Rozpoczyna się nowy tydzień… Wszystko,
co nowe, zawsze pobudza naszą wyobraźnię, rodzi jakieś mniej lub bardziej
określone nadzieje… To oczywiste, bo zostawiamy za sobą miniony czas i… ciągle
wierzymy, że to, co nas czeka, przyniesie nam radość, pomoże rozwiązać sprawy,
których nie udało się poprzednio rozgryźć. Tacy jesteśmy, każdy z nas – homo sapiens!
I dobrze, bo gdybyśmy zastygli w czasie minionym, niekiedy bardzo trudnym, nigdy
nie dostrzeglibyśmy możliwości, które przecież mamy przed sobą! Chodzi o to,
aby nie trwać w marazmie, co nas przygnębia widmem niemożności rozwiązania, co
powala swoim ciężarem, ale ciągle wierzyć, że każdy kolejny dzień będzie lepszy
od poprzedniego! Może brzmi to naiwnie, ale taka wiara jest nam wszystkim bardzo
potrzebna, abyśmy nie upadli pod krzyżem zmagań z życiem. „Uśmiechnij się,
jutro będzie lepiej!” - głosi piosenka.
Jaki jest mój sposób na trwanie? Bardzo
prosty! Zaczynam dzień (bardzo wcześnie) od dziękczynienia Bogu, że żyję, że
pozwolił mi doczekać kolejnego dnia, że Pan Jezus jest ze mną, towarzyszy mi od
osiemdziesięciu (ponad) lat, kieruje moimi krokami (choć nie zawsze poddaję się
mądrym Bożym sugestiom). Proszę Ducha Świętego o światło, a Najświętszą Panienkę
o matczyną opiekę. I tak każdego dnia! Czy to mi ułatwia życie, moją codzienność?
Na pewno, bo nikt z nas nie jest pozbawiony problemów, znaków zapytania, na które
trzeba odpowiedzieć jednoznacznie. Ale świadomość bliskości świętych Przyjaciół
z Nieba daje poczucie wewnętrznego pokoju.
Niech nowy tydzień, nowy dzień będzie dla
Was, Drodzy Przyjaciele, i dla mnie, nowym wyzwaniem do pokonywania przeciwności
i wszelkich trudności, niech pobudzi na nowo nadzieję, ufność, że jednak, mimo
wszystko, z pomocą Bożą uda się nam rozwiązać to, co wydaje się niemożliwe!
Przecież dla Boga nie ma nic niemożliwego!
Sursum corda!!!
Wpis: 14 czerwca godz. 7:40