„Warszawa
na kolanach
Wobec
nadciągających wojsk bolszewickich Episkopat Polski wystosował listy
do narodu, a zwłaszcza do mieszkańców Warszawy, w których
apelował o gotowość do oddania życia za Ojczyznę, a także
przekazania dóbr materialnych na wsparcie wojska. Nade wszystko wzywał
jednak cały naród do modlitwy, właśnie o ów cud
– o ocalenie Polski.
Kulminacyjnym momentem modlitewnego
poruszenia był 7 sierpnia, kiedy rozpoczęto Wielką Nowennę Błagalną
trwającą aż do 15 sierpnia. Wówczas to, we wszystkich kościołach
w całej Warszawie wystawiono całodobowo Najświętszy Sakrament,
aby każdy mógł na kolanach modlić się o ocalenie Polski.
Jednocześnie, w porozumieniu z rządem, dokonano poświęcenia Polski
Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, a w Częstochowie, także
w innych maryjnych sanktuariach dokonywano zawierzenia Ojczyzny
pod opiekę Maryi Królowej Polski.
W stolicy szczególnie gorliwe modły
zanoszono przed wizerunkiem patronki miasta Matki Boskiej Łaskawej, która już
raz w XVII w. ocaliła je przed epidemią cholery. Ówczesny nuncjusz
apostolski Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI, który pozostał
w stolicy mimo zbliżającej się bolszewickiej nawały, był pod takim
wrażeniem rozmodlonego narodu polskiego, że gdy objął tron Piotrowy,
prosił aby w letniej rezydencji w Castel Gandolfo wykonano
malowidło przedstawiające właśnie „Cud nad Wisłą” – zachowało się ono
do dnia dzisiejszego.
Tuż przed bitwą
z powodu niskiego morale armii Józef Piłsudski prosił kardynała
Kakowskiego o większą ilość księży kapelanów. Kardynał zgodził się
i w odezwie skierowanej do duchownych prosił, aby 5 procent
kapłanów udało się na front. W tej podniosłej atmosferze powoli
rodziła się wiara, że z Bożą pomocą można dokonać rzeczy
niemożliwych.
Maryja
na przedpolach Warszawy
W ferworze
walk, w najbardziej zaciętych momentach, Wojsko Polskie dostało pomoc
z samego nieba. Co niezwykłe - Matka Boża objawiła się
nie stronie polskiej, lecz bolszewickim wojskom. Jej postać wprawiła
sołdatów w ogromne przerażenie i wywołała popłoch.
Pierwsze objawienie dokonało się 14
sierpnia 1920 r. podczas bitwy pod Ossowem, kiedy zginął legendarny
kapelan ks. Ignacy Skorupka. Drugie objawienie miało miejsce nazajutrz,
w samą uroczystość Wniebowzięcia NMP, 15 sierpnia, podczas bitwy
pod Wólką Radzymińską. Wyjątkowości obu wydarzeniom dodaje fakt,
że były to objawienia zbiorowe. Wzięci do niewoli żołnierze
bolszewiccy z wielkim lękiem mówili o niezwykłej kobiecej postaci,
pełnej potęgi i mocy. Jak pisał Dariusz Walasiak, w książce „Wojna
i wiara. 1920”.:
„Nie był to ani duch, ani zjawa!
Bolszewicy wyraźnie widzieli Świętą Postać jako żywą osobę! Wokół Jej głowy
jaśniała świetlista aureola, w jednej dłoni coś trzymała jakby tarczę,
od której odbijały się wystrzeliwane w kierunku Polaków pociski,
po czym powracały, by eksplodować na pozycjach atakującej armii!
Wyraźnie widzieli, jak poły Jej szerokiego, granatowego płaszcza unosiły się
i falowały na wietrze, zasłaniając Warszawę. Grozę zjawiska
potęgowała asysta Niebiańskiej Osoby. Towarzyszyły jej oddziały przerażających
skrzydlatych, konnych rycerzy, zakutych w pobłyskujące mimo ciemności
stalowe zbroje, pokryte lamparcimi skórami. Hufce widmowych postaci
najwyraźniej gotowały się do walki!”.
Wojska bolszewickie mimo ateistycznej
indoktrynacji momentalnie zdały sobie sprawę, że przeciwko nim stanęła
sama Matka Boża, a przeciwko Niej nie mieli odwagi walczyć.
Świadectwa jeńców, które były spisywane i przekazywane z pokolenia
na pokolenie zostały szczegółowo zebrane i przeanalizowane
w książce „Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą” autorstwa Ewy
Storożyńskiej i ks. Józefa Barnitka SJ. Nieżyjący już ksiądz Bartnik,
wieloletni duszpasterz sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Warszawie,
zauważył jednak, że przez wiele lat zapadła swoista „zmowa milczenia”,
mająca „wykorzenić” z obrazu Bitwy Warszawskiej Boską interwencję. Jak
pisał:
„Można ubolewać, że fakt cudownej
interwencji, łaskawej pomocy Matki Niebieskiej, fakt oczywisty, znany
i przyjmowany przez ludzi, a relacjonowany przez dorosłych,
żołnierzy, konsekwentnie przemilczano zarówno w przedwojennej Polsce, jak
i później, w czasach rządów komunistycznych. Niestety, również
i teraz fakt ten jest pomijany milczeniem, choć z zupełnie innych
przyczyn. W sanacyjnej Polsce oficjalnie podawana przyczyna Cudu nad
Wisłą, czyli nagłego odwrotu zwycięskiej (do tej pory) Armii Czerwonej spod
bram Warszawy, był tylko geniusz Marszałka Piłsudskiego.
Z kolei za rządów ateistycznych
w komunistycznej Polsce nie do pomyślenia było nawet wspominanie
o prawdziwym scenariuszu wydarzeń. Ukazanie się Matki Bożej widziane
i relacjonowane przez naocznych świadków, sowieckich żołnierzy, było przez
historyków reżimu zaszufladkowane jako przypadkowa gra świateł na niebie,
pobożna maryjna legenda, wymysł grupki pobożnych pań, a najczęściej
w oficjalnych przemówieniach komunistycznych władz – pomijane
całkowitym milczeniem”.
Do dziś zresztą wzmianki
o objawieniu wywołują falę agresywnych komentarzy o „ciemnogrodzie,
który próbuje odrzeć Piłsudskiego z chwały”, etc. Tylko, że śledząc
opracowania dotyczące ówczesnych objawień trudno weń znaleźć choćby cień
jakiejkolwiek próby negowania kunsztu militarnego poszczególnych dowódców
oraz słuszność podjętych decyzji. Ale tego jakoś liberalni publicyści
nie chcą zauważyć.” (Źródło: Do
Rzeczy. Historia Do Rzeczy)
Wpis: 16 sierpnia godz. 9:10