Maryję kochamy, czcimy, tulimy się do
Jej serca, prosimy o Jej matczyną miłość, o pomoc, opiekę, o nieustanną obecność
w naszym życiu. Ale również podziwiamy! Nade wszystko za Jej skromność i
pokorę! To właśnie pokora wysuwa się na czoło wszystkich cnót, które posiadała Maryja.
Najpiękniejsza Jej cnota, tak bardzo
upragniona dla zwyczajnego człowieka, ale jakże trudna i niedościgła! Bo któż z
nas dorówna Maryi w Jej postawie pełnej skromności, posłuszeństwa, cichości i
prostoty serca?
O Jej pokorze pisali wielcy Święci – to
już całe tomy na przestrzeni wieków. Zadajemy sobie – być może – pytanie:
dlaczego aż tak wiele? Odpowiedź jest bardzo prosta: bo sami chcielibyśmy być choć
w małej cząstce pod tym względem do Niej podobni!
O pokorze pisałam w tym miejscu już wiele
razy, ale to ciągle mało, by nieustannie sobie przypominać, jak małym jestem
człowiekiem, jak mało skuteczne są moje starania! Wiadomo, pokora jest bardzo
trudna do osiągnięcia, bo zły duch (czytaj: szatan) jest największym wrogiem
pokory i zrobi wszystko, by nam przeszkodzić w podążaniu do osiągnięcia tej pięknej
cnoty.
Kolejny tekst chciałabym poświęcić tej najpiękniejszej
z cnót Matki Bożej. Od kogo bowiem, jak nie od Niej, mamy ciągle czerpać i ciągle
odradzać się na nowo, przemieniać swoją postawę, swoje ego?!
Wpis: 27 sierpnia godz. 9:00