Inspiracją do napisania kilku refleksji
w dniu dzisiejszym, czyli w niedzielę Trójcy Świętej, są słowa z kazania, a
dokładniej dwa pytania, które kapłan skierował do każdego z nas,
uczestniczących w Najświętszej Eucharystii. Oto te pytania:
Czy jesteś blisko Jezusa?
Co cię w Nim zachwyciło i zachwyca?
Nie dalej, jak wczoraj nasunęło mi się
dość podobne w swej treści pytanie: Czy można się zakochać w Panu Jezusie?
Zatem pytania są trzy, ale bardzo podobne w swej treści. Warto sobie je
postawić – przynajmniej od czasu do czasu, by zweryfikować swoje relacje do
naszego Pana! Bardzo trudno odpowiedzieć jednym zdaniem, bo odpowiedzi nasuwa
się wiele. Ale wszystkie są niejako podporządkowane tej najważniejszej: Czy
jesteś blisko Pana Jezusa? Jestem, zdecydowanie tak! W publicznym miejscu takie
deklaracje mogą się wydać trochę podejrzane, mogą być odczytane jako chwalenie
się czy coś w tym rodzaju! Przecież jestem zwyczajnym człowiekiem, który
grzeszy, upada, popełnia najróżniejsze błędy, gafy, widoczne w różnych
okolicznościach… A jednak! Jestem blisko Pana Jezusa!!! Pcham się do Niego,
tęsknię za Nim i kocham Go całym sercem!
Dlaczego? Jest milion powodów, by tak
właśnie czuć i myśleć! Zachwyca mnie w Nim absolutnie wszystko! Towarzyszy mi
od urodzenia, chronił i chroni mnie zawsze, chociaż nie zawsze byłam tego
świadoma. Teraz – z perspektywy minionego życia - widzę to coraz jaśniej. Świadomość
bliskości Pana Jezusa wzrusza mnie, niekiedy tak bardzo, że na samą myśl wilgotnieją
mi oczy. Bo pytam: Czym sobie zasłużyłam na Twoją obecność w moim niegodnym
sercu, czym na Twoją miłość i dobroć? Na to, że nigdy mnie nie opuściłeś, że
wysłuchujesz mnie w każdej dobrej sprawie? A spraw tych przecież jest bez liku!
Trudno wymienić wszystkie!
Ale dziękuję Chrystusowi i za to, że
zdarza się, że mnie nie wysłuchuje! I dobrze! On wie lepiej! Bo nie wszystko
zgadza się z Jego wolą i nie wszystko, o co proszę, jest dobre. Widać to
dopiero po czasie.
O bliskości Pana Jezusa mogłabym
napisać jeszcze wiele… Tak, jak napisałam wyżej, zachwyca mnie w Nim wszystko,
wymienię tylko – w moim przekonaniu – najważniejsze: cierpliwość, nieugiętość, determinacja
w poszukiwaniu każdego człowieka, serdeczna, przyjacielska bliskość, przykład postawy wobec wszystkich,
no i przede wszystkim MIŁOŚĆ, płynąca z Krzyża, z każdej Eucharystii, z każdej Komunii
świętej. Wystarczyłaby sama świadomość, że On, Bóg przychodzi do mnie, nędznej
istoty!!!
Niech to, co napisałam, nikogo nie
zgorszy! Jest to wyraz wdzięczności lichego
człowieka wobec samego Boga!
Wpis: 30 maja godz. 13:10