Wielka uroczystość w katolickim
świecie! Sam Bóg wychodzi na ulice wielkich metropolii, miast, miasteczek, wsi
i osiedli… Niesiony przez kapłana w złocistej monstrancji obejmuje pełnym miłości
wzrokiem swoje dzieci i patrzy, jak im się powodzi, błogosławi.
Boże Ciało w mojej rodzinie – jak wspominam
każdego roku - to równocześnie okazja do spotkania w gronie rodzinnym.
Zjeżdżamy się, by wspólnie wielbić Boga poprzez przygotowanie ołtarza na Jego
cześć. Nasz ołtarz budujemy – z przerwą wojenną – ponad sto lat. Najpierw
tworzyli go nasi dziadkowie, potem rodzice, a teraz my i kolejne najmłodsze
pokolenie. Jednoczy nas nie tylko więź rodzinna, ale przede wszystkim Chrystus!
To piękne spotkanie! Cieszymy się swoją obecnością, wspominamy stare dzieje,
snujemy opowieści o naszych dzieciach i wnukach… Mariana, mojego brata, nie ma już
dziesięć lat! Jak szybko mija czas, a przecież wydaje się, że jeszcze tak niedawno rozświetlał nasze
spotkania promiennym uśmiechem i niezliczoną ilością żartów, które zostały w pamięci,
ale nikt ich powtórzyć nie potrafi. Grono rodzinne się pomniejsza – dwa lata
minęły od śmierci mojego męża, który też przez wiele lat brał udział w przygotowaniach
domu na chwałę Bożą. Teraz mój brat Staszek kieruje przygotowaniami – dba o każdy
szczegół i nigdy nie narzeka na zbyt wiele pracy. A jego żona Iza maluje piękne
tło dla każdorazowego ołtarza. Młodzież – w osobach Pawła i Zbyszka – troszczy się
o sprawy techniczne, a my z bratową Teresą układamy kwiaty, które przywozi z
Poznania Jędrzej. I wszyscy bardzo cieszymy się tym, co dane nam było zrobić na
chwałę Bożą!
Wpis: 17 czerwca g.12:20