O tym, że zawsze
fascynowała mnie Mickiewiczowska Oda do młodości, już pisałam. Urzekała i urzeka nadal swoją siłą słowa, wiarą i nadzieją
jednocześnie… Dodaje bowiem przysłowiowych skrzydeł u ramion - w
najróżniejszych sytuacjach. Jest taka radosna i optymistyczna. Pozwala wierzyć,
że homo sapiens może tak wiele osiągnąć, wznieść się ponad poziom
szarego życia, ponad wszystkie trudy i znoje, z którymi zmuszony jest walczyć.
I może (jeśli
tylko chce!) zobaczyć znacznie więcej, niż takie świata koło, jakie tępymi
zakreśla oczy…
Nie mam
nadzwyczajnego życia, ale to, co zostało mi dane, wystarczy, by chcieć spojrzeć
szerzej i uwierzyć, że z pomocą Bożą można przezwyciężyć trudności, pokonać
swoje ułomności, a w konsekwencji - samego siebie! By uwierzyć również w to, że
to życie, chociaż naznaczone krzyżami, jest nadzwyczajne, jedyne w swoim
rodzaju, bo darowane przez Boga!
Nie tylko
młodość uskrzydla…
„Wśród lawiny
ludzi bez wiary, bez nadziei i pośród umysłów, które się miotają na granicy
rozpaczy w poszukiwaniu sensu życia, ty spotkałeś JEGO!
I to odkrycie
ustawicznie będzie wnosić w twoje życie nową radość, będzie cię przekształcać i
ukazywać ci codziennie niezliczoną ilość pięknych rzeczy, których nie znałeś, a
które pokazują, jak radosna jest szerokość drogi, która prowadzi do Boga.”
(św. Josemaria Escriva)
Warto się
przekonać!
Wpis: 20 sierpnia godz. 9:15