czwartek, 30 sierpnia 2012

Na mojej drodze do Boga...

 
O wielu sprawach mniej lub bardziej ważnych można by wiele mówić… Zwłaszcza, gdy lata płyną, płyną… I chyba dobrze, że z perspektywy minionego czasu dostrzegamy coraz więcej, rośniemy, rozwijamy się duchowo i po prostu dojrzewamy… Prawdę mówiąc, można być bardzo dojrzałym człowiekiem w wieku lat dwudziestu czy trzydziestu, ale… jeżeli tak nie jest, jeżeli Pan Bóg wyznaczył nam inną drogę? To co wtedy? Po prostu trzeba to zaakceptować i iść, ciągle podążać w stronę Boga – ufnie i z pokorą…
To takie ogólniki, którymi się dzielę, ale konkretnie odnoszą się do mnie samej! Jestem z tych, którzy podążają raczej powoli i pewnie nie bardzo systematycznie… Ale! Jest właśnie to „ale”! Moje podążanie z całą pewnością odbywa się z ogromną pomocą Bożą! Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć, ale wiem, że tak jest! Pan Bóg stawia na mojej drodze ludzi o pięknym wnętrzu, od których ciągle się czegoś uczę, dostrzegając swoją małość! Będąc we wspólnocie Duchowych Dzieci św. Ojca Pio widzę wielkie dobro, jakie tkwi w ludziach… Mam wielki zaszczyt znać takie osoby, które nawet nie muszą wiele mówić, ale świadcząc o Panu Bogu swoją postawą, są równocześnie nosicielami najpiękniejszych cech, takich, jak nieudawana pokora, pobożność nie na pokaz, wewnętrzna radość, szczerość, prawdziwość… I pewnie jeszcze wielu, wielu innych cech, które będę miała okazję wkrótce odkryć…
 

Czy to moje świadectwo sprowokowało Cię do przemyśleń nad swoją drogą do Pana Boga? Czy wokół Ciebie też jest tylu ludzi o pięknym wnętrzu? Na pewno! Trzeba ich tylko dostrzec...



 
Ta droga jeszcze nie jest skończona,
 podobnie, jak moja droga do Boga...