Nie ma tak trudnej sytuacji,
której nie rozwiązałby Różaniec!
Nie ma tak trudnej sytuacji,
której nie rozwiązałby Różaniec!
29 czerwca obchodzimy uroczystość filarów Kościoła - św. Piotra i św. Pawła. Czcimy ich, pamiętamy o ich wielkich dokonaniach... Ale spójrzmy też z innej perspektywy - Bożej! Która to perspektywa niesie dla nas wszystkich ważne przesłanie. Przede wszystkim pokazuje wielką, nieogarnioną moc Boga - Stwórcy!
Popatrzmy - dwie różne postacie: Piotr, zwyczajny rybak, zostaje powołany do służby ludziom na całym świecie, w charakterze pierwszego papieża.
Paweł, uczony faryzeusz, zaciekły wróg Chrystusa, tępiący Jego naukę i wyznawców! Mocą Bożą nawrócony i to w jaki przedziwny sposób!
Ciągle mnie zadziwia, jak wielka jest moc Chrystusa! Jak nieodgadnione Jego zamysły, plany wobec każdego człowieka.
Budzi to we mnie nie tylko podziw, ale i nadzieję! Bo przecież przed każdym z nas może otworzyć się nowa droga - jasna, promienna i zupełnie inna od tej, po której kroczymy, niekiedy zaślepieni złem.
Wpis: 29 czerwca godz. 10:00
25 czerwca minęło czterdzieści lat od objawień
Matki Bożej w Medjugorje.
Trwają one nadal.
Matka Boża wciąż zachęca do modlitwy.
Oto tresć orędzia z 25 czerwca:
o
„Drogie dzieci! Moje serce jest
radosne, bo przez te lata widzę waszą miłość i otwartość na moje wezwanie. Dziś
wszystkich was wzywam: módlcie się ze mną o pokój i o wolność, bo szatan jest
silny i przez swoje oszustwa chce odwieść jak najwięcej serc od mojego
macierzyńskiego serca. Dlatego zdecydujcie się na Boga, aby było wam dobrze na
ziemi, którą dał wam Bóg. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”.
Powtarzam za ks. Janem Twardowskim: Jest ci przyko, że nie każdy cię lubi?! A czy Pana Jezusa, który jest samą miłością, wszyscy kochają i lubią?! Wystarczy roejrzeć sę dokoła!
Gdy słońce muśnie ciepłym promieniem,
gdy ktoś obdarzy Cię miłym uśmiechem,
gdy gromada wróbli zaćwierka od rana,
gdy pan Chopin światu znów obwieści,
że warto wsłuchać się w piękno świata!
A leśna filharmonia otworzy podwoje...
Życie nabiera barw słonecznych, jasnych,
wyzwala z ograniczeń ciasnych,
topnieją lody niechęci,
smutek ustępuje miejsca radości.
Ciesz się, że żyjesz, głoś całemu światu
odę do szczęścia, stoi tuż obok Ciebie!
Wystarczy się schylić, serce otworzyć,
rękę wyciągnąć do każdego człowieka!
Nie ociągaj się! Bóg też na Ciebie czeka!
Poniższe słowa, przypisywane Sokratesowi lub Arystotelesowi, są bardzo ważne dla każdego z nas. Przypominam je kolejny raz, bo warto o nich pamiętać. Oto one:
*Czy to, co chcesz o kimś powiedzieć, jest prawdą?
*Czy musisz koniecznie to powiedzieć?
*Czy te słowa przyniosą komuś korzyść?
Wpis: 25 czerwca godz. 12:30
Dzisiaj kolejny raz Kościół przypomina nam postać św. Jana Chrzciciela. Postać wielką i świętą, o której to Pan Jezus powiedział, że "między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela."
Zawsze w dniu jego imienin (i nie tylko wtedy!) zadaję sobie pytanie, czego nas uczy ten mój święty Patron. Mimo że nie jestem w stanie ogarnąć swoim umysłem i sercem jego wielkości, to staram się choć w małej cząstce zaczerpnąć z jego postawy.
Przede wszszystkim na myśl przychodzi mi jego świętość i odwaga, z jaką głosił Chrystusa. A - pamiętamy, że były to czasy bardzo trudne; Herod siał postrach. Ale należy dodać, że nawet on z szacunkiem mówił o Janie Chrzcicielu, bał się go.
Dzisiaj nie musimy się bać naszych zwierzchników, żyjemy w czasach demokracji, ale odwaga jest nam bardzo potrzebna! Bo w imię tejże demokracji poniewierane są wartości chrześcijańskie. Mało - są obśmiewane, wyszydzane!
Zatem - niech św. Jan Chrzciciel będzie nam nie tylko wzorcem, ale i siłą w trwaniu przy naszym Panu!
Wpis: 24 czerwca godz. 10:00
Czy umiesz dostrzec
małe radości,
co przemykają chyłkiem przez życie?
Czy cieszy cię słonko
i każdy promyk,
co wesoły do ciebie
wysyła uśmiech?
Czy widzisz te chmurki
snujące po niebie -
tak różne w kształtach…
Niby te same, a jednak inne…
Czy pamiętasz jeszcze zachwyty dziecinne
wiosną i latem, jesienią i zimą…
A podmuch wiatru,
co pędzi złote liście po ulicy?
I wszystkie marzenia,
których już nie zliczysz?
Nie martw się, proszę, że smutku tyle!
Ważne jest nasze teraz!
Chwila radości, choć taka krótka!
Małe radości – to kolory chwili…
Zauważ je!
Słońce
na niebie słońce w sercu
gorące
promyki muskające twarze
śpiew
ptaków od wczesnego rana
Anioł
Stróż na straży
dobrych
uczynków i sumienia
święty
pomocnik wsłuchany w rytm życia
kochany
bliski i taki piękny
życie
pełne niby-przypadków
bezradność
wobec bólu istnienia
niby
zwyczajnego a pełnego trudu
droga
do kościoła pełna dobrych ludzi
Pan
Jezus niewidoczny dla oczu
ale
widoczny zawsze dla serca
pełen
miłości dobroci pokory
ukryty
codziennie w kawałku chleba
niewidzialna
z Nim codzienna rozmowa
cisza
której nic zmącić nie zdoła
święte
trwanie
W Tobie, Panie,
pokładam nadzieję,
w Tobie moja ucieczka,
Tobie polecam moje utrapienia i bóle,
gdyż poza Tobą nic nie jest pewne ani
stałe!
Tomasz a’Kempis, O naśladowaniu Chrystusa
Te słowa powtarzam bardzo często, może nawet
codziennie. Kieruję je oczywiście do Pana Jezusa, mojego największego Przyjaciela!
Ale On pragnie nim być wobec każdego człowieka! Może trudno Ci uwierzyć w to teraz,
w tym momencie, gdy przeżywasz ciężkie chwile, gdy wydaje się, że świat Ci się zawalił, że jesteś całkowicie
samotny w swym nieszczęściu, gdy nie widzisz żadnej drogi wyjścia… Mi też tak się
wydawało! Nie - jeden raz, ale wiele razy. Jednak zawsze przychodziło rozwiązanie,
jakaś podpowiedź, co zrobić, jak rozwiązać problem. Na pewno nie od razu, ale przyszła!
Trudno nam przyjąć to wszystko, co nas przerasta, boli, ale… czy pomyśleliśmy,
jakiemu celowi służy to ciężkie doświadczenie. Trudności, wobec których często
jesteśmy bezradni, służą jakiemuś celowi. Jakiemu? Nie wiem dokładnie, ale na
pewno nas umacniają, uczą pokory i wbrew pozorom – zbliżają do Pana Boga! Bo to
właśnie wtedy biegniemy do Niego, prosimy, błagamy o pomoc. Nikt z ludzi nie
jest w stanie nam pomóc, tylko On!
Nie sądź, Przyjacielu po tamtej stronie, że wygłaszam tu jakieś truizmy. Wiem z całą pewnością, że Bóg potrafi wyprowadzić z jak najgorszego zła wielkie Dobro. Przecież jest Wszechmocny i nade wszystko Miłosierny! Zaufaj Mu, zwłaszcza teraz, gdy dokucza Ci samotność, smutek i bezradność!
Wpis: 18 czerwca godz. 11:10
Czyżbyś Go
dostrzec nie umiał?
W całym wszechświecie…
W gwiazdach, co świecą na niebie,
w przyrodzie, co zachwyca barw tysiącem,
w każdym kwiecie, co rośnie niby sobie,
i w słoneczniku, co obraca się ku
słońcu,
i w fiołku maleńkim, co ukrył się w
trawie,
i w róży, co królową kwiatów się mieni,
i w kwitnącym teraz jaśminie,
pachnącym zawsze tak wdzięcznie,
i w astrach, chociaż jesienne,
chwalą Boga niezmiennie!
I w wiośnie, co niesie radość i odradza
życie,
i w lecie, choć nieraz nadmiar gorące,
wysyła na ziemię promienie przyjazne.
A także w urokliwej jesieni,
co szeroką gamą kolorów się mieni.
I w mroźnej zimie,
gdy niebo ziemię białym płaszczem
okrywa.
Czyżbyś Go dostrzec nie umiał
w tysiącach, milionach stworzeń,
w nieogarnionej przestrzeni,
w darach rozlicznych, którymi obdarował
wielkich mistrzów pędzla, dłuta czy
pióra…
Czyżbyś Go dostrzec nie umiał?
Naprawdę?
By dostrzec Boga,
wystarczy tylko trochę wiary!
Wpis: 17 czerwca godz. 9:01
„Czy życie może być naprawdę proste?
(…) Gdy uwolnimy się od swoich pragnień, możemy poddać się biegowi wydarzeń i żyć
w miejscu, w którym „nie krępują nas już osobiste lęki i marzenia.
A co, jeśli nie dostaniemy tego, czego
chcemy? Wtedy życie ześle nam coś zupełnie lepszego.” (Z książki Reginy Brett
„Kochaj”)
Potwierdzam to swoim życiem i z całym przekonaniem!
Właściwie wszystko sprowadza się do stwierdzenia, że Pan Bóg wie lepiej, co
jest nam potrzebne – może niekoniecznie w danej chwili, ale w całej rozciągłości
naszej ziemskiej wędrówki. Wie również, co nam może pomóc w kształtowaniu
naszej postawy, naszego wnętrza, co nas ubogaci, a nie zuboży! Bo Pan Bóg ma
szersze pole widzenia, widzi dalej i… doskonale nas zna!
Wpis: 16 czerwca godz. 9:55
Kiedyś poproszono mnie, abym napisała esej na temat miłości, ocalającej człowieczeństwo. Jakkolwiek by nazwać formę wypowiedzi, były to na pewno rozważania, refleksje wokół miłości. Któż jej bowiem nie pragnie, kto nie chce być kochany?!
Wybrałam kilka myśli, które wydają mi się zawsze aktualne.
Miłość – to uczucie nikomu nieobce! Różne
bywają jej oblicza! Jej pragnienie towarzyszy człowiekowi od urodzenia! Matka
obdarza miłością swe dziecko, dzieci – matkę. Miłość łączy swymi więzami
rodzinę, przyjaciół, krewnych, mężczyznę i kobietę... To uczucie dotyka w jakiś
sposób każdego człowieka, trudno mu się oprzeć. Słowa piosenki mówią, że każdy
marzy o miłości.
Najogólniej pojęta miłość bliźniego –
to uczucie o najszerszym zasięgu, kryje bowiem w sobie przebogate treści; jest
wielkie, bezinteresowne i piękne, bo skierowane do każdego człowieka – bez
względu na jego pochodzenie, poglądy czy status społeczny...
Św. Augustyn mówił: Kochajmy
człowieka... jedynie miłość trwa wiecznie... Miłość - to moc; kto prawdziwie
miłuje, znosić może wszystko dla tego, co miłuje... A w innym miejscu: Kochaj i rób, co chcesz!
Komentarz
jest zbyteczny, bo jeżeli naprawdę kochasz, to zrobisz tylko to, co jest piękne,
godne i mądre!
Dla uczucia miłości
nie ma wybranego czasu, że tylko wtedy, a nie kiedy indziej. Każdy czas jej
potrzebuje, by w niej odnaleźć człowieczeństwo. Na wzór Chrystusowej miłości, trwającej
nieustannie! To Miłość Ukrzyżowana, aby każdy z nas odnalazł jej cząstkę dla
siebie! I widział w niej siebie!
Wpis: 15 czerwca godz. 11:10
Rozpoczyna się nowy tydzień… Wszystko,
co nowe, zawsze pobudza naszą wyobraźnię, rodzi jakieś mniej lub bardziej
określone nadzieje… To oczywiste, bo zostawiamy za sobą miniony czas i… ciągle
wierzymy, że to, co nas czeka, przyniesie nam radość, pomoże rozwiązać sprawy,
których nie udało się poprzednio rozgryźć. Tacy jesteśmy, każdy z nas – homo sapiens!
I dobrze, bo gdybyśmy zastygli w czasie minionym, niekiedy bardzo trudnym, nigdy
nie dostrzeglibyśmy możliwości, które przecież mamy przed sobą! Chodzi o to,
aby nie trwać w marazmie, co nas przygnębia widmem niemożności rozwiązania, co
powala swoim ciężarem, ale ciągle wierzyć, że każdy kolejny dzień będzie lepszy
od poprzedniego! Może brzmi to naiwnie, ale taka wiara jest nam wszystkim bardzo
potrzebna, abyśmy nie upadli pod krzyżem zmagań z życiem. „Uśmiechnij się,
jutro będzie lepiej!” - głosi piosenka.
Jaki jest mój sposób na trwanie? Bardzo
prosty! Zaczynam dzień (bardzo wcześnie) od dziękczynienia Bogu, że żyję, że
pozwolił mi doczekać kolejnego dnia, że Pan Jezus jest ze mną, towarzyszy mi od
osiemdziesięciu (ponad) lat, kieruje moimi krokami (choć nie zawsze poddaję się
mądrym Bożym sugestiom). Proszę Ducha Świętego o światło, a Najświętszą Panienkę
o matczyną opiekę. I tak każdego dnia! Czy to mi ułatwia życie, moją codzienność?
Na pewno, bo nikt z nas nie jest pozbawiony problemów, znaków zapytania, na które
trzeba odpowiedzieć jednoznacznie. Ale świadomość bliskości świętych Przyjaciół
z Nieba daje poczucie wewnętrznego pokoju.
Niech nowy tydzień, nowy dzień będzie dla
Was, Drodzy Przyjaciele, i dla mnie, nowym wyzwaniem do pokonywania przeciwności
i wszelkich trudności, niech pobudzi na nowo nadzieję, ufność, że jednak, mimo
wszystko, z pomocą Bożą uda się nam rozwiązać to, co wydaje się niemożliwe!
Przecież dla Boga nie ma nic niemożliwego!
Sursum corda!!!
Wpis: 14 czerwca godz. 7:40
„Ta wielka postać Kościoła, pokorny
portugalski mnich, znany ze swej obecności w Padwie i z żarliwości w głoszeniu
Ewangelii jest nieustannie żywym świadectwem działania Boga w świecie.
Ileż to drobnych i większych rzeczy
udało się nam odnaleźć, prosząc o pomoc św. Antoniego, ileż ważnych i dobrych
decyzji podjąć! Ileż ważnych spraw rozwiązać zgodnie z wolą Bożą.”
Https://bernardyniwpiotrkowie.pl
”Wśród lawiny ludzi bez wiary, bez nadziei i pośród
umysłów, które się miotają na granicy rozpaczy w poszukiwaniu sensu życia, ty
spotkałeś JEGO!
I to odkrycie ustawicznie będzie wnosić w twoje
życie nową radość, będzie cię przekształcać i ukazywać ci codziennie
niezliczoną ilość pięknych rzeczy, których nie znałeś, a które pokazują, jak
radosna jest szerokość drogi, która prowadzi do Boga.” (św. Josemaria Escriva)
Wpis: 12 czerwca godz. 15:37
Najważniejszym, fundamentalnym wyrazem
miłości Pana Jezusa do człowieka jest Eucharystia. To dla nas największy skarb,
dzięki niej możemy łączyć się z Nim każdego dnia, umacniać się Jego mocą,
jednoczyć w swoich wszystkich sprawach!
„Tutaj jest chleb z nieba zstępujący,
aby nie umarł ten, kto go będzie pożywał. Pierwszym istotnym i trwałym owocem Komunii
świętej jest to, że uwalnia duszę od uchybień, umacnia w dobrem i chroni przed śmiercią
duchową. Aby ten skutek Komunii św.
okazał się pocieszający, dlatego ożywczy Sakrament został ustanowiony pod
postacią pokarmu. (…)
Boska Eucharystia nie tylko daje siły
potrzebne do unikania zła, ale również udaremnia lub zmniejsza same przyczyny
zła. (…) Zawiera bowiem wszelką moc i dlatego tłumi namiętność. (…)
Kto przychodzi do Mnie już nie będzie łaknął
zakazanych i niebezpiecznych pokarmów świata, bo Ja go nasycę Boskimi darami,
które słodyczą swoją sprawią, że wszystko, co zakazane, wydaje się gorzkie.
Kiedy Ja przychodzę do duszy, daleko uciekają od niej wrogowie zbawienia. Jeśli
kiedy ośmiela się na nią uderzyć, to tylko ze strachem. (…)
Kiedy w Eucharystii przychodzę do
duszy, niosę z sobą wszystkie uczucia Serca Mojego i udzielam jej ich stosownie
do usposobienia, umiłowania pokory, miłości, czystości, posłuszeństwa i
wszystkich cnót, aby usunęły korzenie grzechów i zajęły ich miejsce. (…)
Kto Mnie pożywa, ten będzie żył przeze
Mnie. Ożywiony samym Ciałem Moim i uświęcony Moją Krwią, okażesz się świętym,
który żyje dla Mnie i podoba Mi się we wszystkim. (…)
Przedziwna jest ta tajemnica i Boska wspólnota
Serca Mojego z sercem czystym i wiernym w Sakramencie Miłości. (…) Ciągle Mną
posilany i zupełnie ze Mną zjednoczony będzie żył tylko ze Mną, będzie tchnął tylko
Moim duchem i miłował Moją miłością.” (Z książki Pierre’a Jean’a Aernouudt’a „Naśladowanie
Najświętszego Serca Jezusowego”)
Wpis: 11 czerwca godz. 9:25
„Nikt nie ma idealnego życia. Ale gdybyśmy
mogli wrzucić wszystkie swoje problemy na jedną stertę i zamienić się nią z
kimś innym, każdy wybrałby własną. (…)
Nikomu z nas nie spełniają się wszystkie
marzenia. A jeśli się spełniają, to zwykle po tym, jak życie da nam mocno
popalić. (…)
Niekiedy zaskakuję sama siebie. (…)
Moja rozpacz trwa krótko, bo wiem, że to ode mnie zależy, kiedy się skończy. Czasami
wystarczy po prostu położyć się wcześniej spać. Rano mam szansę narodzić się na
nowo, znów przyjść na świat. (…)
Mój przyjaciel Don Cozzens, ksiądz katolicki, zakończył kiedyś kazanie następującymi słowami: „Nie jesteśmy zepsutymi ludźmi, którzy przez całe życie naprawiają swoje błędy. Rodzimy się doskonali i przez całe życie to odkrywamy.” (…) Odkryj prawdę w tych cudownych wersetach proroka Izajasza: „Wezwałem cię po imieniu. Oto wyryłem cię na obu dłoniach.” (z książki Reginy Brett „Jesteś cudem”)
O świętym Józefie pisałam dość
obszernie trzy miesiące temu, ale wracam do tej pięknej postaci. Dlaczego
właśnie dzisiaj? Ponieważ w każdą środę w naszej świątyni – zarówno po rannej,
jak i wieczornej Mszy św. – odmawiamy wraz z kapłanem litanię do św. Józefa. Tak
już od wielu tygodni. Chciałoby się tylko dodać: Kochajmy św. Józefa! To wielka
postać! Patron na każdy czas, ale teraz w szczególności powinniśmy się do niego
zwracać. Wśród wielu wezwań litanii jest i takie: Święty Józefie, Opiekunie Kościoła
Świętego, módl się za nami! Nie bez przyczyny! Kościół czci św. Józefa jako
swojego patrona, opiekuna i obrońcę, licząc słusznie na potężną jego pomoc,
ponieważ jako opiekun, ojciec i żywiciel Chrystusa na ziemi, nadal pozostał
opiekunem Jego mistycznego Ciała, czyli Kościoła. (Słowa zaczerpnięte z nowenny
do św. Józefa)
Czasy, w jakich żyjemy, są trudne,
dlatego potężne wsparcie z Nieba za przyczyną św. Józefa jest nam wszystkim
bardzo potrzebne!
Zatem nie żałujmy gorących modłów do
tego kochanego Opiekuna Kościoła Świętego, a więc i nas wszystkich!
Wpis: 9 czerwca godz. 10:20
*Wielu ludziom możesz pomóc, modląc się
za nich i powierzając mi ich. Zwłaszcza ich cierpienia, aby w pełni były owocne
dla ich zbawienia i życia we Mnie.
*Potrzebne mi są ludzkie serca w
różnych punktach ziemi, aby promieniowały miłością. W ten właśnie sposób chcę
przenikać wszelkie zakamarki ciemności.
*Każdy dzień jest stopniem, na który
wstępujesz, zbliżając się do Mnie – do ostatecznego spotkania ze Mną.
*Twoja troska o bliźnich, zwłaszcza
tych, którzy powierzeni są twej modlitwie i wstawiennictwu, niech polega na
powierzeniu ich Mojej opiece i Mojemu Miłosierdziu.
*W stosunku do swoich bliźnich kieruj
się miłosierdziem, a nie sprawiedliwością. Ty nie jesteś w stanie osądzić
niczego sprawiedliwie.
*Każda otrzymana łaska i dar Ducha Świętego
powinny cię pobudzać do wdzięczności i jeszcze większej skruchy, bo nigdy nie jesteś
godna(-y), by je otrzymać i by być narzędziem Moim wobec innych ludzi.
*Wszelkie sytuacje trudne, zwłaszcza te
„beznadziejne”, dane są ci po to, abyś zwracał(-a) się do Mnie o pomoc. (To słowa do Alicji Lenczewskiej, ale i do każdego z nas)
Wpis: 8 czerwca godz. 10:25
Być
z Tobą – to najważniejsze!
Trzymać
się jak dziecko Twojego płaszcza,
przytulić,
włożyć
swą dłoń w Twoje święte ręce,
stać
wciąż koło Ciebie,
nigdy
się nie oddalić,
aby
nie zginąć,
nie
zgłupieć w ferworze walki,
uznać
Twą wielkość,
widzieć
Ciebie w każdym człowieku
i
wciąż iść Twoją drogą,
Panie
Jezu!
Wystarczy
rozejrzeć się dookoła,
by
dostrzec, że cały świat wielbi Boga.
Słońce
– złotymi promieniami,
Promienie
– uśmiechami,
Uśmiechy
– ciepłem i dobrem,
Wróble
– ćwierkaniem,
Żurawie
– krzykiem radosnym,
Wszystkie
ptaki – wesołym wołaniem,
Las
– łagodnym, monotonnym szumem,
Puste
pola – ciszą i zadumą,
Wiatr
– zwariowaną miłością muska twarze…
A
ja? Też Cię wielbię, mój Boże,
w
ciszy swego serca!
Któż
nie zna smaku łez?
Łez
smutku, goryczy, bólu, wzruszenia,
łez,
gdy nasze życie w koszmar się zmienia…
Żadna
z tych łez nie jest mi obca.
Bo
życie to niczym bieg dystansowca,
co
pędzi, przystaje, doświadcza trudów,
biegnie,
upada pod jarzma ciężarem…
I
znowu powstaje…
Jak
feniks z popiołów odradza swe siły.
A
czy zdarzają ci się łzy wdzięczności?
Najpiękniejsze
łzy, jakie mogą się zdarzyć…
Bo
takie szczere, prawdziwe, co płyną po twarzy,
gdy Boga masz w sercu!
„Gdy człowiek Błogosławi Boga, to
wielbi Go, wysławia, dziękuje za to, co od Boga otrzymuje. Gdy błogosławi
drugiego człowieka, życzy mu wszelkiego dobra, a przede wszystkim Dobra
najwyższego, jakim jest sam Bóg. Błogosławić komuś - to życzyć mu
błogosławieństwa Bożego, Jego opieki, hojności, obfitości łask: „Niech cię Pan
błogosławi i strzeże. Niech Pan rozjaśni nad tobą swoje oblicze i będzie
łaskawy. Niech Pan zwróci na ciebie swoje oblicze i nich cię obdarzy pokojem.”(Lb
6, 24-26) (…)
Błogosławieństwo to dar, który
przemienia nasze życie, wybiela je, wprowadza w nie światło, jasność, upiększa
nas, ulepsza. To samo sprawia w nas wiara. Człowiek wierzący, ufający Bogu,
wsłuchany w jego słowo, zachowujący przykazania miłości Boga i bliźniego, jest
prowadzony przez Boga do bezpośredniego spotkania z Nim na modlitwie
uwielbienia i adoracji; jest zapraszany do wejścia w głęboką relację miłości z
Nim, która go uszlachetnia i uszczęśliwia. (…) Po tym rozpoznajemy człowieka
prawdziwie zanurzonego w wierze, że promieniuje Chrystusem.” (s. Anna Czajkowska)
Wpis: 5 czerwca godz. 14:40
Wsłuchajmy się w słowa Tobiasza i za
jego przykładem kierujmy słowa błogosławieństwa do Pana Boga: „Niech będzie błogosławiony Bóg! Niech będzie
błogosławione wielkie imię Jego! Niech będą błogosławieni wszyscy Jego święci
aniołowie! Niech będzie obecne nad nami wielkie imię Jego! I niech będą
błogosławieni wszyscy aniołowie Jego po wszystkie wieki!”
Kolejne błogosławieństwo wypowiedział
Tobiasz do przybywającej do jego domu synowej, ale my możemy je kierować do
każdej osoby, przede wszystkim do swoich dzieci, rodziców, krewnych, znajomych,
ale także do tych, którzy są naszymi nieprzyjaciółmi: „Witaj, w zdrowiu
przybywająca córko, niech będzie błogosławiony twój Bóg, który przyprowadził
cię do nas. Niech będzie błogosławiony twój ojciec i niech będzie błogosławiony
Tobiasz, mój syn, i ty bądź błogosławiona, córko! Wejdź do domu swego w
zdrowiu, z błogosławieństwem i radością! Wejdź, córko!" Tego dnia nastała
wielka radość między wszystkimi Żydami mieszkającymi w Niniwie.” (Tb 11, 5-18)
Radość z błogosławienia innych ludzi
jest przeogromna! Ogarnia – na podobieństwo radości wśród mieszkańców Niniwy – każdego,
kto błogosławi, to znaczy dobrze życzy bliźniemu. Każdemu! Bo błogosławieństwo
wraca do tego, kto je wysyła.
Wpis: 4 czerwca godz. 11:05
Każdego roku w tym dniu wspominam z
nostalgią mój dom rodzinny i bardzo sumienne przygotowania do tego wielkiego
święta, jako że właśnie u nas był kolejny ołtarz w procesji. To był czas niezwykły
i bardzo radosny, a przygotowania trwały ponad tydzień. Dom był duży, można było
przy nim nie tylko postawić ołtarz, ale pięknie go przyozdobić girlandami i
okazjonalnymi emblematami, namalowanymi przez przyjaciela mojego Ojca,
pniewskiego malarza. Wspominam tamten czas z rozrzewnieniem, bo wszyscy byliśmy
złączeni wspólną ideą, aby jak najpiękniej i najgodniej uczcić Chrystusa! Obecnie
przystrojenie domu ma już znacznie skromniejszy charakter, nie plecie się
girland, ale jest ołtarz, czekający na najdostojniejszego Gościa!
Dzisiaj w naszym parafialnym kościele w Przeźmierowie kapłan przypomniał historię ustanowienia tej wielkiej uroczystości. Warto ją przypomnieć… Otóż w XIII wieku Pan Jezus objawił się bł. Juliannie, wielkiej czcicielce Najświętszego Sakramentu, i prosił, aby w pierwszy czwartek po uroczystości Trójcy Przenajświętszej zostało ustanowione święto Eucharystii. Julianna spotkała się z wieloma przeciwnymi głosami, ale bp Robert ustanowił w 1246 r. uroczystość Bożego Ciała, początkowo dla diecezji Liege, oraz poprowadził pierwszą procesję eucharystyczną ulicami miasta. Głosy sprzeciwu były jednak tak liczne i silne, że zaniechano świętowania. Tylko na pewien czas, bo sprawą zajął się kolejny biskup Verdun, a nieco później papież Urban IV. Ostatecznie o ustanowieniu uroczystość Ciała i Krwi Pana Jezusa zdecydował cud eucharystyczny w Bolsenie w 1263 r. Otóż podczas przemienienia we Mszy św. z konsekrowanej hostii spadały krople krwi. Papież ustanowił uroczystość, która przetrwała wieki i jest obchodzona w Kościele do dzisiejszych czasów z wielkim pietyzmem.
Gdzieś w oddali zarys kościoła majaczy…
Cichej „Zdrowaśki” dobywa się szept
z ust pełnych nadziei.
Różańcem oplecione dłonie
wznoszą się ku Niebu.
Daj nam jasny dzień, daj spokojny sen,
daj życie radosne przy Tobie, Panie!
Niech Twoja obecność uleczy nasz lęk,
uciszy serce skołatane.
Daj serce, co nigdy nie stchórzy
przed posępną grozą zła!
Niech wdzięczność wypełni me serce!
Niech nigdy nie zwątpię w Ciebie,
Który Jesteś, Który Byłeś!
Bądź mi jasną busolą
w pokrętnych ścieżkach życia!
Wpis: 2 czerwca godz. 10:00
Dzisiaj
Dzień Dziecka. Wiele lat temu zapisałam wywiad z Beatą Tyszkiewicz i jej
córkami. Oto fragmenty ciekawych myśli. Warto posłuchać…
„Nie uznaję
podniesionego tonu, żadnych oznak podenerwowania.
Ani mój
ojciec, ani mama nigdy nie podnieśli na mnie głosu.
Dzieci muszą
czuć spokój. Zawsze cierpliwie wszystko przeprowadzałam, wyczekiwałam na
odpowiedni moment. Wychowanie to prowokowanie u dziecka właściwego toku
myślenia i jego właściwych decyzji.
Starałam się
nie truć, nie pouczać. Nie mówiłam: „A widzisz, że miałam rację”. Czasem
słyszały: „Wiesz, ja to bym..., ale zrobisz, jak chcesz”. Nigdy nic na siłę.
Raz ukarałam Karolinę, bo nie była posłuszna. Z bólem serca zabrałam konia,
którego jej wynajęłam na wakacje. Nie tak dawno powiedziała, że pamięta to do
dziś.
Tajemnicą
wychowania mamy było to, że ona doskonale wiedziała, jak chce nas ukształtować.
Bardzo wyraźnie określała granice, co nam wolno, a czego nie, i była w tym
konsekwentna. Nie łamała naszych charakterów, a bardzo umiejętnie nakłaniała
nas do pewnych rzeczy. Nie zmieniała zdania. Jeżeli powiedziała, że za karę
zabiera mi konia, to było oczywiste, że tak zrobi. Paradoksalnie to też dawało
mi poczucie bezpieczeństwa.
Wyznaczone
granice i konsekwencja dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Może ich jeszcze
do końca nie rozumieją, może się nie zgadzają, ale kiedy dorosną, mówią:
„Jednak mama wiedziała, co robi”. Dzieciom nie trzeba na wszystko pozwalać,
mówić: „Niech robi, co chce”. (Z wywiadu z Beatą Tyszkiewicz i jej córkami, Gala
2009)
Wpis: 1 czerwca godz. 11:40