wtorek, 18 września 2012

Gdy mówię Ojcze nasz…


Gdy mówię Ojcze nasz,

pobożnie ręce do modlitwy składam,

wysyłam swe myśli ku Bogu

tak, jak nauczył nas Jezus

i wierzę, że słyszysz mnie -

marną istotę, Panie i Ojcze!

Gospodarzu wszechświata!  

Z miłością spoglądasz na swoje dzieci

wsłuchujesz się w szept modlitwy

ufnej, gorącej, prawdziwej,

wyciągasz swe Boskie ręce,

błogosławisz i strzeżesz,

prowadzisz i nie opuszczasz,

choć często tak nam się zdaje…

 

Proszę o królowanie w mym sercu

i w sercach moich bliskich,

przyjaciół i nieprzyjaciół…

Bądź wola Twoja także powtarzam,

chociaż niekiedy trudna to wola…

O chleb zwyczajny na moim stole

też proszę codziennie…

Daj wszystkim ludziom,

by głodu nie było na świecie…

 

I wreszcie prośba ostatnia

z mojego serca płynie…

I odpuść nam nasze winy,

jako i my odpuszczamy

Ileż oporów i zmagań…

Jak trudno nieraz przebaczyć,

gdy rany wciąż  niezabliźnione…

Ale przebaczam, bo i Ty mi przebaczasz,

a nikt z nas nie jest bez winy…

 

Niech święci się Twoje imię!

Bądź uwielbiony, wszechmogący Boże!

Stwórco wszechświata, nieogarniony w potędze…

Wielki Obecny we wszystkim

i w tym małym kwiecie,

którym zachwycam się co dzień

i w oczach niewinnych mych wnucząt kochanych…

We wszystkim, czego nawet ogarnąć nie zdołam…

Bądź uwielbiony!

Ze czcią i miłością wołam…

Każdego dnia…

I choć Cię nie widzę, wierzę, że jesteś,

że słuchasz mej prośby,

że słuchasz nas wszystkich,

bo kochasz, jak Ojciec…

Naucz nas Twojej miłości

wielkiej,

prawdziwej,

bezinteresownej

miłości do każdego człowieka!