„Jezus powiedział do swoich uczniów:
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was
osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę
w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz
mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka /tkwi/ w
twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz,
ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata." (Mt 7,1-5)
Ta Ewangelia zawsze budzi we mnie
skruchę i wyrzuty sumienia, bo - jednak! – mimo usilnych prób pokonania
własnego gadulstwa (niepotrzebnego!) zawsze jest pokusa, aby powiedzieć (lub
choćby pomyśleć) o kimś niezupełnie dobrze.
Przywołam słowa Pana Jezusa, które
kieruje do współczesnej mistyczki Alicji Lenczewskiej, o której kilkakrotnie w
tym miejscu wspominałam. Oto one: „Wielkie zasługi ma ten, kto zakrywa swoim
milczeniem i miłością grzechy bliźnich. A jeszcze większe ma ten, kto ukazuje
dobro w bliźnich swoich, bo ukazując dobro, Mnie ukazuje w każdym człowieku i w
każdej sytuacji. Cóż zresztą wiesz o sercu bliźniego swego, by je oceniać i
wydawać opinię!”
Nic dodać, nic ująć, tylko wprowadzić w
życie!
Wpis: 26 czerwca g. 9:55