Czasem radości są płytkie, powierzchowne, grzeszne…
My, chrześcijanie, mamy pragnąć radości prawdziwej, której nam
nikt nie odbierze.
Do radości prawdziwej – nie na niby, ale naprawdę – trzeba isć
poprzez niejedno umartwienie, cierpienie, osamotnienie, czasem powoli, jak
idzie mrówka po przydrożnym krzyżu.
Chodzi o radość wewnętrzna, która może być nawet wtedy, kiedy nas
głowa boli, ktoś nam dokucza, świat z nas żartuje.
Chodzi o radość prawdziwą, radość naszej przyjaźni z Bogiem,
radość naszego wewnętrznego ładu, radość duszy ufającej Bogu.
O prawdziwą radość przyjaźni z Bogiem możemy się zawsze modlić.
Ks. Jan Twardowski