piątek, 14 lutego 2014

Tym razem znowu o Panu Jezusie...

Pan Jezus… Jaki to wdzięczny temat! Sama Miłość, samo Dobro, samo Piękno… Prawdę mówiąc, osoba Chrystusa przewija się przez cały mój blog… On po prostu tutaj jest od samego początku – dokładnie tak, jak w moim życiu - w radościach, biedach i smutkach, w szczęściu i niedoli, we łzach i śmiechu… Po prostu jest! Zawsze! 
Chyba dwa lata temu postawiłam takie pytanie: Dlaczego tak wstydliwym tematem jest mówienie o Panu Jezusie? Przecież On jest – żywy i prawdziwy, chociaż Go nie widzimy! Nie chodzi tu o opowiadanie o swoich wewnętrznych przeżyciach… Ale można Go zaprosić do swojego życia, do swojego domu, a będzie nam towarzyszył, pójdzie z nami wszędzie, pocieszy, przyniesie ulgę w cierpieniu, podzieli naszą radość, ukoi ból niesionego krzyża…  
Tak chętnie rozmawiamy o nieważnych sprawach, ekscytujemy się nowinkami, a może by tak porozmawiać o Chrystusie… O tym, jak nam pomaga, towarzyszy dzięki Komunii świętej, jak nas prowadzi… Przecież śpiewamy Jezus przez życie mnie wiedzie 
Rozmawiajmy z Nim… To nic, że Go nie widzimy! Odpowie nam poprzez dobre natchnienia, pokieruje naszym życiem, wystarczy Go tylko poprosić. Nauczy uśmiechać się do każdego człowieka, nauczy życzliwości i łagodności, bo … wystarczy tylko z Nim być! 
Jeżeli wszystko będzie miało odniesienie do Pana Jezusa, nasze życie nabierze innych barw – pięknych i słonecznych! Mimo ciężaru codziennego krzyża, bo On pomoże nam go nieść!