Z Dzienniczka św. Faustyny można
czerpać nieustannie! W chwilach radości i smutku, w chwilach ciszy i skupienia;
jednym słowem zawsze. I nie należy się temu dziwić, przecież pisała to wszystko
pod natchnieniem Ducha Świętego i w obecności Pana Jezusa! Dzienniczek jest
niewyczerpanym źródłem dobrych myśli, refleksji i natchnień.
„Przypadkowo” otworzyłam na stronie 115
(w moim najstarszym Dzienniczku”) takie słowa: „Ukrywać się będę przed wzrokiem
ludzkim, cokolwiek czynić będę dobrego, aby przez to Bóg sam był zapłatą moją,
a jako mały fiołek ukryty w trawie nie rani stopy ludzkiej, która go depcze,
ale wydaje woń, zapominając zupełnie o sobie, stara się uprzyjemnić osobie,
przez którą jest zdeptany. Chociaż dla natury jest to bardzo ciężkie, ale łaska
Boża przychodzi z pomocą.”(Dz. 255)
„Dziękuję Ci, Jezu, za tę wielką łaskę,
żeś mi dał poznać całą przeszłość nędzy mojej; wiem, że jestem otchłanią
nicości, i gdyby mnie nie podtrzymywała łaska Twoja święta, to w jednym
momencie obróciłabym się w nicość. A więc każdym uderzeniem serca dziękuję Ci,
Boże, za wielkie miłosierdzie względem mnie.” (Dz. 256)
Wpis: 27 września godz. 9:45