Komu się nie zdarza
nad swym życiem płakać,
nad tysiącem epizodów
których nie chcesz,
bo niby banalne, a takie trudne…
Komu się nie zdarza
przez okno łez spoglądać na świat,
gdy smutek dopada i krzyczy ból…
A czy poznałeś smak łez wdzięczności?
Po moich policzkach często te łzy
płyną…
Bo życie nie jest utkane z samych smutków…
Po ziemi chodzą sobie też małe radości!
Spróbuj je dostrzec i dziękuj z wdzięcznością…
Za ten poranek, co budzi do życia…
Za jasny obłok, co po niebie płynie…
Za człowieka, co uśmiechem cię darzy
…
Za siłę, co pozwala przetrwać burze…
Za odruch serca od każdego z ludzi…
I za gwar wróbli, co słoneczko budzi…
Za każdy kwiat, co urodą zniewala…
Za ciszę serca, co trwać pozwala…
Za Anioła Stróża, co wciąż stoi przy mnie…
I nade wszystko za Twą obecność, Panie,
bo strzeżesz mych dróg, strzeżesz mej
duszy…
I za to, że zawsze mą modlitwę słyszysz…
Za światło, gdy błądzę w ciemnym tunelu
życia…
Za miłość, cierpliwość, przyjaźń i dobroć…
I ciągle z wielką wdzięcznością powtarzam
–
za ten kawałek chleba, przemieniony na
ołtarzu…
Dziękuję także za trudne zdarzenia
bo każde z nich hartuje i serce
przemienia…
Łzy nie zawsze są znakiem słabości!
Zwłaszcza, gdy z głębi serca płyną łzy wdzięczności!
Niechaj więc czasem wilgotnieją oczy,
bo piękna życia nie chcą zamroczyć
te łzy, co po policzkach płyną…