wtorek, 18 czerwca 2019

Trochę refleksji...


Dawno nie przywoływałam „Pana Tadeusza” - arcydzieła naszego narodowego wieszcza Adama Mickiewicza. I cóż z tego, że utwór został napisany sto osiemdziesiąt lat temu?! Ukazuje naszą historię w latach 1811 – 1812. Ale nie o treści chciałabym powiedzieć. W obrazie ówczesnego społeczeństwa możemy przejrzeć się jak w lustrze. To w większości my – Polacy z wszystkimi ułomnościami charakteru, z usposobieniem raczej wojowniczym, buńczuczni, niepozbawieni dobrego mniemania o sobie… Ale również szczerze kochający Ojczyznę. Patriotyzm ma różne oblicza: inaczej pojmował go ks. Robak, inaczej Sędzia, a jeszcze inaczej młody Tadeusz.

Nie to jednak pragnę zaakcentować! „Pan Tadeusz” został napisany przepiękną polszczyzną – wiadomo – przez mistrza! Może warto byłoby otworzyć raz jeszcze tę polską księgę i wsłuchać się w urzekające opisy przyrody, spojrzeć na świat oczami poety, zachłysnąć się kolejny raz widokiem polskiego domu…

Wprawdzie zniknęły już z polskiego krajobrazu pola malowane zbożem rozmaitym, wyzłacane pszenicą, posrebrzane żytem, ale wciąż możemy doświadczyć uroków przyrody, gdy tylko uważnie się rozejrzymy…

Możemy również przypomnieć sobie ład i porządek, który panował w domu Sędziego; wszystko miało swój czas i miejsce, bo „Sędzia dawne obyczaje chował.”

Może właśnie przy tych obyczajach należałoby się zatrzymać? Nie wszystkie bowiem pachną anachronizmem. „Bo grzeczność nie jest rzeczą łatwą ani małą…” Warto byłoby sobie przypomnieć o stroju odpowiednim na różne okazje – inne na plażę, a inne do teatru czy do kościoła (gdzie mieszka sam Bóg). Nieraz mam wrażenie, że to wszystko się pomieszało i zatarła się różnica miedzy miejscem, bo wielu nie odróżnia stroju odpowiedniego do okoliczności.

A język? To też powód, aby otworzyć Mickiewiczowską księgę i wsłuchać się choć przez chwilę w przepiękną polszczyznę. Może wtedy nasz język codzienny nie byłby taki byłe jaki, tak często przesycony wulgaryzmami…

Kultura rzutuje na nasze człowieczeństwo.