Zapiski
są luźne. To kilka myśli, które udało mi się zanotować z wczorajszej homilii.
Słowa wydały mi się tak cenne, że postanowiłam je tutaj przekazać, któż z nas
bowiem nie chce być łagodny!
„Błogosławieni
cisi…” – mówi Pan Jezus na Górze.
Cichość
znaczy łagodność.
Pycha i
wybuchowość są przeciwieństwem łagodności.
Łagodność
nie oznacza słabości. Należy ją dobrze rozumieć. Pan jest łagodny i miłosierny,
ale równocześnie wielki i potężny w swym majestacie. Pan Jezus przebacza swym
prześladowcom, ale potrafi też wybuchnąć gniewem – na przykład w świątyni, gdy
przegania kupczących. Bycie łagodnym nie przeczy okazaniu gniewu we właściwym czasie!
Św. Paweł w Liście do Efezjan mówi: „Gniewajcie się, ale nie grzeszcie!” Pan Jezus
piętnował podwójne życie faryzeuszy.
Trzeba
okazać gniew w słusznej, Bożej sprawie.
Św. Paweł
przed nawróceniem był gwałtowny, ale przy pomocy Ducha Świętego i pracy nad
sobą osiągnął łagodność.
Podobnie
św. Franciszek Salezy żyjący na przełomie XVI i XVII wieku. Był bardzo popędliwy,
ale pracował nad sobą, ćwiczył się w pokonywaniu swej popędliwości. Zmianę postawy
zawdzięczał między innymi książce „O naśladowaniu Chrystusa” - z niej czerpał cenne
wskazania.
Jak
zdobyć cnotę łagodności?
Przede
wszystkim panować nad gniewem, cierpliwie znosić wady bliźnich, przebaczać im i
ogarniać życzliwością.
Szukać
wokół siebie ludzi łagodnych i wyrozumiałych. Unikać furiatów.
Angażować
się tylko w tych wydarzeniach, które od nas zależą. Dzięki temu bierzemy odpowiedzialność
za to, za co jesteśmy odpowiedzialni.
Umieć
wysłuchać drugiego człowieka, który zrobił nam przykrość.
Łagodność
nie jest potulną akceptacja zła!
Łagodność
– to tajemnica Chrystusa, który nigdy nie pałał zemstą. Jezus jest tym, który
napełnia nas swoim pokojem.
Wpis: 10 lipca g. 12:20