O radości
– szczerej, prawdziwej, Bożej – pisałam kilkakrotnie. Ale ponieważ wokoło tyle
smutku, tyle różnych złych doświadczeń, powracam do niej raz jeszcze. Wśród
wielu Świętych szczególnie radosną postawą wyróżniali się św. Ojciec Pio, św.
Urszula Ledóchowska, św. Filip Nereusz. Pewnie byli i inni, ale o tych wiem najwięcej,
więc ich często przywołuję.
„Smutek
jest największym sprzymierzeńcem szatana, bo tą drogą, która wiedzie naprawdę
do nieba jest radość” – mówił św. Filip Nereusz, słynący z ciekawych (żeby nie
rzec – dziwacznych niekiedy!) pomysłów, ale pełnych autentycznej miłości do
Pana Boga.
Oto kilka
jego myśli:
Diabeł
ucieka przed prawdziwą radością.
Radość
umacnia serca i pomaga wytrwać w dobru. Jest drogą do doskonałości – najkrótszą
i najpewniejszą. Im więcej w nas radości, tym bliżej nam do świętości.
Humor
jest rzeczą zbyt ważną, by go traktować niepoważnie.
A to kilka
wydarzeń z jego życia…
Pewnego
razu, gdy odwiedził więzienie, szedł od celi do celi i pytał po kolei
wszystkich więźniów, za co jest skazany i dlaczego się tutaj znajduje. Wszyscy
po kolei mówili, że są niewinni. Gdy doszedł do ostatniej celi i spytał więźnia,
dlaczego się tutaj znajduje, ów odpowiedział mu, że popełnił wiele złych czynów
i słusznie się tu znajduje, bo zasłużył na karę. Św. Filip zwrócił się wtedy do
strażników słowami: – „Tego tutaj proszę wypuścić, bo zepsuje tych pozostałych
niewinnych.”
Kiedyś Święty
przechadzał się z pewnym dostojnym kapłanem. Wtedy przeleciał mały ptaszek i
potraktował tego kapłana jako „WC”. Kapłan nieco się oburzył, bo zrobiła się plama
na sutannie. Na to odezwał się św. Filip: „Niech ksiądz się cieszy, że krowy
nie latają”.
O pewnej
zakonnicy – bardzo pobożnej i dokonującej cudów dowiedział się papież i zlecił
zbadanie tej sprawy św. Filipowi Neri. Po długiej podróży Święty dotarł
wreszcie do odległego klasztoru i poprosił o widzenie z zakonnicą. Kiedy weszła
do izby, ściągnął swe zabłocone buty i poprosił, by je wyczyściła. Zakonnica
fuknęła wyniośle i obróciła się na pięcie. Św. Filip założył buty i wrócił zdać
sprawę papieżowi.
– Niech Wasza Świątobliwość nie wierzy tym plotkom – powiedział. – Gdzie nie ma pokory, nie może być cudów.
– Niech Wasza Świątobliwość nie wierzy tym plotkom – powiedział. – Gdzie nie ma pokory, nie może być cudów.
Pewnej hrabinie, która nie mogła sobie
poradzić z grzechami języka, kazał za pokutę rozrzucić na wietrze worek pierza.
Po jakimś czasie dama przyszła znowu z tym samym wyznaniem. Święty zadał jej
wtedy odwrotną pokutę: zebrać rozrzucone pióra. (Przykłady podałam za: https://gloria.tv)
Wpis: 18 czerwca
godz. 10:04