wtorek, 2 grudnia 2025

MODLITWA ZAWIERZENIA O. DOLINDO RUOTOLO – „JEZU – TY SIĘ TYM ZAJMIJ”

 

Myślę, że u progu Adwentu warto zwrócić się również do tego wielkiego Sługi Bożego z prośbą o pomoc i wskazania. Jego słowa: „Jezu, Ty się tym zajmij” na pewno pomogą nam w pokonywaniu wszelkich życiowych trudności i wzmocnią naszą wiarę w Chrystusową pomoc. A zatem przypominam tę jego modlitwę. Jest dość długa, wiec podzieliłam ja na dwie części.  

Akt zawierzenia

„Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie oznacza zamianę niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij.

Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach, gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy.

Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: „Ty się tym zajmij”, Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.

A kiedy muszę was wprowadzić w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie, to wasze rozumowanie, wasze myślenie po swojemu, wasze myśli i wola, by za wszelką cenę samemu zaradzić temu, co was trapi.

Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych, jak i materialnych, zwraca się do mnie, mówiąc: „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się i dręczycie się, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem Mnie. W cierpieniu prosicie, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie… Zwracacie się do Mnie, ale chcecie, bym to ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie „Ojcze nasz”: Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej mojej potrzebie; Przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie; Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie, uczyń to, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego. Cdn. … Z pism sługi Bożego ks. Dolindo ... ( AKT ZAWIEZRENIA - Z pism Sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo)

niedziela, 30 listopada 2025

Pieśni Adwentowe


Udostępniłam 1 grudnia o godz. 8:07

Pytania na początku czasu Adwentu

 

Rozpoczął się Adwent - czas szczególnego oczekiwania na Pana! Przy ołtarzu pali się jedna z czterech charakterystycznych świec, kapłan w ornacie fioletowym; państwo organiści intonują pieśni mówiące o przyjściu Jezusa Chrystusa. Czekamy zarówno na rocznicę Jego narodzenia w Betlejem, jak i na powtórne przyjście na końcu czasów: „Oto Pan Bóg przyjdzie.” Z pragnieniem zbawienia, z tęsknotą i nadzieją wołamy: „Przyjdź, Panie, przyjdź!”

Trwamy w ciszy… Pytamy w głębi swych serc o sens naszego życia.

Jakie ono jest?

Jakie jest nasze wnętrze? Czy godne zamieszkania w nim Jezusa?

Czy przygotowane do tego wielkiego wydarzenia, jakim jest przyjście Pana?

Czy gotowe do przemiany?

Stańmy w prawdzie przed sobą i odpowiedzmy – sami sobie w ciszy serca na te ważne pytania!

Jeżeli nie możemy lub nie umiemy uciszyć swego serca i postawić sobie powyższych pytań, jeżeli ciągle pędzimy i nie mamy czasu, to posłuchajmy, co radzi ks. Michel Quoist: „Codziennie, podczas paru bezcennych chwil skupienia i uciszenia ofiaruj się Ojcu. W ciągu dnia, zwłaszcza gdy jesteś niespokojny, zapędzony, przeciążony, powtarzaj sekundowy akt miłości, a będziesz całkowicie gotów do działania. A także – na przyjęcie Chrystusa do swego serca!”

 

Wpis: 30 listopada godz. 12:30

sobota, 29 listopada 2025

Warto wsłuchać się w te słowa i postawić sobie kilka pytań:

 „Mój synu, samo poznanie myśli Jezusa nie wystarcza na to, żeby zaraz żyć Jego życiem. Musisz jednocześnie walczyć i pokonać nieprzyjaciół, którzy się sprzeciwiają życiu Jezusa w tobie. Otóż wiedz, że najniebezpieczniejszym z tych nieprzyjaciół – jesteś ty sam.

Chciałbyś żyć tylko dla Jezusa, jednocześnie jednak chciałbyś dawać folgę swojej zepsutej naturze. Nie oszukuj sam siebie: „Nikt nie może dwom panom służyć”. Dopóki natura tobą rządzi, Jezus nie może zapanować w tobie.

Musisz więc wydać tej naturze wojnę nieubłaganą, póki nie ustąpi całkiem miejsca Jezusowi. Twardy to warunek, ale konieczny. (…)

Nie trap się jednak wielką ilością swoich nieprzyjaciół. Ponieważ są posłuszni jednemu wodzowi, gdy tego zwyciężysz, wszyscy upadną lub słaby tylko będą stawiać opór. Główną swoją złą skłonność musisz poznać koniecznie. Któraż to jest? – powiedz.

*Może miłość własna? Czy chciwy jesteś pochwał, szczęśliwy, gdy je otrzymujesz, nawet gdybyś na nie  zasługiwał? Czy przyłapujesz się na marzeniu o rzeczach nadzwyczajnych, mających ci przynieść poklask ludzi?

*A może pycha? Czy wysokie masz wyobrażenie o swojej wartości i czy ci się zdarza pogardzać innymi? Czy traktujesz ich z wysoka, twardo lub z gniewem, zwłaszcza tych, którzy nie uginają się przed twoją wyższością?

*Albo drażliwość? Przyznaj, czy nie gniewają ciebie nagany prawdziwe lub urojone, objawy niegrzeczności, choćby mimowolne? Czy często myślisz o krzywdach, jakich doznajesz od innych? Czy umiesz im wybaczyć? Czy masz ochotę porzucić jakąś dobrą sprawę dlatego tylko, że cię obrażono?

*Lub też ambicja? Czy starasz się pchać naprzód? Czy pragniesz swojej chwały czy chwały Chrystusa? Czy sprawie jakiejś możesz się poświęcić tylko jako wódz, a usuwasz się, gdy ci przychodzi służyć w charakterze prostego żołnierza?

*A zazdrość? Czy nie możesz ścierpieć tego, żeby się innym udawało równie dobrze jak tobie? Czy się cieszysz z ich niepowodzenia?

*A może niestałość? Czy jesteś igraszką swoich wrażeń: raz pełen zapału i gotów do każdej ofiary, to znów przygnębiony smutkiem, tak że ci jest wszystko obojętne? Czy ci się zdarza zacząć mnóstwo rzeczy, a nie skończyć żadnej?

*Albo lekkomyślność? Czy się nie oddajesz zbyt łatwo rzeczom zewnętrznym? Czy trudno ci się skupić wewnętrznie i poświęcić uwagę doniosłym rzeczom, na jaką one zasługują?

*Lub też zmysłowość? Czy dogadzasz swemu ciału, czy troszczysz się o zadowolenie go całkowite pod względem jedzenia, picia, odpoczynku lub niższych jeszcze popędów?

12. Czy może lenistwo? Powiedz, czy się boisz wysiłku, czy zaniedbujesz pracę, czy się cofasz przed najmniejszą ofiarę?

13. Wreszcie może samolubstwo? Czy myślisz tylko o sobie? Czy wiesz, że inni mają także swoje prawa i że powinieneś raczej sam siebie krępować, niźli ich krępować?

Badając siebie, odkryjesz w sobie oznaki wielu tych nieporządnych skłonności. I pewnie masz zarodki wszystkich złych skłonności, ale nie wszystkie są tak silne.

Która ci się wydaje najsilniejsza i najszkodliwsza? Która najczęściej bywa powodem twoich strapień i smutków, złego humoru lub radości?

Skąd pochodzą rozrywki, które ci się najbardziej podobają i bez których najtrudniej ci się obyć?

Co ci zarzucają rodzice twoi, otoczenie twoje lub osoby, które się na ciebie gniewają?

Jaka jest skłonność, o której byś mógł powiedzieć: gdybym nie był taki, to o wiele łatwiej byłoby mi obcować z Bogiem i z ludźmi.

Bądź bardzo szczery w swoim rachunku sumienia i proś, ażeby światło było ci dane z Góry. (…)

Nie bój się: wyrzekając się próżnego bożyszcza, posiadać będziesz prawdziwego Boga; umierając w swej zepsutej naturze, żyć będziesz życiem Jezusa.” (Z książki Emila Neuberta „Mój ideał – Jezus, Syn Maryi”)

 

Wpis: 20 listopada godz. 12:15

piątek, 28 listopada 2025

Jeżeli...

 

Jeżeli kiedykolwiek zwątpisz w miłość Chrystusa

i zaczniesz robić Mu wyrzuty, że cię nie widzi,

że cię nie kocha, że opuścił w biedzie,

że nie chce ci pomóc, że cię lekceważy…

Spójrz na krzyż, a wpierw na Jego drogę

usłaną naszymi grzechami;

Spójrz na Jego ręce pokrwawione od uderzeń;

Spójrz na Jego plecy poorane biczami;

Spójrz na Jego twarz, zalaną krwawymi łzami;

Spójrz Mu prosto w oczy – szczerze, prawdziwie!

Czy nie dostrzegasz w nich miłości?

Najprawdziwszej, jaka tylko zdarzyć się może!

Jaką tylko Bóg ofiarować ci pragnie?!

Twoja droga krzyżowa jest Jego drogą!

On idzie z tobą, kroczy tuż obok!

Jest zawsze przy tobie,

przy mnie,

przy każdym z nas!

 

Wpis: 28 listopada godz. 12:37

czwartek, 27 listopada 2025

O sztuce cierpliwości

 

Cierpliwość – przeciwieństwo pośpiechu. Piękna cecha! Nie tylko piękna, ale i bardzo pożyteczna. Może dlatego tak piękna, bo trudna do osiągnięcia! Cierpliwość łączy się nierozerwalnie z wytrwałością. Zarówno jedna, jak i druga są wyróżnikami ludzi wielkich duchem. Bo – pomyślmy – ile trzeba zachodu, samozaparcia, by wytrwać na przykład w modlitwie w określonej intencji albo w całkiem prozaicznych postanowieniach, jak choćby wstawanie o określonej, wczesnej porze itp. …

Z perspektywy minionego życia dostrzegam wielką wartość cierpliwości; ćwiczę się w niej, chociaż niekiedy z miernym skutkiem!

Największe zwycięstwo jest to, które odnosimy nad samym sobą! W tym również, pokonując swoją niecierpliwość!

Życie pędzi z szybkością niewiarygodną; nie mamy czasu (a nieraz i  ochoty!) wsłuchać się w głos swoich bliskich, przyjaciół, kolegów z pracy i całkiem przypadkowych ludzi, którzy tak bardzo pragną podzielić się swoimi problemami! Tymczasem cierpliwość – to sztuka słuchania i czekania! Przydaje się w relacjach z dziećmi, ze współmałżonkiem i w ogóle z każdym człowiekiem.

Warto wsłuchać się  słowa o. Wojciecha Jędrzejewskiego zapisane w książce poświęconej Mszy św., wydają się bowiem niezwykle ważne w relacjach międzyludzkich… Kontekst potrzeby  cierpliwości jest tu znacznie szerszy i ma odniesienie do naszych różnych sytuacji i postaw życiowych…

„Sztuka czekania - to zgoda, aby ludziom, których upominamy, prosimy, ostrzegamy, ponieważ zależy nam na nich, dać czas na odpowiedź. Nie pozwalać sobie na zbyt łatwe zniecierpliwienie brakiem oczekiwanych zmian i próbę ich wymuszenia. Chociażby przez nieustanne „suszenie głowy” pod tytułem: „Ile razy ci mówiłem, żebyś…”, co nawet świętego może wyprowadzić z równowagi oraz uczynić zagorzałym wrogiem proponowanej mu cnoty.

Kto umie czekać, wiele zyskuje… Woli cierpliwie wysyłać dyskretne sygnały, nie tracąc nadziei na poprawę stanu rzeczy. Cierpliwość jest konieczna w sytuacjach ostrych konfliktów, pozostawiających urazy i złe wspomnienia. (…) Pojednanie zakłada konieczny czas, niekiedy bardzo dużo czasu.

Nie mamy żadnego prawa domagać się, żeby ci, którzy cierpieli przez nas, odpowiedzieli natychmiast na wyrażoną skruchę i wyciągniętą rękę. Potrzebują na to czasu, a my - umiejętności czekania, brania pod uwagę rytmu, w jakim ludzie dojrzewają do przebaczenia. Uczymy się czekania na ludzi, liczenia się z ich powolnym niekiedy tempem dorastania do podjęcia proponowanego im dobra, kiedy patrzymy na mądrą cierpliwość Boga względem nas. W trosce o nasze zbawienie ON zawsze potrafi uwzględnić możliwości człowieka i czas potrzebny do dojrzałej odpowiedzi. Dzieje się tak w całej historii zbawienia i naszej osobistej.”

środa, 26 listopada 2025

Gdy mówię Ojcze nasz…

 

Gdy mówię Ojcze nasz

pobożnie ręce do modlitwy składam,

wysyłam swe myśli ku Bogu

tak, jak nauczył nas Jezus

i wierzę, że słyszysz mnie -

marną istotę, Ty, Panie i Ojcze!

 

Gospodarzu wszechświata! 

Z miłością spoglądasz na swoje dzieci

wsłuchujesz się w szept modlitwy

ufnej, gorącej, prawdziwej,

wyciągasz swe Boskie ręce,

błogosławisz i strzeżesz,

prowadzisz i nie opuszczasz,

choć często tak nam się zdaje…

Proszę o królowanie w mym sercu

i w sercach moich bliskich,

przyjaciół i nieprzyjaciół…

 

Bądź wola Twoja - też często powtarzam,

chociaż niekiedy trudna to wola!

O chleb zwyczajny na moim stole

też proszę codziennie.

Daj wszystkim ludziom,

by głodu nie było na świecie!

 

I wreszcie prośba ostatnia

z mojego serca płynie:

I odpuść nam nasze winy,

jako i my odpuszczamy!

Ileż oporów i zmagań!

Jak trudno nieraz przebaczyć,

gdy rany wciąż  niezabliźnione!

Ale przebaczam, bo i Ty mi przebaczasz,

a nikt z nas nie jest bez winy!

 

Niech święci się Twoje imię!

Bądź uwielbiony, wszechmogący Boże!

Stwórco wszechświata, nieogarniony w potędze…

Wielki Obecny we wszystkim:

I w tym małym kwiecie,

którym zachwycam się co dzień.

We wszystkim, czego nawet ogarnąć nie zdołam!

Bądź uwielbiony!

Ze czcią i miłością wołam

Każdego dnia.

I chociaż Cię nie widzę, wierzę, że jesteś,

że słuchasz mej prośby

że słuchasz nas wszystkich,

bo kochasz, jak Ojciec.

Naucz nas Twojej miłości -

wielkiej,

prawdziwej,

 bezinteresownej

miłości do każdego człowieka!

poniedziałek, 24 listopada 2025

Modlitwa w moim życiu

 

W pełni zgadzam się z myślą św. Augustyna, że „modlitwa nie zmienia Boga, ale zmienia tego, kto się modli.” Czyż może by inaczej? Przecież modlitwa to spotkanie z samym Bogiem! Nie tylko spotkanie, ale przede wszystkim rozmowa, niekończący się dialog, z którego czerpię moc i siłę ducha!

To chwile wyciszenia z dala od „życia hałasów”.

To także czas na ufne zawierzenie Mu swoich wszystkich problemów, radości i smutków!

To pytanie o swoje „miejsce na ziemi”; pytanie o swoją tożsamość w świetle Bożej Opatrzności. Nigdy bowiem nie jestem pewna, czy to co robię, myślę i czuję, zgodne jest z wolą Bożą!  

Dlatego mocno podkreślam znaczenie modlitwy w moim życiu! Dzięki niej mogę zatrzymać się w codziennym pośpiechu i spojrzeć na świat z innej perspektywy — z perspektywy światła wiary.

Ale modlitwa – to także czas na okazanie Bogu swojej miłości i wdzięczności. Za co? Jeżeli tylko głębiej spojrzymy na swoje życie i zastanowimy się, to dostrzeżemy, ile Mu zawdzięczamy! Przede wszystkim – Jego stałą, nienarzucającą się obecność w każdej chwili życia, kierowanie naszym życiem; Jego miłość i miłosierdzie; dobre natchnienia… To jest niekończąca się litania wdzięczności!

I wreszcie modlitwa – to także prośby, płynące z głębi serca! O światło i siłę na każdy dzień - nie tylko dla mnie, ale dla moich wszystkich dzieci (mam na myśli ich całe rodziny); dla bliskich i tych, którzy pogubili się w życiu; o nawrócenie wielu osób… I o wierne trwanie przy Jezusie; o macierzyńską pomoc Jego Najświętszej Matki.

Modlitwa daje mi pokój, uczy pokory i pomaga przebaczać. Dzięki niej wiem, że nigdy nie jestem sama, bo Bóg zawsze jest blisko — w moim sercu i w mojej codzienności.

niedziela, 23 listopada 2025

Dziś wielkie święto Chrystusa Króla

Kościół Katolicki obchodzi dzisiaj piękną uroczystość poświęconą Panu Jezusowi, a znaną jak Święto Chrystusa Króla. To zaszczyt przebywać w takim królestwie! Zaszczyt i ogromna radość! Bo w tym królestwie panuje miłość i miłosierdzie. Ten Król bowiem otwiera bardzo szeroko ramiona dla wszystkich, którzy tylko tego zapragną.

Nazwa święta wskazuje na dostojeństwo i wielkość Boga – Człowieka. „Moje królestwo nie jest z tego świata!” – mówi Pan Jezus do Piłata. A zatem jakie to królestwo? To królestwo naszych dusz, w którym dla każdego jest miejsce! Królestwo, które pozwala na odrodzenie wewnętrzne, zmianę kierunku życia, na zaznanie pokoju serca, na doświadczenie największej miłości, bo w pełni bezinteresownej!

Chrystus Król pragnie uczynić nas ludźmi szczęśliwymi! Niewiele trzeba, aby zostać zaproszonym do tego królestwa. Wystarczy tylko sama wiara! O wszystko inne zatroszczy się Chrystus!


 

sobota, 22 listopada 2025

Moja adoracja

 

Być tu przed Tobą, Panie, to wszystko.
Zamknąć oczy mego ciała,
zamknąć oczy mojej duszy,
trwać bez ruchu i w milczeniu,
wydawać się Tobie, który tu jesteś mnie wydany,
być obecnym dla Ciebie, o Nieskończony Obecny!

Zgadzam się, Panie, nic nie czuć,
nic nie widzieć i nic nie słyszeć,
być w pustce - bez rzeczy, bez obrazów,
w nocy. W milczeniu.
Jestem tu po prostu,
żeby Cię spotkać bez przeszkody,
w milczeniu wiary
przed Tobą, mój Panie.

Ludzi, których spotkałem
i którzy są mi tak bliscy,
przyprowadzam do Ciebie,
przedstawiam ich Tobie,
przedstawiając i siebie
razem z nimi wszystkimi,
bo jestem jednym z nich.
Oto ja, oto oni, oto my, Panie,
przed Tobą. Patrzysz na nas.
Michel Quoist

 

piątek, 21 listopada 2025

Do moich wszystkich Przyjaciół!

 

Najtrudniej mówi się o własnych uczuciach i myślach – w obawie, by nie zostać wyśmianym, skrytykowanym! Co prawda, stare powiedzenie mówi, że prawdziwa cnota krytyki się nie boi, ale któż z nas jest prawdziwie doskonały?

Po latach powtarzam kolejny raz, iż najważniejsze, aby Pan Bóg o mnie dobrze myślał. Mimo że jest w człowieku (czytaj: we mnie) obawa przed sądem innych, również dotyczącym wypowiadanych publicznie myśli na moim blogu.

Ludzie generalnie niechętnie mówią o tym, co myślą i czują, zwłaszcza, gdy dotyczy to tak delikatnej sprawy, jaką jest nasza wiara… Bardzo często – wbrew swojej woli! – uczestniczymy w dyskusjach dotyczących Kościoła, kapłanów – najczęściej bardzo krytycznych… Nie potrafimy (a może – nie chcemy?) mówić o swoich przekonaniach, o swej wierze, by zaświadczyć o przynależności do Chrystusa. 

Czasem jednak chciałoby się głośno wypowiedzieć swoje myśli:

myśli – wątpliwości;

myśli – wskazania;

myśli, które nieustannie nurtują;

myśli będące świadectwem przyjaźni z Chrystusem;

myśli, które  pobudzają sumienie…

Jest to oczywiście kwestia odwagi, ale i potrzeby dzielenia się! Jeżeli widzę, ze czytają mnie ludzie z różnych, nawet z bardzo dalekich stron, to znaczy, że podobnie myślą i czują. I co najważniejsze! Są – podobnie, jak ja - w przyjacielskich relacjach z Panem Jezusem.

Wszystkich pozdrawiam serdecznie, życząc słońca w sercu i radości płynącej od strony tabernakulum, w którym mieszka nasz największy  PRZYJACIEL CHRYSTUS.

 

Wpis: 21 listopada godz. 9:55 

czwartek, 20 listopada 2025

Dzisiaj - mały przerywnik - całkiem świecki i ... trochę z przymrużeniem oka!

 

Oda do listopada

Szanowny Panie Listopadzie,

chciałam przemówić do Ciebie w balladzie,

ale obawiam się, że w wiatru szumie

ballady sensu nie zrozumiesz!

Zwracam się zatem w formie ody,

a oda moja dotyczy pogody!

    Kieruję do Ciebie słowa pełne troski!

Czy nie mógłbyś być bardziej radosny?

Bardziej subtelny i bardziej słoneczny?

Bo Ty jesteś po prostu niegrzeczny!

Serwujesz nam chmury deszczem nabrzmiałe

i smutki, smuteczki wcale niemałe…

Błąkasz się w szarym płaszczu ulicami,

straszysz złą aurą, nie przejmując  się nami!

Weź pod uwagę nasze błaganie

i daj choć trochę radości, usłysz me wołanie!

 Zmień swoje barwy, uczyń aurę przyjazną dla ludzi!

Niech wreszcie twoje sumienie się zbudzi!

Podaruj nam troszkę złotej jesieni,

a wtedy szarzyzna w lot się odmieni!

Bądź, Listopadzie, choć trochę radosny!

Przecież my wszyscy tęsknimy do wiosny!

 

Wpis: 20 listopada godz. 9:12

środa, 19 listopada 2025

GRZEGORZ KASJANIUK | JAN POSPIESZALSKI ROZMAWIA #154


Udostępniłam 19 listopada o godz. 9:26
Zachęcam do wysłuchania tego wspaniałego świadectwa 
o naszej UKOCHANEJ MATCE BOŻEJ  z Gietrzwałdu

wtorek, 18 listopada 2025

Oznaki, że Boża radość jest obecna w życiu człowieka

 

W poniższych refleksjach (wskazaniach? propozycjach?) korzystałam z różnych wypowiedzi ludzi światłych i pobożnych, w tym – kapłanów głoszących homilie. Zebrałam je w poniższy tekst…

A zatem, co może świadczyć o tym, że Boża radość jest obecna w życiu człowieka. Na pewno nie są to jedynie chwilowe emocje! Boża radość - to głęboka, duchowa przemiana serca.

*Człowiek nie traci nadziei ani równowagi wobec problemów. Nawet w bardzo trudnej sytuacji potrafi się opanować, ponieważ ufa Bogu i wie, że wszystko ma sens w Jego rękach. Jest pewien, że wszystko w jego życiu ma swoją przyczynę i służy jakiemuś celowi.

*Dostrzega małe i większe wartości: zdrowie, piękno przyrody, ludzi nie tylko bliskich, ale także każdego człowieka, bo od każdego może się czegoś nauczyć…

*Potrafi cieszyć się ze zwyczajnych rzeczy,  prostych chwil i mówić „dziękuję” nie tylko słowami, ale i sercem.

*Człowiek napełniony Bożą radością potrafi szczerze cieszyć się szczęściem, powodzeniem i pomyślnością innych ludzi, bez zazdrości czy zawiści.

*Jest świadomy otrzymanych darów i zdolności, bo wie, że hojnym dawcą jest sam Bóg. Dlatego z wdzięcznością Mu dziękuje.

*Chętnie i bezinteresownie pomaga innym, nie oczekując w zamian nagrody ani uznania – obdarza z radością.

*Człowiek napełniony Bożą radością nie chowa urazy; przebacza bliźnim – w myśl słów Pana Jezusa, że należy przebaczać nie 7 razy, ale 77 razy.

*Odczuwa  prawdziwe zadowolenie i radość serca w modlitwie, medytacji i uczestniczeniu  w sakramentach. Modlitwa jest dla niego źródłem pokoju, entuzjazmu i żarliwości.

Bożej radości nie należy mylić z wesołkowatością i beztroską! Jest to coś znacznie głębszego - głęboka zdolność dostrzegania dobra w życiu oraz nadzieja, że Bóg prowadzi człowieka nawet przez trudne chwile.

 

Wpis: 18 listopada godz. 9:50

 

poniedziałek, 17 listopada 2025

O Bożej radości z dwóch perspektyw

 

„Radość człowieka Bożego musi się udzielać: być łagodna, zaraźliwa, powabna… Ma być tak nadprzyrodzona, tak atrakcyjna i tak naturalna, aby pociągała za sobą innych na drogi chrześcijańskie.” (św. Josemaria Escriva)

A zatem porozmawiajmy dziś o Bożej radości… To temat równie szeroki, jak  niezwykle ważny i piękny. Pojawia się w duchowości chrześcijańskiej.

Boża radość nie powinna być kojarzona z uczuciem przyjemności czy szczęścia w ludzkim znaczeniu. Jest to głębszy, duchowy stan, wynikający z natury Boga i naszej z Nim relacji. Można na to spojrzeć w kilku perspektywach. Przyjrzyjmy się im…

Z perspektywy Bożej… Boża radość nie zależy od okoliczności zewnętrznych. Bóg – jak głosi Księga Rodzaju - „cieszy się” z tego, co jest dobre, prawdziwe i piękne w stworzeniu – z miłości, sprawiedliwości, prawdy, dobroci. W tym sensie Boża radość jest zawsze skierowana ku Dobru, a nie ku przemijającym przyjemnościom. Kiedy Bóg patrzy na stworzenie, cieszy się z harmonii, porządku i miłości, którą On sam w nim umieścił. W tym sensie Boża radość jest „radością uczestniczenia” w świecie, który odzwierciedla Jego dobro i piękno.

Boża radość jest wieczna, niezmienna i całkowita – wynika z Jego doskonałej natury i wszechwiedzy. Nie jest podatna na smutek, złość ani niepewność. Źródłem Bożej miłości miłość do człowieka i Jego wszelkiego stworzenia.

A jak wyraża się Boża radość w człowieku? Boża radość w człowieku nie jest tym samym, co zwykłe, chwilowe szczęście czy przyjemność. To głęboki, duchowy owoc obecności Boga w życiu człowieka. Ludzka radość jest często ulotna, zmienna, związana z emocjami.

Człowiek doświadczający Bożej radości często czuje głęboki spokój, niezależny od zewnętrznych okoliczności. Nawet w trudnych sytuacjach potrafi zachować równowagę, bo jego serce „spoczywa w Bogu”.

Radość Boża w człowieku przejawia się w docenianiu małych i wielkich darów życia – w przyrodzie, relacjach z innymi, w codziennych doświadczeniach. To nie jest powierzchowna radość, lecz głęboka wdzięczność wobec Stwórcy.

Boża radość daje siłę do życia nawet w trudnych momentach. Człowiek czuje, że jego życie ma sens, że jest częścią planu Bożego, i z nadzieją patrzy w przyszłość.

Człowiek doświadcza Bożej radości w modlitwie, Eucharystii czy medytacji nad Pismem Świętym – w momentach bliskości z Bogiem serce staje się lekkie, pełne pokoju i szczerej radości.

 

Wpis: 17 listopada godz. 9:35

niedziela, 16 listopada 2025

André Rieu & Mirusia - Ave Maria


Udostępnienie 16 listopada godz. 20:14

 

Kolejny raz wpisuję słowa z książeczki Tomasza a’Kempis. Może kogoś z Was przeraża tytuł „O naśladowaniu Chrystusa”. Niepotrzebnie! Po pierwsze – któż jest bardziej godny naśladowania, jak nie On w swojej bezinteresownej miłości, w pragnieniu niesienia pomocy każdemu z nas?!

A po drugie - nawet, jeśli jesteś innego wyznania, jak chrześcijańskie (lub jesteś człowiekiem niewierzącym), to – jestem przekonana, że również bardzo przydadzą Ci się te wskazania. Bo nietrudno zauważyć, że mają one głębię psychologiczną, przydatną dla każdego! Spójrzmy zatem na te słowa właśnie w taki sposób.

„Im kto bardziej skupiony w sobie, a do głębi przepojony prostotą, tym więcej, tym wznioślejsze sprawy bez trudu pojmuje, bo otwiera się na przyjęcie z Góry światła mądrości. Duch czysty, prosty i wytrwały nie rozprasza się w zbędnej krzątaninie, bo wszystko robi dla chwały Boga, a w głębi spoczywa bez żadnej osobistej zachłanności. Cóż bardziej ci przeszkadza i dręczy niż nieprzezwyciężony niepokój serca?

Człowiek dobry i pobożny najpierw uporządkuje swoje wewnętrzne sprawy, zanim przejdzie do działania na zewnątrz. Wtedy nie odciągają go one ku pragnieniom zrodzonym ze zgubnych skłonności, lecz sam skierowuje je na szlachetniejszą płaszczyznę rozumu.

A któż dzielniej wojuje niż ten, kto stara się pokonać samego siebie? To winno być naszym zadaniem: pokonać naprawdę samego siebie, stawać się codziennie coraz mężniejszym, coraz lepszym w tej walce.

Do każdej doskonałości w życiu miesza się coś niedoskonałego, a żadne dociekanie nie jest wolne od cienia. Pokorne poznanie siebie pewniej prowadzi do Boga niż głębokie roztrząsania naukowe. Wiedza i proste poznawanie świata nie są naganne, bo są dobre same w sobie i dane nam od Boga, lecz zawsze ważniejsze jest czyste sumienie i życie prawe. Tymczasem ludzie częściej starają się o wiedzę niż o dobre życie, dlatego błądzą i tak mało albo wcale nie odnoszą wewnętrznej korzyści. (O naśladowaniu Chrystusa)

 

Wpis: 16 listopada godz. 12:15

sobota, 15 listopada 2025

Ze wskazań Tomasza a'Kempis (ciąg dalszy)

 

„O ROZWAŻANIU NAD SOBĄ SAMYM

Trudno nam sądzić siebie samych, gdyż często brak nam łaski i rozeznania. Słabe jest to światło w nas, ale nawet takie, jakie jest, tracimy przez niedbalstwo. Często sami nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak jesteśmy wewnętrznie ślepi. Bywa, że źle postępujemy, ale jeszcze gorzej. że się przed sobą usprawiedliwiamy.

Zdarza się, że kieruje nami uczucie, a my uważamy je za gorliwość. Małe błędy wytykamy innym, a nad swoimi o wiele większymi przechodzimy do porządku. Jesteśmy wrażliwi na zło, które przychodzi od innych, ale co inni cierpią przez nas, tego nie zauważamy.

Kto dobrze i sprawiedliwie osądza siebie, niemożliwe, aby dla innych był zbyt surowy.

Człowiek wewnętrzny zważa przede wszystkim na siebie, bo kto czuwa pilnie nad sobą, milczy raczej o innych. Nigdy nie będziesz wewnętrznie skupiony i pobożny, jeżeli nie nauczysz się milczeć o innych, a pilniej czuwać nad sobą. Gdy zwrócisz się całkowicie do wnętrza i do Boga, niewiele będzie cię obchodzić to, czego dowiesz się z zewnątrz.

Gdzież jesteś, jeśli nie ma cię w tobie samym? A choć tyle przeszedłeś, dokądże dobrnąłeś, zaniedbując siebie? Zadaniem twoim jest osiągnąć pokój i prawdę jedyną (…).

Uważaj za marność pociechę, która pochodzi od ludzi. Dusza miłująca Boga nie ceni tego, co mniejsze od Boga. Tylko Bóg wieczny, wielki, napełniający sobą wszystko, może być ukojeniem dla duszy i prawdziwą radością serca.” (O naśladowaniu Chrystusa)

 

Wpis: 15 listopada godz. 11:20

piątek, 14 listopada 2025

czwartek, 13 listopada 2025

 

Co pewien czas sięgam po książeczkę „O naśladowaniu Chrystusa” autorstwa Tomasza a’ Kempis. I za każdym razem odkrywam coś nowego. To prawdziwe bogactwo przesłań, cennych myśli i wskazań, które możemy zastosować w swoim życiu! Oto one:

„O TYM, ŻE NALEŻY STRZEC SIĘ NADMIARU SŁÓW  

Strzeż się, jak tylko możesz, ludzkiego zgiełku, bardzo bowiem szkodzi gadanie o sprawach błahych, nawet gdyby wypływało z najlepszych intencji. Szybko owieje nas pustka i schwyta w swe sidła. Jakże często wolałbym milczeć i nie przebywać wśród ludzi. Ale czemuż to tak chętnie gadamy i wdajemy się w rozmowy, jeśli tak rzadko udaje nam się bez skazy sumienia wrócić do swojej ciszy? Dlaczego tak chętnie mówimy, że w wymianie zdań szukamy pociechy i chcielibyśmy w ten sposób ulżyć sercu zmęczonemu rozmyślaniem? A przecież wolimy rozmawiać i myśleć o tym, co lubimy i czego pragniemy, niż o tym, co jest nam przykre. Ale niestety! Jakże to wszystko daremne! Bo zewnętrzne uciechy powodują tylko utratę prawdziwej Bożej pociechy. Dlatego czuwajmy i módlmy się, aby czas nie przepływał przez nas daremnie. Jeżeli trzeba mówić, mówmy o tym, co ważne. Niedobre przyzwyczajenie i niedbalstwo przyczyniają się do tego, że źle pilnujemy naszego języka. A przecież rozmowa o sprawach ducha może pomóc naszemu rozwojowi, zwłaszcza gdy ludzie bliscy sobie duchem i myślą, rozmawiają, łączą się wzajemnie w Bogu.” (rozdz. X)

 

Wpis: 13 listopada godz. 9:25

środa, 12 listopada 2025

Na przekór listopadowej szarudze


 Uśmiechnij się!

Uśmiech - to promyczek słońca,

wysyłany z głębi serca.

Uśmiech - to znak wewnętrznej radości.

To pogoda ducha –

wbrew smutkom i zawirowaniom!

To ciepło, które ogrzewa!

To sama dobroć szczera, nieudawana!

Uśmiech – to przyjaźń, której każdy pragnie.

To znak miłości, zwyczajnej, ludzkiej.

Uśmiech - to wyraz  sympatii.

To radość serca!

To sygnał, że jestem Ci życzliwa, Człowieku,

że Cię lubię i nigdy nie zrobiłabym Ci krzywdy!

Uśmiech – to także słowo przepraszam,

taki zamiennik za przykre słowo,

którego tak bardzo żałuję!

Uśmiech to piękno duszy!

 

Wpis: 12 listopada godz. 13:10

wtorek, 11 listopada 2025

Matka Boża - moja Matka, która prowadzi mnie do Jezusa

 

„Bóg Ojciec tylko przez Maryję dał i daje nam swego Syna, tylko przez Maryję przysposabia sobie dzieci i przez Maryję udziela swych łask. Syn Boży tylko przez Maryję przyjął ludzką naturę dla całej ludzkości; tylko przez Maryję w łączności z Duchem Świętym uobecnia się On codziennie i kształtuje, i tylko przez Maryję udziela swych cnót i zasług. Duch Święty tylko przez Maryję ukształtował Jezusa Chrystusa i tylko przez Nią tworzy członki Jego Ciała Mistycznego (Kościoła) oraz przez Nią tylko rozdziela swe dary i łaski.

Czy przy tylu tak dobitnych przykładach danych nam przez samą Trójcę Przenajświętszą moglibyśmy obyć się bez Maryi, nie poświęcać się Jej i od Niej nie zależeć, gdy idziemy do Boga i Jemu chcemy się poświęcić? Zaiste, musielibyśmy być zupełnie zaślepieni.(Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 139–140).

Wsłuchując się w te słowa wielkiego czciciela Matki Bożej, uświadamiam sobie, jak wielką rolę pełni Matka Boża w moim życiu! Podobnie zresztą – jak w życiu wielu ludzi  wierzących. Jest to miejsce wyjątkowe! Zrozumiałam, że Ona jest również moją Matką. Nietrudno to dostrzec! Kieruję przecież do Niej najróżniejsze prośby, a Ona odpowiada z matczyną czułością,  troszczy się o mnie, czuwa nade mną i prowadzi mnie do swojego Syna. W chwilach trudnych zwracam się do Maryi słowami pieśni „Pod Twoją obronę” i czuję, że Jej obecność przynosi pokój mojemu sercu. Wierzę, że Ona rozumie każdy ból, każdą troskę i potrafi je zanieść do Jezusa. Maryja nie jest tylko postacią z kart Ewangelii, ale żywą, bliską mi Osobą, która towarzyszy mi każdego dnia. Niejednokrotnie mogłam się przekonać o Jej macierzyńskiej miłości!

Kocham Różaniec; ta modlitwa – to jak wyciągnięta ku mnie ręka Maryi! Wierzę w moc tej modlitwy! Odmawiając Różaniec, jestem pewna, że Ona jest  ze mną, pokazując mi, jak kochać Jezusa i jak zbliżać się do Niego każdego dnia. Ale również - uczy, jak kochać bliźnich.

Często zwracam się do Matki Bożej w chwilach trudnych, prosząc o Jej opiekę i wstawiennictwo.

Ale to nie wszystko w tej drodze, którą Matka Boża mnie prowadzi! Ona jest dla mnie wzorem zaufania Bogu i prawdziwej pokory, o którą tak trudno we współczesnym świecie (również mi)! Uczy mnie, że prawdziwa wiara to nie tylko słowa, ale zaufanie Bogu w każdej sytuacji. Maryja powiedziała Bogu fiat, chociaż nie wiedziała, co Ją czeka. Jej życie nie było łatwe – musiała uciekać z Jezusem do Egiptu, szukać Go, gdy zaginął w świątyni, stała przy Nim pod krzyżem. Jednak nigdy nie przestała ufać! Dlatego jest dla mnie (i nie tylko dla mnie!) przykładem bezgranicznego zaufania Bogu - także w cierpieniu i trudnościach, które po ludzku wydają się nie do pokonania.

Z największą wdzięcznością dziękuję Bogu, że dał nam Maryję jako Matkę. Od momentu wypowiedzianych na krzyżu słów do ucznia: „Oto Matka twoja” Maryja stała się Matką wszystkich ludzi. Odtąd każdy z nas może zbliżyć się do Niej, znaleźć w Niej oparcie i pociechę. Ona nigdy nie zostawia swoich dzieci samych, nawet jeśli czasem o Niej zapominamy.

I jeszcze jedno! Matka Boża jest moją przewodniczką w wierze. Uczy mnie wytrwałości w modlitwie i ufności wobec Boga. Często przypominam sobie Jej słowa wypowiedziane w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek (Mój Syn) wam powie.” To wskazanie prowadzi mnie bezpośrednio do Jezusa.

Dziś z wdzięcznością mogę powiedzieć: Maryjo, jesteś moją Matką. Dziękuję Ci, że jesteś przy mnie i prowadzisz mnie do Jezusa. Pomóż mi coraz bardziej Go kochać, ufać Mu i iść za Nim bez lęku. Ucz mnie takiej postawy, jaką Ty promieniujesz: bezgranicznego zaufania Bogu, nieugiętej wiary, pokory i cichości serca. Jestem przekonana, że pod Twoją opieką nigdy nie zgubię drogi do Jezusa!

 

Wpis: 11 listopada godz. 9:00