Dzisiaj
już jedenasty stycznia, ale wciąż jeszcze mówimy o Nowym Roku 2021. Zawsze składamy
sobie życzenia, aby nowy był lepszy niż miniony. Tego również Państwu i sobie
życzę, zwłaszcza że najchętniej zapomnielibyśmy o tym, co spotkało cały świat.
I – niestety – wciąż trwa!
Myślę
jednak, że poza życzeniami warto dokonać jakiś postanowień – wbrew wszystkim przeciwnościom
i na przekór złu, które nas dotyka w jakiejkolwiek formie. Pamiętam, że od
zawsze takie postanowienia robiłam pod okiem moich Rodziców, z moimi braćmi, a
później – z moimi dziećmi. I zawsze okazywało się, że każdy z nas ma coś do
naprawienia w swoim życiu. Postanowienia były różnego wymiaru – jedne mniejsze,
inne poważniejsze.
Myślę, że
na progu tego roku warto sobie postawić niezwykle ważne pytanie, które - być może
- wyda się szokujące, ale bardzo potrzebne: Po co żyję na tym świecie? Po co tu
jestem?
Można je
rozwinąć o kolejne pytania, na przykład: Czy jestem zadowolony z siebie, z
tego, co robię? Z mojego życia osobistego? Z relacji z żoną, mężem, dziećmi, z
innymi ludźmi, których Pan Bóg stawia na mojej drodze?
A… gdyby
nagle Pan powołał mnie do siebie, czy moje ręce byłyby pełne czy też puste? Co osiągnąłem/osiągnęłam
w swoim życiu? Ile wykorzystałem z tych talentów, którymi obdarzył mnie
Stwórca? Co zostawię po sobie – zarówno w sferze duchowej, jak i materialnej?
Tu mam na myśli nie jakieś dobra materialne, ale to wszystko, co udało mi się
stworzyć w wyniku swoich pasji, dążeń…
Wpis: 11 stycznia godz. 19:15