Kiedyś w jednej ze swoich homilii śp. Ks.
Pawlukiewicz przytoczył słowa swojego kolegi kapłana, któremu powierzono w Warszawie
bardzo trudną parafię. Kapłan był zdruzgotany, ale przemodlił sprawę i w końcu powiedział
tak: „Pokonam ich miłością!”
Zapamiętałam te słowa. Mają wielką siłę!
Bo miłość ma taką moc, która przezwycięża wszystkie przeciwności, otwiera serca
najbardziej zatwardziałych grzeszników, łamie wszystkie lody, dzielące
człowieka od człowieka. Bo miłość – to dar samego Boga! Pan Jezus jest Miłością!
Tak bardzo urzekły mnie powyższe słowa,
że często do nich wracam, ale i zastanawiam się nad ich głęboką treścią i możliwością
zastosowania ich także w swoim życiu. Bo pomyślmy: Czy także my, osoby
świeckie, nie spotykamy trudnych ludzi, nie ocieramy się o trudne sprawy, które
możemy pokonać właśnie miłością!? Przecież to sam Pan Jezus jest nam przykładem.
Powiecie: znamy, znamy… Ale czy tak szczerze potrafimy się wgłębić w siłę miłości
tego Człowieka – Boga, który ciągle nas kocha, codziennie ponawia swoją Ofiarę
na krzyżu, i ciągle, nieustannie pragnie naszego dobra, woła, zachęca, nalega,
błaga, kołacze do drzwi naszych serc… I nigdy nie zraża się naszą niechęcią,
odrzuceniem, lekceważeniem, odmową. Jest baaaaaaaaaarzdo cierpliwy w tej swojej
miłości! Pragnie nas pokonać swoją MIŁOŚCIĄ!
To z Niego czerpał wzór i siłę ów
kapłan, o którym wyżej. Zapewne jesteście ciekawi, czy mu się udało. Tak! Udało
się pokonać miłością to, co było najoporniejsze w trudnej parafii!
Wpis: 4 września godz. 11:15