W ostatnio głoszonych w czasie Mszy św. fragmentach Ewangelii św. Marka
słyszymy o ludziach uzdrowionych z trądu… Oczywiście przez Pana Jezusa! Dzisiaj
trąd jest już chorobą uleczalną, śp. p. dr Wanda Błeńska była w tymże leczeniu
prekursorką.
Ale w kontekście tej Ewangelii nasunęła
mi się przedziwna refleksja… Nie doświadczamy - na całe szczęście - tej straszliwej
choroby, powodującej gnicie ciała i wskutek tego – odpadania poszczególnych jego
części… To prawda, ale – czy nie dotyka nas inny trąd – trąd duszy?!
Trąd nienawiści,
trąd zawiści,
zazdrości,
trąd pychy, do której tak trudno się
przyznać nawet przed samym sobą!
Trąd ciała jest już możliwy do
uleczenia przez lekarzy, ale z trądem duszy musimy poradzić sobie sami! Z
pomocą przybywa nam zawsze Pan Jezus! I z tej terapii warto skorzystać! Zwłaszcza,
że jest absolutnie bezinteresowna i dostępna dla każdego, kto jej tylko
zapragnie!