Msza św. w moim życiu znaczy bardzo wiele! Jest czymś ogromnie
ważnym, żeby nie powiedzieć – najważniejszym! Do tej świadomości dojrzewałam
lata całe… Mój dom rodzinny stał naprzeciwko kościoła, nietrudno więc było
zrobić parędziesiąt kroków z rodzicami, babcią czy braćmi…
W miarę upływu lat pragnienie uczestniczenia we Mszy św. rosło. Jest
bowiem tak, że im częściej chodzisz do kościoła, tym bardziej pragniesz spotkać
się z Jezusem. W ciszy, skupieniu, w Jego wszechogarniającej miłości – na
przekór złym podszeptom!
Wiesz, że ON tam jest – ukryty w małym
tabernakulum. Patrzy na ciebie, wsłuchuje się bardzo uważnie w bicie twego
serca, w twoje problemy i bardzo pragnie ci pomóc!
Z Jezusem jest tak, jak z ukochaną
osobą, z którą chce się ciągle przebywać, patrzeć na nią, słuchać jej głosu,
być jak najbliżej i jak najczęściej.
Kocham Jezusa, choć bardzo nieudolnie.
Ale pragnę być z Nim codziennie, u Niego szukam siły i pomocy!
Myślę, że wielu ludzi myśli i czuje podobnie, jak ja. Przecież przybywają na Mszę św. każdego dnia i stamtąd czerpią Chrystusową miłość, cierpliwość i samo dobro!
Wpis: 10 czerwca godz. 13:50