środa, 28 sierpnia 2024

O św. Augustynie i jego świętej matce

 

O tym, że kocham św. Augustyna pisałam wiele razy – właśnie 28 sierpnia, bo to dzisiaj Kościół czci jego pamięć. Ta miłość trwa już długo, nawet bardzo długo, jeszcze od lat młodości… Dlaczego? Przyczyn jest kilka. Przede wszystkim od zawsze św. Augustyn budził mój wielki podziw za odwagę. Bo jakże wielkim trzeba być człowiekiem, aby w IV/V wieku publicznie przyznać się do swoich wszystkich życiowych błędów (a było ich wiele!), opisać je skrupulatnie w Confesiones (Wyznaniach)!

Może właśnie ta odwaga wyniosła go na same szczyty?! 

Gdyby tak dzisiaj wielu ludzi umiało stanąć w prawdzie, jakże piękny byłby świat. Przyznać się publicznie do swoich błędów – to wielka sztuka! To nadzwyczajna odwaga, ale i pokora!!!

Św. Augustyn toczył nieustanną walkę z samym sobą, poszukiwał nowych dróg, szukał Boga. I to nieustanne poszukiwanie przywiodło go do Niego! Oczywiście nie można zapomnieć o wielkiej roli jego matki, św. Moniki, która tak wytrwale modliła się o nawrócenie syna.

Św. Augustyn – to wielki święty, wielki swoją odwagą, mądrością i miłością do Boga!

Kochany mój święty Przyjacielu, pomagaj mi w mądrym patrzeniu na świat i na każdego człowieka!

Odwiedziłam go w Rzymie. Jego pamięci poświęcony jest kościół. Ogromny – „wyrasta” poza ramy piazza di Sant’Agostino. Jest niezwykle piękny.  Jeden z filarów w nawie głównej został ozdobiony freskiem Rafaela pod nazwą Prorok Izajasz. A zaraz przy wejściu po lewej stronie zachwyca dzieło Caravaggia Madonna dei PellegriniMadonna pielgrzymów, zwana też Madonną Loretańską…

A św. Augustyn, którego imię nosi kościół? W poprzecznej do nawy głównej - na obrazie Guercina - przedstawiony został wraz ze św. Janem Ewangelistą i św. Hieronimem.

Odwiedziny kościoła św. Augustyna i relikwii jego matki były ważnym „przystankiem” w moich wędrówkach po Rzymie.

Byłam też w Ostii, gdzie zmarła św. Monika.

Ta najgorliwsza w modłach matka jest nam doskonałym przykładem wytrwałości. Przy okazji przypomnę coś, o czym już tutaj pisałam. Otóż w 1994 roku otrzymałam od znajomej książeczkę, która opowiada o pewnej matce modlącej się o nawrócenie swojego syna właśnie do św. Moniki. Gdy modły trwały już kilka lat i zdawały się nieskuteczne, strapionej matce ukazała się św. Monika, szczerze radząc, by prośby skierować do Matki Bożej poprzez Różaniec. Odmawiaj tajemnice bolesne za swoje dziecko! (…) Niech każda matka odmawia je za swoje dzieci, Maryja na pewno pomoże! – usłyszała. Maryja pomaga! Zawsze – ilekroć Ją o to poprosimy z wielką ufnością i wiarą!