czwartek, 21 marca 2013

Podziękowanie

Pierwotnie wcale nie zamierzałam wspominać o otwarciu wystawy moich obrazów… Nie chciałam bowiem, aby to wyglądało na autoreklamę czy coś w tym rodzaju…
Ale ostatecznie zmieniłam zdanie… Spotkałam się bowiem z tak wielką życzliwością, serdecznością i… jakkolwiek by to nazwać, było to dla mnie bardzo miłe… Warto było przeżyć taki wernisaż choćby dlatego, aby się przekonać, ilu mam przyjaciół, ilu dobrych ludzi, którzy cieszą się wraz ze mną, dzielą moją radość i …po prostu są w ważnej dla mnie chwili!
Zatem dziękuję! Z całego serca! Poniżej umieściłam tekst mojego podziękowania, które dedykuję wszystkim, którzy byli ze mną i również tym, którzy z racji choroby czy innych ważnych przyczyn nie mogli przybyć do poznańskiego Zamku 19 marca…  
 

 
  Najpierw pozwólcie, że powitam serdecznie
wszystkich bez wyjątku bardzo pięknie i grzecznie…
Dziękuję, że jesteście w tej ważnej dla mnie chwili,
Przyjaciele kochani, sercu memu mili…
 

Witam wszystkich w śnieżny dzień marcowy,

co prawie już wiosenny, ale wciąż zimowy…

Piękny, bo już bardzo bliski wiosny…

Piękny, bo  świergotem wróbli radosny…

Piękny, bo coraz dłuższy i jaśniejszy,

a zatem chociaż śnieżny, ale pogodniejszy!
 

Ale to nie czas, by o wiosennej aurze prawić,

lecz moich gości dobrym słowem zabawić…

Zatem jeszcze raz wszystkich witam z radością,

dziękując przyjaciołom, moim drogim gościom…
 

Na początku staropolskim  obyczajem

i jak grzeczność nakazuje,

jak mawiali praojcowie,

podziękowań nadszedł czas…
 

Droga Aniu, Pani Profesor kochana,

do Ciebie kieruję pierwsze podziękowania…

Lat siedem temu przyjęłaś mnie z otwartym sercem,

pełna ciepła i dobrych słów…

Ja, która nigdy nie miałam pędzla w ręce,

uwierzyłam, że warto podjąć ten trud…

Twoja zachęta, mobilizacja do pracy

pozwoliła uwierzyć, że jednak coś znaczę…

Że mogę coś ciekawego jeszcze dokonać,

pożytecznie i pięknie wypełnić czas,

pokochać malarstwo i… wszystkich was…

Uwierzyć w sens tego, co z pasją robię

ku mojej radości i życia ozdobie…
 

Dziękuję za wszystko, za dobre słowa, za każdą zachętę,

za cierpliwość, za każdą uwagę,

za słowa krytyki najbardziej cenne

bo okazały się w dobre skutki brzemienne…
 

Gdyby było inaczej, nie byłoby mnie wśród was…

Zatem, Droga Aniu, nie był to zmarnowany czas!

Wyrazem podziękowania są te kwiaty skromne

za wszystkie wskazania i nauczanie mozolne…

Przyjmij je wraz z wyrazami wielkiej wdzięczności

i wielkiego uznania dla Twej cierpliwości…  
 

Wszystkim dziękuję, wszystkim bez wyjątku!

Otoczyliście mnie opieką od samego początku…

Dobre, przyjazne słowa szły z krytyką w parze…

I powiem wam w sekrecie, że tak sobie marzę,

aby spotykać się z wami kolejnych siedem lat,

bo dzięki malowaniu piękniejszy wydał się świat!
 

Pragnę jak najdłużej kształcić arkana sztuki

pod Twym bacznym okiem, Aniu, pobierać dalsze nauki…

Świadomość własnych niedoskonałości

uczy pokory i większej skromności…

Bo ciągle, ciągle jestem w drodze jeszcze

i chociaż nie są to słowa złowieszcze,

widzę swe braki i nieumiejętności…

Ale… dzisiaj wielka radość w sercu moim gości…
 

Imiennie zwracam się również do Lucyny,

dobrego ducha naszej malującej rodziny…

Lucynko kochana, wiem, że podziękowań nie lubisz,

bo skromnością wrodzoną  wśród ludzi się chlubisz…

Ale trudno ich uniknąć w dniu tak dla mnie ważnym!

Dlatego mówię głosem niekoniecznie poważnym:

Dobrze, że jesteś, że mieszkasz w Przeźmierowie

i  z wielką wdzięcznością wobec wszystkich powiem:

Gdyby nie Twoja przyjacielska pomoc, no i kółka cztery,

co unoszą mego ducha na artystyczny spacerek,  

co w każdą środę zatrzymują się przed mym domem,

nie jestem pewna, czy stałabym dzisiaj przed tak licznym gronem…
 

Podziękowań mogłaby być jeszcze lista długa…

Bo każdemu z was, którzy tu jesteście

zawdzięczam tak wiele,

że w słowach mej wdzięczności nie zmieszczę…

Imiennie wspomnę jeszcze moją córkę Anię,

która wpadła kiedyś na pomysł o poranku,

aby mamę zawieźć do poznańskiego Zamku…

Dziękuję Ci, Córuniu moja kochana,

bo od tamtego pogodnego rana

regularnie przestępuję zamku progi…

I ten czas jest dla mnie niezwykle drogi!

Pozostałe dzieci też swój udział w szczęściu moim mają,

bo na nietypowość matki nigdy nie narzekają…

Cieszą się z kolejnych malunków, krytyki nie szczędzą

i na pewno nigdy w kompleksy mnie nie wpędzą…

 

Ten wieczór i to spotkanie ku refleksjom skłania,

i ciekawa myśl zrazu się wyłania…

Bo taka chwila nieczęsto się zdarza,

by sobie uświadomić, czym los nas obdarza…

Wymieniać nie będę już nikogo z imienia,

bo każdy z was wie, ile mam mu do zawdzięczenia

na różnych płaszczyznach, na różnych poziomach

niekoniecznie malarskich, ale i duchowych,

co sprzyja nieustannie memu rozwojowi…

Wśród licznego grona samych przyjaciół widzę

i wcale się przyznać dzisiaj nie wstydzę,

ile od każdego z Was czerpię i zyskuję…

Za wszystko, za wszystko z całego serca dziękuję!

 Dziękuję wszystkim za obecność w moim życiu…

Dziękuję, że jesteście, dobrym słowem wspieracie…

I pewnie wszystkiego serce nie wypowie,

co ogromną wdzięcznością się zowie…
 

Ale żeby nie było tak bardzo patetycznie,

Proszę państwa Jędrzeja i Agnieszkę,

by śpiewem i muzyką zabawili grono liczne!

Mickiewiczowskiego poloneza nie będzie wprawdzie,

ale każdy coś miłego dla swej duszy znajdzie…
 

Zatem… muzykowania i śpiewu czas zacząć!
 
Dłuuuuugi ten tekst… Wytrwaliście do finału? Jeżeli tak, to posłuchajcie, co powiem na koniec! Otóż najważniejsze podziękowanie kieruję ku mojemu największemu Przyjacielowi – Chrystusowi! Zapewniam wszystkich, którzy to czytacie, że to właśnie ON kieruje moim życiem, ON pokazuje mi drogę, On obdarza łaskami, a tych łask jest tak wiele, że ich najzwyczajniej nie ogarniam… Wśród nich i to malowanie, które tak ciekawie pozwala wypełnić czas, zachwycać się pięknem otaczającego świata i to piękno przenosić na płótno…
Nie wierzycie? Przekonajcie się sami! Wystarczy GO poprosić, aby wszedł w nasze życie, w naszą codzienność, która wcale nie jest łatwa, bo często usłana krzyżami różnej wielkości, ale ON pomaga je nieść! Kiedy? Zawsze!
Zatem… dziękuję Ci, Jezu, że jesteś moim najwierniejszym Przyjacielem, że nigdy nie odmówiłeś mi pomocy – co prawda nie zawsze na miarę moich oczekiwań, ale według swojej świętej woli… I zawsze wyszło mi to na dobre!!! 


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 



 

 
 
Kopia wg Stanisława Wyspiańskiego

 
Kopia wg Olgi Boznańksiej