sobota, 30 listopada 2024

Pan Jezus uratowal mi życie

 

Tak, jak wczoraj zasygnalizowałam, chciałabym podać przykłady cudów w naszym życiu. Rozpocznę od siebie. Pisałam o tym wiele lat temu i zapewne nikt z Was już o tym nie pamięta, zatem przypomnę…

Było to w czasie wojny. Moi rodzice wraz z babcią Stanisławą zostali wysiedleni z rodzinnych Pniew do Rogoźna. I oczywiście ze mną, malutką wtedy dziewczynką. Rodzice musieli zostawić duży dom, sklep, jednym słowem - po dostatnim życiu zostało tylko wspomnienie. Zamieszkaliśmy w małym mieszkaniu. Rodzice powiesili na ścianie obrazek, zabrany z domu. To był wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego. Ten sam, który widnieje na górze mojego blogu. Skromny, ale jakże cenny! Pan Jezus, uwieczniony na tymże obrazku, towarzyszył nam cały czas. Było ciężko, ale On  najwyraźniej chronił naszą rodzinę. W 1943 roku Niemcy ogłosili „nabór” dzieci do bezdzietnych rodzin w ich kraju. Spełniałam warunki. Byłam dzieckiem o niebieskich oczach i jasnych loczkach. Dzieci o takiej, typowo nordyckiej urodzie, hitlerowcy zabierali rodzicom i wywozili w głąb Niemiec do bezdzietnych rodzin. Z Rogoźna i okolic zostało zabranych wiele dzieci. Ostałam się tylko ja!

Jezus był i jest zawsze ze mną! Wierzę w to całym sercem – nawet wtedy, gdy spotykają mnie najróżniejsze krzyże i przeciwności! Spogląda z tego samego obrazka, w którym czciliśmy Go w czasie wojny.

W Tobie, Panie,

pokładam nadzieję,

w Tobie moja ucieczka,

Tobie polecam moje utrapienia i bóle,

gdyż poza Tobą nic nie jest pewne ani stałe!

(Tomasz a’Kempis, O naśladowaniu Chrystusa)

 

Ps. Po zakończeniu wojny wielu rodzicom udało się odzyskać zabrane dzieci, ale koszmar, który przeżyli wcześniej, był nie do opisania.