Z pewnym zażenowaniem znowu pytam
siebie,
czy to wypada – wpierw pisać o niebie,
a później śmieszne wierszyki, co o
zimie głoszą…
Ale, Kochani, one przecież trochę uśmiechu wnoszą!
Wprawdzie
na świecie ni to wiosna, ni zima!
Ani
słońca, ani też śniegu nie ma!
Szaroburo
wokół wszędzie…
Każdy
pyta: co to będzie?
Wiatr
podmuchy silne niesie,
choć
skończyła się już jesień…
Zima
przyszła w nowej szacie,
w całym
swoim charyzmacie:
Wiatrem
wieje na wsze strony,
kraczą
groźnie czarne wrony,
kręci
ludźmi wiatr niesforny…
Nawet gil
wielce wytworny
stroszy piórka
swe czerwone
i przegania
czarną wronę.
Wszystko
się już pomieszało,
bałaganu tu
niemało.
Słonko
zamiast świecić pięknie,
zasłonięte
bardzo skrzętnie
poprzez szarych
chmurek kłęby
pokazuje tylko
zręby
swych promieni
i uśmiechów.
Jak tu
cieszyć się, Człowieku?!
Lecz
zauważ, Drogi Człecze,
że przed
zimą nie ucieczesz.
Tak
kalendarz przecież głosi:
zimę do
wiosny trzeba znosić!
Ale ważna
też maksyma,
że kto czas
zimy przetrzyma,
ten z radością
i miłością,
znowu się zachwyci wiosną.
Pragnę zatem zauważyć,
że teraz o wiośnie warto pomarzyć!
Niech ten wierszyk mimo wszystko
radosny
stanie się żywym zwiastunem wiosny!
Marzenia przecież nic nie kosztują,
ale skutecznie zły nastrój blokują!
A poza tym rzecz udowodniona,
że w niebie zawsze wiosna upragniona!
Czy zatem o tak błahych sprawach mówić wypada,
skoro o wielkich kwestiach tu się wypowiadam?
Wierszyk radosny pobożności nie przeczy!
Może nawet do progów nieba doleci?!
Wpis: 27 grudnia g. 16:00