Dzisiaj przypada wspomnienie śmierci mojego patrona św. Jana Chrzciciela… Któż go nie zna, któż o nim nie słyszał… Odległe to bardzo czasy i trudno sobie dzisiaj wyobrazić proroka odzianego w skóry…Ale to nie ujmuje jego wielkości! Myślę, że powinien mieć przydomek „wielki”! Bo wielki był we wszystkim…
Jeszcze przed narodzeniem spotkał się z Jezusem, gdy brzemienna Maryja odwiedziła brzemienną świętą Elżbietę…
Zapowiadali go prorocy…
Głosił nadejście Chrystusa i chrzcił ludzi w rzece Jordan…
Był człowiekiem niezwykle skromnym i pokornym. Mimo że cieszył się wielkim szacunkiem i ludzie upatrywali w nim Mesjasza, zawsze podkreślał, że jest tylko tym, który „któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u jego sandałów.”
Ucz nas pokory i autentycznej świętości, święty Janie Chrzcicielu! I odwagi głoszenia Chrystusa !