środa, 13 lutego 2013

Mój Popielec…


Każdy ma swój Popielec…

Dla jednych to tradycja,

dla innych stary obyczaj,

dla wszystkich – Wielkiego Postu nowy czas…

Mój Popielec ma wiele imion…

Jest aktem pokory,

aktem żalu i skruchy,

czasem rachunku sumienia,

początkiem przemiany serca,

czasem przemyśleń i odnowy ducha,

przebaczenia wszystkim bez wyjątku…

To osobiste rekolekcje święte,

przypomnienie Chrystusowej męki,

zapowiedź Drogi Krzyżowej

i nabożeństwa, co Gorzkie  żale się zwą,

pełne nostalgii i smutku…

To bardzo ważny w życiu czas!

 

Ale mój Popielec – ma też zapach wiosny,

bo rozpoczyna czas piękny, radosny…

Wraz z wiosną niesie nowe nadzieje,

budzi do życia wszystko, co otacza wokół…

I przypomina, że u kresu Wielkiego Postu

Zmartwychwstania nadejdzie czas…




Dzisiaj, w środę popielcową


 
Posypana szarym popiołem
wracam sobie z kościoła,
zadumana nad własnym życiem,
skupiona nad jego biegiem
i nicością ludzkiego bytu,
z pytaniem, co dobrem, a co jest grzechem…        
Te wszystkie poważne refleksje
radość jednak przyćmiewa…
Bo wracam z mym Panem do domu…
Napełniona Bożą radością,
rozglądam się wokoło,
uśmiecham się do wszystkich
także do wróbli, co skaczą po dachach
i wesoło przywołują wiosnę…
Czuję jej zapach, w wyobraźni  witam
i … z wielką tęsknotą pytam,
kiedy naprawdę zawitasz…
Nie ociągaj się, Wiosno,
przyjdź, napełnij świat wesołą zielenią…
Nie pozwól, by moja radość,
radość, którą mam w sercu,
przyćmiła twoje przyjście!