To
jedno z największych świąt Kościoła Katolickiego. Pięćdziesiąt
dni po zmartwychwstaniu - na apostołów, zgromadzonych w wieczerniku, zstępuje
Duch Święty, czyniąc z prostych, nieuczonych ludzi - wielkich głosicieli Słowa
Bożego. Umacnia ich w wierze i
głoszeniu Bożych prawd wszędzie tam, gdzie zostaną posłani.
A jakie
znaczenie ma ta uroczystość dla nas – ludzi wierzących z początków XXI wieku?
Równie wielkie, bo – mimo że niekoniecznie otrzymujemy dar mówienia językami,
jak to było w przypadku apostołów – ale zostajemy napełnieni mocą z Wysoka,
która to moc pomaga nam przyznać się do Boga w każdej okoliczności życia.
Dzięki pomocy Ducha
Świętego możemy przemieniać swoje życie. Zawsze trzeba mieć taką nadzieję, że
możemy je zmienić, narodzić się na nowo. Duch Święty nam pomaga! Nikt nie rodzi
się świętym, to Duch Święty pozwala i pomaga nam zobaczyć wiele spraw w
zupełnie innym świetle – Bożym świetle. Odczytajmy to jako wielką łaskę!
Św. Paweł w I Liście do Koryntian uświadamia, że: „Nikt nie może powiedzieć bez pomocy
Ducha Świętego: „Panem jest Jezus".
O uroczystości
Zesłania DUCHA ŚWIĘTEGO piszę każdego roku,
przywołując równocześnie wspomnienia z obchodów w moich rodzinnych Pniewach.
Nieodmiennie wspominam zapach całego rynku (przy którym mieszkałam) – zapach tataraku.
Pachniał i zieleniał nim każdy dom. Takie niby nic, ale ten zapach pozostał mi
gdzieś głęboko w sercu – był jakby nosicielem radości zielonoświątkowej - taki piękny i intensywny, że do dzisiaj go
czuję!
No, i kościółek ŚWIĘTEGO
DUCHA! Kościółek, a nie kościół, bo jest taki maleńki, ale jakże przytulny. To
tam powierzaliśmy DUCHOWI ŚWIĘTEMU nasze uczniowskie troski i prosiliśmy o
pomoc w trudnej matematyce i nie tylko… Wysłuchiwał nas!
Wpis: 4 czerwca g. 12:00