Bardzo
łatwo powiedzieć Jezu, ufam Tobie!, gdy w miarę spokojnie spacerujemy
sobie przez życie, gdy wszystko układa się dość dobrze – bez większych zgrzytów
i bez nadzwyczajnych wydarzeń… Wtedy jakże łatwo zapewniać Jezusa o swojej do
Niego miłości i ufności w Jego bezgraniczną miłość i miłosierdzie…
Ale … czy
tak samo myślimy i czujemy,
gdy krzyż
przyciśnie do ziemi…
Gdy brak
nam sił, aby go unieść…
Gdy
czujemy się całkowicie opuszczeni
i samotni w swym cierpieniu…
i samotni w swym cierpieniu…
Gdy nikt
nam nie pomaga…
Gdy
jesteśmy całkowicie bezsilni wobec zła…
Gdy
przerastają nas problemy życia…
Czy wtedy
potrafimy powiedzieć Jezu, ufam Tobie!? Właśnie wtedy, gdy nie słyszymy
Jego głosu i nawet Komunia św. zdaje się nie być wystarczająca…
Czy
potrafimy ufać bezgranicznie?
Bo wierzymy, że ON jest z nami –
Bo wierzymy, że ON jest z nami –
-
mimo wszystko;
-
że nigdy nas nie opuszcza;
-
wręcz przeciwnie – pomaga nam nieść
nasz krzyż i zawsze nas kocha!!!
Może
właśnie wtedy, gdy jest nam najgorzej, trzeba – choć z wielkim trudem! –
powiedzieć: Jezu, ufam Tobie! Gdy nadejdą (a nadejdą!!!) jaśniejsze dni,
przekonamy się, że ta najkrótsza modlitwa jednak ma sens!!!
Wpis: 18 grudnia g. 12:30