wtorek, 27 grudnia 2016

O wiośnie zimą

Z pewnym zażenowaniem znowu pytam siebie,
czy to wypada – wpierw pisać o niebie,
a później śmieszne wierszyki, co o zimie głoszą…
Ale, Kochani, one przecież trochę uśmiechu  wnoszą!
Wprawdzie na świecie ni to wiosna, ni zima!
Ani słońca, ani też śniegu nie ma!
Szaroburo wokół wszędzie…
Każdy pyta: co to będzie?
Wiatr podmuchy silne niesie,
choć skończyła się już jesień…
Zima przyszła w nowej szacie,
w całym swoim charyzmacie:
Wiatrem wieje na wsze strony,
kraczą groźnie czarne wrony,
kręci ludźmi wiatr niesforny…
Nawet gil wielce wytworny
stroszy piórka swe czerwone
i przegania czarną wronę.
Wszystko się już pomieszało,
bałaganu tu niemało.
Słonko zamiast świecić pięknie,
zasłonięte bardzo skrzętnie
poprzez szarych chmurek kłęby
pokazuje tylko zręby
swych promieni i uśmiechów.
Jak tu cieszyć się, Człowieku?!

Lecz zauważ, Drogi Człecze,
że przed zimą nie ucieczesz.
Tak kalendarz przecież głosi:
zimę do wiosny trzeba znosić!
Ale ważna też maksyma,
że kto czas zimy przetrzyma,
ten z radością i miłością,
znowu się zachwyci wiosną.

Pragnę zatem  zauważyć,
że teraz o wiośnie warto pomarzyć!
Niech ten wierszyk mimo wszystko radosny
stanie się żywym zwiastunem wiosny!
Marzenia przecież nic nie kosztują,
ale skutecznie zły nastrój blokują!
A poza tym rzecz udowodniona,
że w niebie zawsze wiosna upragniona!


Czy zatem o tak błahych sprawach mówić  wypada,
skoro o wielkich kwestiach  tu się wypowiadam?

Wierszyk radosny pobożności nie przeczy!
Może nawet do progów nieba doleci?!

Wpis: 27 grudnia g. 16:00