poniedziałek, 5 sierpnia 2013

O modlitwie raz jeszcze…


O modlitwie można nieskończenie…
Bo, czy trudno wydobyć z siebie kilka słów miłości,
uwielbienia  i zwyczajnej, dziecięcej  wdzięczności?
Czy trudno powiedzieć naszemu Panu: Kocham Cię…
Za jasny poranek, który budzi nowe nadzieje…
Za przestrzeń, którą wokół mnie
rozświetlają  słoneczne promienie…
Za błękit nieba, co w duszy się odbija …
Za Twoją miłość, bo nigdy nie przemija…
Za pomoc, gdy łzy po policzkach płyną…
Gdy nie wiem, co począć, gdy czarne chmury
błękit życia zamienią w obraz  ponury…
Za wyrozumiałość i gotowość przebaczenia
zawsze, bez żadnych warunków i ograniczenia…
Za dobrotliwy uśmiech, co kruszy zło największe…
Za wyciągniętą rękę, gdy dopadnie nieszczęście…
A nade wszystko – za Twą obecność,
tak delikatną, prawdziwie ojcowską,
tak szczerą i autentyczną,
tak upragnioną i wiecznie żywą
w naszych sercach!

Kochany Panie Jezu!