poniedziałek, 18 czerwca 2018

O radości raz jeszcze


O radości – szczerej, prawdziwej, Bożej – pisałam kilkakrotnie. Ale ponieważ wokoło tyle smutku, tyle różnych złych doświadczeń, powracam do niej raz jeszcze. Wśród wielu Świętych szczególnie radosną postawą wyróżniali się św. Ojciec Pio, św. Urszula Ledóchowska, św. Filip Nereusz. Pewnie byli i inni, ale o tych wiem najwięcej, więc ich często przywołuję.    
„Smutek jest największym sprzymierzeńcem szatana, bo tą drogą, która wiedzie naprawdę do nieba jest radość” – mówił św. Filip Nereusz, słynący z ciekawych (żeby nie rzec – dziwacznych niekiedy!) pomysłów, ale pełnych autentycznej miłości do Pana Boga.
Oto kilka jego myśli:
Diabeł ucieka przed prawdziwą radością.
Radość umacnia serca i pomaga wytrwać w dobru. Jest drogą do doskonałości – najkrótszą i najpewniejszą. Im więcej w nas radości, tym bliżej nam do świętości.
Humor jest rzeczą zbyt ważną, by go traktować niepoważnie.
A to kilka wydarzeń z jego życia…
Pewnego razu, gdy odwiedził więzienie, szedł od celi do celi i pytał po kolei wszystkich więźniów, za co jest skazany i dlaczego się tutaj znajduje. Wszyscy po kolei mówili, że są niewinni. Gdy doszedł do ostatniej celi i spytał więźnia, dlaczego się tutaj znajduje, ów odpowiedział mu, że popełnił wiele złych czynów i słusznie się tu znajduje, bo zasłużył na karę. Św. Filip zwrócił się wtedy do strażników słowami: – „Tego tutaj proszę wypuścić, bo zepsuje tych pozostałych niewinnych.”
Kiedyś Święty przechadzał się z pewnym dostojnym kapłanem. Wtedy przeleciał mały ptaszek i potraktował tego kapłana jako „WC”. Kapłan nieco się oburzył, bo zrobiła się plama na sutannie. Na to odezwał się św. Filip: „Niech ksiądz się cieszy, że krowy nie latają”.
O pewnej zakonnicy – bardzo pobożnej i dokonującej cudów dowiedział się papież i zlecił zbadanie tej sprawy św. Filipowi Neri. Po długiej podróży Święty dotarł wreszcie do odległego klasztoru i poprosił o widzenie z zakonnicą. Kiedy weszła do izby, ściągnął swe zabłocone buty i poprosił, by je wyczyściła. Zakonnica fuknęła wyniośle i obróciła się na pięcie. Św. Filip założył buty i wrócił zdać sprawę papieżowi.
– Niech Wasza Świątobliwość nie wierzy tym plotkom – powiedział. – Gdzie nie ma pokory, nie może być cudów.
    Pewnej hrabinie, która nie mogła sobie poradzić z grzechami języka, kazał za pokutę rozrzucić na wietrze worek pierza. Po jakimś czasie dama przyszła znowu z tym samym wyznaniem. Święty zadał jej wtedy odwrotną pokutę: zebrać rozrzucone pióra. (Przykłady podałam za: https://gloria.tv)

Wpis: 18 czerwca godz. 10:04