Pan Jezus…
Jaki to wdzięczny temat! Sama Miłość, samo Dobro, samo Piękno… Prawdę mówiąc,
osoba Chrystusa przewija się przez cały mój blog… On po prostu tutaj jest od
samego początku – dokładnie tak, jak w moim życiu - w radościach, biedach i
smutkach, w szczęściu i niedoli, we łzach i śmiechu… Po prostu jest! Zawsze!
Chyba dwa
lata temu postawiłam takie pytanie: Dlaczego tak wstydliwym tematem jest mówienie o
Panu Jezusie? Przecież On jest – żywy i prawdziwy, chociaż Go nie widzimy!
Nie chodzi tu o opowiadanie o swoich wewnętrznych przeżyciach… Ale można Go
zaprosić do swojego życia, do swojego domu, a będzie nam towarzyszył, pójdzie z
nami wszędzie, pocieszy, przyniesie ulgę w cierpieniu, podzieli naszą radość, ukoi
ból niesionego krzyża…
Tak chętnie rozmawiamy o
nieważnych sprawach, ekscytujemy się nowinkami, a może by tak porozmawiać o
Chrystusie… O tym, jak nam pomaga, towarzyszy dzięki Komunii świętej, jak nas
prowadzi… Przecież śpiewamy Jezus przez
życie mnie wiedzie…
Rozmawiajmy z Nim… To
nic, że Go nie widzimy! Odpowie nam poprzez dobre natchnienia, pokieruje naszym
życiem, wystarczy Go tylko poprosić. Nauczy uśmiechać się do każdego człowieka,
nauczy życzliwości i łagodności, bo … wystarczy tylko z Nim być!
Jeżeli wszystko będzie
miało odniesienie do Pana Jezusa, nasze życie nabierze innych barw – pięknych i
słonecznych! Mimo ciężaru codziennego krzyża, bo On pomoże nam go nieść!