poniedziałek, 25 marca 2013

Refleksje na początku Wielkiego Tygodnia…

Najpierw tytułem usprawiedliwienia… Ze statystyki, którą śledzę każdego dnia, wynika, że najczęściej czytacie aktualne wpisy, stosowne do określonej rzeczywistości… Rzadko kto sięga do starszych postów. Odczytałam na nowo moje refleksje z ubiegłego roku, a dotyczące rozpoczynającego się Wielkiego Tygodnia i – ponieważ nic nie straciły ze swej aktualności – postanowiłam je przypomnieć, z małym uzupełnieniem…
*
Rozpoczął się Wielki Tydzień…
Czas oczekiwania na największe wydarzenie w życiu Kościoła – Zmartwychwstanie Chrystusa!
Czas wewnętrznej ciszy i zastanowienia się nad swym życiem…
Czas, który każdego dnia zbliża nas nie tylko do wielkanocnej radości, ale przypomina bardzo dokładnie wszystkie chwile, tę radość poprzedzające…
Czas  bardzo potrzebny współczesnemu człowiekowi… i Tobie, i mnie!
W codziennej gonitwie za „chlebem powszednim” i pośród tysiąca najróżniejszych spraw, które wywołują niepokój, budzą niepewność jutra, zatrzymajmy się i zastanówmy nad sensem życia, pomyślmy o tym wszystkim, co nas przygniata,
co budzi strach,
co nas pędzi w niewiadomą dal…
Może więc warto stanąć pod krzyżem?
Powierzyć swe troski Chrystusowi,
opowiedzieć Mu o swym życiu,
zapytać o radę, jak dalej kroczyć przez trudy codzienności
i tak najzwyczajniej z Nim być, porozmawiać?
Tak serdecznie, jak z Przyjacielem?
     A może i pomilczeć warto… W rozgadanym świecie tak trudno usłyszeć głos Boga, ale i… własne myśli!