanowywaniu swoich słabości, emocji, iluzji w walce światła z ciemnością w sobie. Wojownik światła tym różni się od ideału rycerstwa średniowiecznego, że rozumie walkę na poziomie wewnętrznym, czyli w swoim umyśle oraz to, że walczy i żyje dla swojego dobra, a potem dla dobra innych i świata.

(…) Prawdziwego wojownika nie pasjonuje walka z innymi ani pastwienie się, ani wygrywanie, ani gonienie za sukcesami, ani też sprawdzanie siebie, lecz uwalnianie się od (…) wszelkiej agresji, destrukcji, uleganiu własnej próżności, emocjom, złu i słabości.
Wojownik - to ktoś posiadający kodeks - dla własnego dobra i dla dobra świata, oparty zawsze na wartościach duchowych: dobru, mądrości, miłości, szacunku i  wolności.  (…) Droga wojownika - to samodoskonalenie, rozwój  przejawiania światła w sobie poprzez własne wolne i prawe staranie.
Wojownika światła cechuje bezkompromisowe trzymanie się zasad dobra, światła, nieagresji, pokoju i prawdy, ale nie jak deski ratunkowej ani też nie jako uważania się za lepszego, a w prawdziwej wolności - od kierowania się intencją lęków, obaw, rywalizacji i oszukiwania się. Podstawą dla wojownika jest wolność i światło, odwaga i prawda, pokój i dobro. 
Wojownik - to ktoś rozwijający i posiadający wewnętrzną moc w sposób godny, wolny i prawy. (…) Wojownik światła to idealista w dobrym słowa tego znaczeniu, czyli bez ucieczki od rzeczywistości, w której żyje i bez naiwności wobec praw natury, zasad życia ziemskiego.
(Źródło: eioba.pl)

Wpis: 18 października godz. 13:55

wtorek, 17 października 2017

O jesieni życia


Odnalazłam taki mały wierszyk, który napisałam pięć lat temu. Dzisiaj sprawdzam, o ile aktualne są słowa wyrażone wtedy… To był wiersz o jesieni życia. Trudno uwierzyć, że ona kiedyś nastąpi, gdy się ma lat dwadzieścia, trzydzieści, ba, nawet czterdzieści… Każdemu się wydaje, że wciąż będzie młody, piękny i zdrowy. Jednak rzeczywistość pokazuje, że wcale tak nie jest! Myślę jednak, że rąk nie należy załamywać i cieszyć się życiem w każdej jego fazie! Przypomniany wiersz dedykuję wszystkim, którzy przeżywają jesień życia, tym, którzy – jak mówił Ks. Krzysztof Grześkowiak – stanowią starszą młodzież. 


Chociaż trudno w to uwierzyć,
Choć wciąż w sercu wiosna trwa,
Trzeba się z tym jednak zmierzyć
I powiedzieć sobie tak:
Jesień swe uroki ma,
Tak łatwo je dostrzec!
Nie martwić się na zapas,
Choć nas życie chłoszcze!
Słońce wschodzi i zachodzi…
Tak, jak nasze życie…
Raz jest lepiej, raz jest gorzej
W naszym ziemskim bycie…
 Nie narzekać – sprawa pierwsza,
Ale karmić się radością:
Z dzieci, z wnuków i przyjaciół…
I obdarzać ich miłością!
Sprawa druga – równie ważna!
To być zawsze sobą…
Być odważnym, autentycznym,
Bo prawda – naszą ozdobą!
Myśleć zawsze pozytywnie,
Choć trudne to bywa…
Mieć pasje „w zanadrzu”
I swe troski skrywać!
Warto również zapamiętać:
Szarość życia pójdzie w niwecz,
Gdy ożywisz w sobie ducha,
Dojrzałość pokochasz  gorliwie. 
A priorytet w tej materii
Nasuwa się taki:
Kochać Boga i Maryję,
Bez nich życie jest nijakie…
Zatem warto kochać jesień,
Bo to piękny czas…
Kolorami barwi życie
No, i ubogaca nas!


Wpis: 17 października godz. 14:40

poniedziałek, 16 października 2017

Myśli św. Ludwika Marii Grignion de Monfort'a


Ilekroć wreszcie myślisz o Maryi, Maryja za ciebie myśli o Bogu; ilekroć wielbisz Maryję, Maryja wraz z tobą wielbi i czci Boga. W Maryi wszystko odnosi się do Boga, jest Ona odbiciem Boga, które istnieje tylko w związku z Bogiem, echem Bożym, mówiącym głosem Boga i powtarzającym Jego słowa.
Jeśli powiesz „Maryja”, Ona powie „Bóg”. Gdy św. Elżbieta wygłosiła pochwałę Maryi, zwąc Ją błogosławioną, za to, że uwierzyła, Maryja, wierne echo Boga, zaintonowała: „Wielbi dusza moja Pana” (Łk l, 46). Maryja czyni nadal każdego dnia to, co uczyniła wtedy. Gdy Ją chwalisz, miłujesz, czcisz lub coś Jej ofiarujesz, wówczas chwalisz, miłujesz i czcisz Boga i Bogu dajesz przez Maryję i w Maryi” .

niedziela, 15 października 2017

Pozdrowienie


Witaj dniu święty, radosny i piękny!
Przynosisz nam słońce i pogodę ducha,
odpoczynek od spraw codziennych,
od zgiełku wieści trudnych i niechcianych…

Bądź pozdrowiony, dniu uroczysty,
gdy od wczesnych godzin rannych
wielbi cię świergot ptaków wesoły…
Od strony lasu płyną gromkie głosy,
śpiew uroczysty wznosząc pod niebiosa…

Bądź pozdrowiony i błogosławiony,
dniu najpiękniejszy i promienny!
Przynosisz nam wciąż nieodmiennie
spotkanie z Chrystusem we Mszy świętej,
radość, co płynie taka spokojna,
wycisza serce i niesie wytchnienie…

Z różnych stron podążają spragnieni ciszy,
by Ciebie spotkać i serce wyciszyć…
By nabrać sił do szarej codzienności…
By umocnić się w Tobie, Panie Jezu!
By w swoim sercu Ciebie usłyszeć!


Wpis: 15 października godz. 9:15

sobota, 14 października 2017

O jesieni


Idzie jesień dostojna pani
otulona szalem z porannych mgieł
spaceruje ulicami Przeźmierowa
pod jej stopami żółtozłote liście
mienią się pięknymi kolorami
radując oczy przechodniów
złoto klonów miesza się z purpurą jarzębiny
małe dziewczynki robią korale
chłopcy zbierają brunatne kasztany
wdrapują się wysoko na drzewa
stary dąb pomrukuje w leśnej gromadzie
brzoza coraz bardziej biała
czyżby ze smutku że już koniec lata
drżącymi listkami wita przechodniów
słońce nieśmiało mruga spoza chmury
na przekór wiatrom głosi radość życia
tylko dzikie gęsi nie wierzą w tę radość
i odlatują do ciepłych krajów…    

A ja na przekór wszystkim jesiennym smutkom
głoszę wielką radość, bo w sercu ją noszę!


Wpis: 14 października g. 10:20

piątek, 13 października 2017

O Bożej radości raz jeszcze


O Bożej radości już pisałam – nawet kilka razy… Ale warto do niej wracać i zastanowić się kolejny raz, skąd ją czerpać. Prawdę mówiąc, już sama nazwa wskazuje na źródło tejże radości: od Boga! Ale jak  osiągnąć tę Bożą radość?
Przypomnę słowa Davida Wilkersona: „Absolutnie konieczne jest, abyśmy wierzyli, że Bóg nas kocha i raduje się nami. Wtedy będziemy w stanie przyjąć to, że wszelkie okoliczności w naszym życiu w końcu okażą się wolą naszego kochającego Ojca względem nas. Wyjdziemy z naszej pustyni, opierając się na kochającym ramieniu Jezusa. On też zamieni nasz smutek w radość. Jego łaska mnie zawsze przeprowadzała… Kiedyś tam w chwale mój Ojciec objawi mi piękny plan, jaki miał dla mnie przez cały czas.
Pokaże mi, w jaki sposób zdobyłem cierpliwość poprzez wszystkie moje doświadczenia;
jak nauczyłem się współczucia dla innych;
jak Jego siła okazywała się mocna w mojej słabości;
jak poznawałem Jego doskonałą wierność dla mnie;
jak pragnąłem być bardziej podobny do Jezusa.
Możemy nadal pytać: dlaczego mnie spotyka nieszczęście? – ale to wszystko pozostanie tajemnicą. Nie widzę końca moich doświadczeń i ucisków… Jednak poprzez to wszystko nadal otrzymuję coraz większą miarę siły Chrystusowej. Właściwie największe objawienie Jego chwały otrzymywałem podczas najtrudniejszych przeżyć. W podobny sposób, w twoich najtrudniejszych chwilach Jezus wyzwoli w tobie najpełniejszą miarę Jego siły.
Może nigdy nie zrozumiemy naszego bólu, depresji i niewygody. Może nigdy nie dowiemy się, dlaczego nasze modlitwy o uzdrowienie nie zostały wysłuchane. Ale nie musimy wiedzieć, dlaczego… Nasz Bóg już nam odpowiedział: Masz Moją łaskę – i to jest wszystko, czego potrzebujesz, Moje ukochane dziecko. Wystarczy ci mojej łaski! (…)
Czy zmagasz się, aby odnosić zwycięstwo poprzez siłę własnej woli? Czy prowadzisz walkę w swojej starej naturze? Twoje zwycięstwo nie może wynikać z płaczu i zmagania się, ale poprzez wiarę, że Jezus Chrystus wywalczył dla ciebie zwycięstwo.
Jezus obiecał, że nigdy nas nie porzuci ani nie opuści, ale historie biblijne pokazują nam, że są takie chwile, kiedy Ojciec wycofuje Swoją obecność, aby nas doświadczyć. Nawet Chrystus przeżywał te chwile osamotnienia na krzyżu. Właśnie w takich chwilach nasz błogosławiony Zbawiciel współczuje najbardziej nam w naszych słabościach i szepce: Modlę się o ciebie, aby nie ustała twoja wiara."

Wpis: 13 października godz. 11:05

czwartek, 12 października 2017


Bóg jest bliżej nas niż o tym myślimy. Szukamy Go zazwyczaj za daleko.


Nie za dużo o pokorze!?

Są tematy, które nie tracą ważności przez całe nasze życie. Może nie zawsze jesteśmy tego świadomi, ale właśnie tym bardziej warto do nich wracać. Jedną z najważniejszych spraw, o której powinniśmy sobie przypominać, jest pokora. Tak, to prawda, tyle razy już o niej pisałam, ale wracam znowu, bo jest nie tylko trudna, ale i bardzo potrzebna w naszym życiu, w relacji z bliźnimi, kimkolwiek są. Właśnie – kimkolwiek są! Bo znacznie łatwiej okazać się pokornym wobec kogoś, kogo szanujemy, kto jest nam bliski, ale znacznie trudniej wobec osoby niemiłej, napastliwej, która robi nam uwagi, dokucza itp. Jak trudno wtedy zachować „zimną krew”!
Są sposoby, aby stanąć w pokorze w każdej sytuacji i pokonać własną pychę. Przeżywamy październik, gorliwiej niż kiedykolwiek odmawiamy Różaniec. To właśnie ONA – NAJŚWIĘTSZA PANIENKA MARYJA – jest najdoskonalszym przykładem pokory. Wystarczy zapragnąć, aby otoczyła swą matczyną opieką i po prostu – pomogła. Tak niewiele, a jednak bardzo wiele! Sami nie pokonamy pychy, która drzemie w każdym z nas, chociaż nie chcemy lub nie umiemy się do tego przyznać. Pycha – to największe osiągnięcie szatana! Tę myśl już dawno temu wyraził św. Jan Paweł.
PAN JEZUS daje nam również (a raczej – przede wszystkim!) światło, jak pokonać pychę i osiągnąć pokorę! Wystarczy przywołać w pamięci Jego wizerunek przed Piłatem. ON – NASZ PAN – BÓG – stoi najpokorniej, nie broni się, milczy… Pozwala się biczować, opluwać, koronować cierniem, później bierze krzyż i podąża na Kalwarię. Nikt nie zadaje nam takich mąk, ale przykład postawy jest dla nas bardzo wymowny. Warto ją naśladować w trudnych chwilach, gdy pokusa pychy jest ogromna i wydaje się nie do pokonania. Ks. Piotr Glas (do którego posłuchania homilii w Internecie szczerze zachęcam) wyraził kiedyś taką myśl, że szatan właśnie najbardziej uderza w naszą pychę. Był tak odważny, by nie powiedzieć – arogancki – że kusił nawet BOŻĄ MATKĘ!
Pokora jest trudna! Pierwszym stopniem do jej osiągnięcia  jest dostrzeżenie własnej pychy! Nie u innych!
„O, Boże, udziel mi głębszej wiary, abym w każdym człowieku zawsze widziała obraz Twój święty, który ma wyryty w duszy.” (Św. Faustyna)
Pan Jezus do s. Faustyny: „Wiedz o tym, że duszom  pysznym nie udzielam swych łask, a i nawet udzielone odbieram.” (Dzienniczek, 1170)


Wpis: 12 października g. 10:35       

środa, 11 października 2017

W kontekście dzisiejszej Ewangelii...

Gdy mówię Ojcze nasz
pobożnie ręce do modlitwy składam,
wysyłam swe myśli ku Bogu
tak, jak nauczył nas Jezus
i wierzę, że słyszysz mnie -
marną istotę, Ty, Panie i Ojcze!

Gospodarzu wszechświata! 
Z miłością spoglądasz na swoje dzieci,
wsłuchujesz się w szept modlitwy
ufnej, gorącej, prawdziwej,
wyciągasz swe Boskie ręce,
błogosławisz i strzeżesz,
prowadzisz i nie opuszczasz,
choć często tak nam się zdaje…

Proszę o królowanie w mym sercu
i w sercach moich bliskich,
przyjaciół i nieprzyjaciół…
Bądź wola Twoja także powtarzam,
chociaż niekiedy trudna to wola…
O chleb zwyczajny na moim stole
też proszę codziennie…
Daj wszystkim ludziom,
by głodu nie było na świecie…
I wreszcie prośba ostatnia
z mojego serca płynie…
I odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy
Ileż oporów i zmagań…
Jak trudno nieraz przebaczyć,
gdy rany wciąż  niezabliźnione…
Ale przebaczam, bo i Ty mi przebaczasz,
a nikt z nas nie jest bez winy…
Niech święci się Twoje imię!
Bądź uwielbiony, wszechmogący Boże!
Stwórco wszechświata, nieogarniony w potędze…
Wielki Obecny we wszystkim
i w tym małym kwiecie,
którym zachwycam się co dzień
i w oczach niewinnych mych wnucząt kochanych…
We wszystkim, czego nawet ogarnąć nie zdołam…
Bądź uwielbiony!
Ze czcią i miłością wołam…
Każdego dnia…
I chociaż Cię nie widzę, wierzę, że jesteś,
że słuchasz mej prośby,
że słuchasz nas wszystkich,
bo kochasz, jak Ojciec…
Naucz nas Twojej miłości
wielkiej,
prawdziwej,
 bezinteresownej
miłości do każdego człowieka!

Wpis: 11 października godz. 10:55