Nikt z nas nie jest doskonały! A jeśli Ci
się tak wydaje, to jesteś w wielkim błędzie! Zawsze mamy w sobie coś do
poprawienia i naprawienia. Trzeba tylko dobrej woli. I – przede wszystkim - chcieć
to dostrzec!
Właśnie rozpoczynamy nowy tydzień. Dzień
od rana jest słoneczny i wszystko sprzyja temu, by zajrzeć do swego wnętrza,
przyjrzeć mu się i dokonać korekty swojego sumienia, swoich myśli, dokonań,
etc. …
Zadziwia mnie postawa wielkich świętych,
którzy – mimo że tacy wielcy – uważali się za niedoskonałych, ba, nawet za nędzę!
Tak mówiła o sobie moja wielka przyjaciółka św. Faustyna i równie wielki
przyjaciel – św. Ojciec Pio. I cała rzesza innych postaci, które już obecnie mieszkają
w niebie.
A my – mieszkańcy Ziemi – co o sobie
myślimy! Za kogo uważamy?
Już kiedyś w tym miejscu pisałam, że im
bliżej jesteśmy Pana Jezusa, tym bardziej czujemy się mali. Dlaczego? Bo
właśnie wtedy, stając w Jego blasku, widzimy swoje niedoskonałości.
Każdy z wyżej wymienionych był człowiekiem
bardzo pokornym. O pokorze można mówić nieskończenie! Sama mam z nią niemałe trudności.
Podejrzewam, że każdy człowiek je ma, tylko nie każdy chce się do tego
przyznać!
„Św.
Siostra Faustyna wielokrotnie wskazywała na pokorę jako niezbędny środek
potrzebny nam do zbawienia: „Pokora, pokora i zawsze pokora, bo sami z
siebie nic nie możemy. To wszystko jest tylko łaską Bożą” (Dz.55) – pisała
w swoim Dzienniczku. Jej spowiednik i kierownik duchowy bł. ks. Michał
Sopoćko mówił: „Bez pokory nie możemy się podobać Bogu. Ćwicz się w
trzecim stopniu pokory, to jest nie tylko się nie tłumaczyć i uniewinniać, jak
nam coś zarzucają, ale cieszyć się z upokorzenia”(Dz.55).
Bardzo trudno jest nam znosić
cierpienie i sytuacje, w których doświadczamy upokorzenia. To boli, rani,
odziera z dumy, ale też daje dużo wolności, oczyszcza z pychy.
Być ostatnim, mniej zdolnym i błyskotliwym, przyjmować porażki ze spokojem
ducha. Dziękować za nie Bogu – to siła ducha. Lubimy wygrywać, czuć się
komfortowo, błyszczeć w towarzystwie, znać się na wszystkim. To jest wspaniałe
uczucie, ale stać na pozycji przegranej i uwielbiać w tym Boga to wielkie
zwycięstwo. Tego właśnie uczy św. Faustyna.
„Pokora jest tylko prawdą”
„Nigdy się przed nikim nie płaszczę.
Nie znoszę pochlebstw, a pokora jest tylko prawdą, nie ma w prawdziwej pokorze
płaszczenia się; choć się uważam za najmniejszą w całym klasztorze, to z
drugiej strony cieszę się godnością oblubienicy Jezusa”. (Dz. 1502).
Pokora uwalnia nas od zakłamania,
„otwiera oczy” na prawdę, którą tak często próbujemy interpretować na swój
użytek.
Nie jest łatwo „stawać w prawdzie”,
przyznawać się do błędów, weryfikować złe postępowanie, naprawiać krzywdy
wyrządzone ludziom. „Pokora i delikatność nie są cnotami ludzi słabych,
lecz mocnych, którzy nie potrzebują źle traktować innych by czuć się ważnymi” -
wskazuje papież Franciszek.
„Cokolwiek czynię, nie liczę na własne
siły, ale na łaskę Bożą. Z łaską Bożą dusza może przejść przez największe
trudności zwycięsko”(Dz.287) – podkreśla św. Faustyna.
„Pokora to brama, przez którą
przychodzą do nas Boże łaski”. (Św. Jan Maria Vianney)
„Miłość i pokora są to dwa
skrzydła, konieczne do lotu w krainę życia wiecznego”. (Św. Katarzyna
ze Sieny)
„Łaskę Moją jest zdolna przyjąć tylko
dusza pokorna”.
(Dz. 1220)” (Źródło: idziemy.pl)
Wpis: 25 września godz. 9:45