Po opuszczeniu katakumb podążamy słynną via Appia – najstarszą i najdłuższą ulicą Rzymu… Słońce piecze niemiłosiernie, zaczyna dokuczać zmęczenie… Ale - może właśnie w taką pogodę z Rzymu uchodził św. Piotr? Może warto się pomęczyć, by przeżyć tamten czas…
Pamięcią sięgamy do historii... Jest rok ok. 60… W Rzymie szaleje Neron… Po pożarze miasta prześladowania chrześcijan z dnia na dzień przybierają na sile… Wyznawcy Chrystusa chcą chronić swego pasterza – doradzają, by opuścił Rzym… Piotr zgadza się i wraz z Nazariuszem uchodzi z miasta – drogą wiodącą poza jego granice – via Appia… I wtedy w oślepiającym blasku staje przed nim Chrystus… Na pytanie apostoła: Quo vadis, Domine? (Dokąd idziesz, Panie?), słyszy: Idę do Rzymu, aby mnie powtórnie ukrzyżowano.
Piotr wrócił!
Miejsce spotkania apostoła z Chrystusem upamiętniono kościółkiem o nazwie Domine Quo vadis. A Henryk Sienkiewicz, który przybył tutaj wraz z przyjacielem - malarzem Henrykiem Siemiradzkim, tak zatytułował swoją wspaniałą książkę, za którą otrzymał nagrodę Nobla.…