sobota, 31 sierpnia 2024

Matka Boża Pocieszenia Górecka

 


Dzisiaj nasi parafianie udali się na odpust do Górki Duchownej, gdzie w szczególny sposób czczona jest Maryja pod imieniem Matki Bożej Pocieszenia. Przy tej okazji pragnę przekazać kilka ciekawych informacji na ten temat. Historia cudownego obrazu jest niezwykła. Posłuchajmy…

„W 1410 roku szalała na tym terenie zaraza. Benedyktyni, którzy zarządzali kościołem, sprowadzili z Lubinia obraz Matki Bożej Pocieszenia. Według legendy przybył on do Lubinia z Cluny. Miejscowa ludność ocalała i obraz pozostał na stałe w góreckiej świątyni. W XVIII wieku został oficjalnie uznany za cudowny. W 1710 spłonęła plebania wraz z archiwum. Kolejny pożar był znacznie tragiczniejszy — w 1927 spłonął kościół, a obraz uległ zniszczeniu. Ocalały tylko złote sukienki, korony, srebrna rama i wota. Wierną kopię obrazu na miedzianej blasze wykonał uczeń Jana Matejki Marian Szczurowski. W czasie okupacji niemieckiej obraz był przechowywany za uszkodzoną zasłoną. Po wojnie z 21 na 22 września 1964 obraz został skradziony wraz wotami, ale złodzieje porzucili wizerunek w okolicach torów kolejowych. (…)

Uroczystość koronacji obrazu koronami papieskimi miała miejsce 28 sierpnia 1966. Metropolita poznański abp Antoni Baraniak przewodniczył uroczystościom, w których wzięło udział liczne duchowieństwo oraz 50 tysięcy wiernych.

Początek kultu to XV wiek, źródła podają, że już w tym stuleciu zaczęły przybywać pierwsze pielgrzymki. Wierni przybywali z Dolska, GostyniaKościanaKrobiKrzywiniaOsiecznej, Poznania, ŚmiglaŚremuWschowy – stanowili przedstawicieli wszystkich stanów. Wśród pielgrzymów był św. Stanisław Kostka oraz ks. Karol Antoniewicz. W 1748 przy sanktuarium powołano Bractwo Matki Bożej Pocieszenia, mające w swoich szeregach czcicieli wszystkich stanów. Z zachowanych księgi cudów Matki Bożej Góreckiej wiele relacji dotyczy przywrócenia wzroku. Po wezwaniu Pani Góreckiej na oczy przejrzeli: karczmarka Anna z Wołkowa w 1749, parobek Filip z Targowiska w 1749, córeczka państwa Chrościckich w 1750, panna Teresa Ganowiczówna w 1743 oraz przedstawiciele duchowieństwa jak np. brat Franciszek Kaliszewski bernardyn w 1753.” (Źródło: Wikipedia)

 

Wpis: 31 sierpnia godz. 9:50

piątek, 30 sierpnia 2024

 

Przyjdź Duchu Święty.
Przemień moje wewnętrzne napięcie

w święte odprężenie.
Przemień mój niepokój w kojącą ciszę.
Przemień moje zatroskanie w spokojną ufność.
Przemień mój lęk w nieugiętą wiarę.
Przemień moją gorycz w słodycz Twej laski.
Przemień mrok mego serca w delikatne światło.
Przemień moją obojętność w serdeczną życzliwość.
Przemień moją noc w Twoje światło.
Przemień zimę mej duszy w Twoją wiosnę.
Wyprostuj moje krzywe drogi,
wypełnij moją pustkę,
oczyść z pychy,
pogłębiaj moją pokorę.
Rozpal we mnie miłość!
Spraw, abym widział siebie, jak Ty mnie widzisz,
abym mógł poznać Ciebie, jak to obiecałeś
i był szczęśliwy według słowa Twego:

Błogosławieni czystego serca, albowiem

oni Boga oglądać będą.

 

Wpis: 30 sierpnia godz. 16:05

środa, 28 sierpnia 2024

O św. Augustynie i jego świętej matce

 

O tym, że kocham św. Augustyna pisałam wiele razy – właśnie 28 sierpnia, bo to dzisiaj Kościół czci jego pamięć. Ta miłość trwa już długo, nawet bardzo długo, jeszcze od lat młodości… Dlaczego? Przyczyn jest kilka. Przede wszystkim od zawsze św. Augustyn budził mój wielki podziw za odwagę. Bo jakże wielkim trzeba być człowiekiem, aby w IV/V wieku publicznie przyznać się do swoich wszystkich życiowych błędów (a było ich wiele!), opisać je skrupulatnie w Confesiones (Wyznaniach)!

Może właśnie ta odwaga wyniosła go na same szczyty?! 

Gdyby tak dzisiaj wielu ludzi umiało stanąć w prawdzie, jakże piękny byłby świat. Przyznać się publicznie do swoich błędów – to wielka sztuka! To nadzwyczajna odwaga, ale i pokora!!!

Św. Augustyn toczył nieustanną walkę z samym sobą, poszukiwał nowych dróg, szukał Boga. I to nieustanne poszukiwanie przywiodło go do Niego! Oczywiście nie można zapomnieć o wielkiej roli jego matki, św. Moniki, która tak wytrwale modliła się o nawrócenie syna.

Św. Augustyn – to wielki święty, wielki swoją odwagą, mądrością i miłością do Boga!

Kochany mój święty Przyjacielu, pomagaj mi w mądrym patrzeniu na świat i na każdego człowieka!

Odwiedziłam go w Rzymie. Jego pamięci poświęcony jest kościół. Ogromny – „wyrasta” poza ramy piazza di Sant’Agostino. Jest niezwykle piękny.  Jeden z filarów w nawie głównej został ozdobiony freskiem Rafaela pod nazwą Prorok Izajasz. A zaraz przy wejściu po lewej stronie zachwyca dzieło Caravaggia Madonna dei PellegriniMadonna pielgrzymów, zwana też Madonną Loretańską…

A św. Augustyn, którego imię nosi kościół? W poprzecznej do nawy głównej - na obrazie Guercina - przedstawiony został wraz ze św. Janem Ewangelistą i św. Hieronimem.

Odwiedziny kościoła św. Augustyna i relikwii jego matki były ważnym „przystankiem” w moich wędrówkach po Rzymie.

Byłam też w Ostii, gdzie zmarła św. Monika.

Ta najgorliwsza w modłach matka jest nam doskonałym przykładem wytrwałości. Przy okazji przypomnę coś, o czym już tutaj pisałam. Otóż w 1994 roku otrzymałam od znajomej książeczkę, która opowiada o pewnej matce modlącej się o nawrócenie swojego syna właśnie do św. Moniki. Gdy modły trwały już kilka lat i zdawały się nieskuteczne, strapionej matce ukazała się św. Monika, szczerze radząc, by prośby skierować do Matki Bożej poprzez Różaniec. Odmawiaj tajemnice bolesne za swoje dziecko! (…) Niech każda matka odmawia je za swoje dzieci, Maryja na pewno pomoże! – usłyszała. Maryja pomaga! Zawsze – ilekroć Ją o to poprosimy z wielką ufnością i wiarą!       

wtorek, 27 sierpnia 2024

Różne aspekty pokory wg św. Alfonsa Marii de Liguori'ego

 

„Święty Bernard powiada, że pokora jest podstawową strażniczką cnót wszelkich. I ma słuszność, bez pokory bowiem nie można posiadać żadnej cnoty. Chociażby jakaś dusza przyozdobiona była wszystkimi cnotami, straci je wszystkie, jeśli straci pokorę. 

Ta cnota tak piękna i tak niezbędna, nieznaną była światu; lecz Syn Boży przyszedł na ziemię, aby nas Sam wyuczył jej własnym przykładem i w sposób szczególny polecił nam, abyśmy w tym starali się Go naśladować. „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11,29). Otóż, ponieważ Maryja była pierwszą i najdoskonalszą naśladowczynią Chrystusa Pana we wszystkich Jego cnotach, więc podobnież i w pokorze, i przez to właśnie zasłużyła na wyniesienie Jej nad wszystkie istoty stworzone.

Pierwszym stopniem pokory, jest mieć niskie o sobie mniemanie. Otóż, według tego, co Maryja objawiła także świętej Matyldzie, miała Ona zawsze tak niskie o sobie mniemanie, że nawet, gdy widziała się ubogaconą większymi łaskami od innych, nigdy nie ceniła siebie samą wyżej nad drugich, (…)  gdyż serce pokorne, ocenia właściwie i bez trudności szczególne dary otrzymane od Stwórcy, i ze względu na nie bardziej się upokarza. A przeto Matka Zbawiciela, otrzymawszy więcej od innych światła do poznania nieskończonej wielkości Boga, toteż więc i lepiej poznawała własną małość. Z tego też powodu upokarzała się więcej jak jakakolwiek inna istota stworzona. (…) Maryja, im widziała się więcej ubogaconą w łaski, tym bardziej się upokarzała, pomnąc że wszystko w Niej było darem Boga.  (…)

Nadto, kto pokorny jest, ten odwraca od siebie pochwały ludzkie, a odnosi je do Boga. (…)

Przydajmy i to jeszcze, iż właściwe to pokornym, że chętnie służą drugim. Toteż Maryja udała się do Elżbiety, aby przez trzy miesiące być na Jej usługi i to właśnie podziwiać należy. (…)

Pokorni chętnie trzymają się na ustroniu, i ostatnie miejsce obierają. (…) Dlatego też Maryja, znajdując się w wieczerniku wraz ze świętymi Apostołami, zajęła ostatnie między nimi miejsce, jak się to okazuje z tych słów świętego Łukasza: „Ci wszyscy trwali jednomyślnie na modlitwie z niewiastami i z Maryją Matką Jezusową” (Dz. 1,14). Święty (…) Bernard powiada: słusznie ostatnia stała się pierwszą, gdy będąc wyższą od wszystkich, sama się uniżyła. 

Na koniec pokorni lubują się w pogardzie. Otóż, nie czytamy nigdzie, aby Maryja pojawiła się w Jerozolimie wtedy, kiedy Boski Syn Jej był tam tryumfalnie i ze czcią wielką przez lud przyjmowany; lecz przeciwnie, widzimy że przy śmierci Pana Jezusa nie wahała się wystąpić publicznie na Kalwarii i ściągnąć na siebie ze strony motłochu bezcześć, spadającą na Nią jako na matkę skazanego na śmierć najhaniebniejszą. Dlatego powiedziała świętej Brygidzie: „Cóż bardziej jest upokarzającego jak uchodzić za pozbawioną rozumu, zostawać w wielkim niedostatku i poczytywać się za ostatnią ze wszystkich. Otóż córko miła, taką właśnie była moja pokora, takim moje na ziemi poniżenie, i w tym zakładałam jedyną moją pociechę, tego jedynie pragnęłam, gdyż chodziło mi tylko o to, aby się Synowi mojemu przypodobać”.

(Fragmenty książki: „Uwielbienia Maryi”; podałam za: franciszkankiniepokalanej.pl)

Baaaaaaaaardzo trudna ta pokora!

 

Maryja - naszą wielką miłością i wzorem pokory

 

Maryję kochamy, czcimy, tulimy się do Jej serca, prosimy o Jej matczyną miłość, o pomoc, opiekę, o nieustanną obecność w naszym życiu. Ale również podziwiamy! Nade wszystko za Jej skromność i pokorę! To właśnie pokora wysuwa się na czoło wszystkich cnót, które posiadała Maryja.

Najpiękniejsza Jej cnota, tak bardzo upragniona dla zwyczajnego człowieka, ale jakże trudna i niedościgła! Bo któż z nas dorówna Maryi w Jej postawie pełnej skromności, posłuszeństwa, cichości i prostoty serca?

O Jej pokorze pisali wielcy Święci – to już całe tomy na przestrzeni wieków. Zadajemy sobie – być może – pytanie: dlaczego aż tak wiele? Odpowiedź jest bardzo prosta: bo sami chcielibyśmy być choć w małej cząstce pod tym względem do Niej podobni!

O pokorze pisałam w tym miejscu już wiele razy, ale to ciągle mało, by nieustannie sobie przypominać, jak małym jestem człowiekiem, jak mało skuteczne są moje starania! Wiadomo, pokora jest bardzo trudna do osiągnięcia, bo zły duch (czytaj: szatan) jest największym wrogiem pokory i zrobi wszystko, by nam przeszkodzić w podążaniu do osiągnięcia tej pięknej cnoty.

Kolejny tekst chciałabym poświęcić tej najpiękniejszej z cnót Matki Bożej. Od kogo bowiem, jak nie od Niej, mamy ciągle czerpać i ciągle odradzać się na nowo, przemieniać swoją postawę, swoje ego?!

 

Wpis: 27 sierpnia godz. 9:00   

poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Ks. Piotrek - Czarna Madonna (cover)

W uroczystość MATKI BOSKIEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ

 


Ku Maryi serca pełne miłości

wdzięczność za matczyną opiekę

triumfalne fanfary

twarz przecięta złością

tłum ludu nieprzebrany

same zginają się kolana

przed majestatem Królowej

witaj Maryjo ukochana Matko

wzruszenie  głos odbiera

płynie modlitwa gorąca ufna szczera

serca płoną świętą miłością

króluj nam Matko Pani z Częstochowy

Pani Jasnogórska Matko Boska zwycięska

pokrzepiaj nasze serca i dodawaj męstwa

 

 

Orędzie Matki Bożej dla parafii w Medziugorju

i dla świata z 25 sierpnia 2024 r.

Drogie dzieci! Dziś modlę się z wami o pokój. Dobro walczy ze złem, które pragnie opanować świat i serca ludzi. Bądźcie ludźmi nadziei, modlitwy i wielkiej ufności wobec Boga Stwórcy, dla którego wszystko jest możliwe. Niech pokój zapanuje w Was i wokół Was, dzieci. Błogosławię was, drogie dzieci, moim matczynym błogosławieństwem, abyście byli radością dla wszystkich, których spotykacie. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.

 

Wpis: 26 sierpnia godz. 9:00


niedziela, 25 sierpnia 2024

Ciąg dalszy przykazań rozwoju duchowego

 

„Odrzuć przesądy i stereotypowe myślenie, gdyż możesz stracić jasność widzenia.

Nie sposób rozwijać się duchowo bez otwartego umysłu. Wszelkiego rodzaju zabobony  są tym, co blokuje pozytywne zmiany, jakie mogłyby zachodzić w duszy człowieka. (…)

Rozwój duchowy polega na poszukiwaniu, a nie na bezrefleksyjnym wykonywaniu poleceń czy „odbębnianiu” rytuałów. Wprawdzie na pewnym etapie duchowej drogi takie postępowanie może okazać się przydatne, ale w miarę nabywania doświadczenia człowiek zwykle porzuca wszelkie działania ograniczające jego ducha.(…)

Istniejesz w chwili obecnej; tu i teraz. Życie toczy się tu i teraz. Nie w przeszłości ani w przyszłości. (…)

Jeśli pragniesz się rozwijać, skup się na chwili obecnej. Tylko w niej możesz bowiem działać – pracować nad sobą, uczyć się nowych rzeczy, rozmawiać i budować więzi z ludźmi. (…)

Jesteś odpowiedzialny za siebie i swoje poczynania. Praktykując prawdziwą duchowość, nie można przenosić odpowiedzialności na innych. (…) Praca nad sobą wymaga świadomego działania oraz dążenia do zrozumienia własnych intencji oraz efektów swoich działań. Wzięcie odpowiedzialności za własne decyzje może być wyzwalające. Kiedy człowiek zobowiązuje się do pewnego rodzaju zachowania, zaczyna rozumieć swoją rolę i dostrzegać kierunek dalszej drogi. Zyskuje również poczucie misji. (…)

Pielęgnuj wybaczające serce, jeśli chcesz zachować spokojny umysł. Umiejętność przebaczania pozwala uwolnić się od wielu negatywnych emocji. Dlatego też jest niezwykle ważne dla praktyki duchowej. To właśnie dzięki wybaczaniu człowiek może iść naprzód, pokonywać kolejne przeszkody i realizować siebie na wiele różnych sposobów. (…)

Pierwszym krokiem ku wieczności jest skromność, a drugim cierpliwość. Istnieją dwie cechy ludzkiego charakteru, które wydają się najcenniejsze – skromność i cierpliwość. Nie są one ani powszechne, ani popularne w naszym społeczeństwie. Są za to dość trudne do osiągnięcia, a jeszcze trudniejsze do utrzymania w ryzach". (Źródło: przewodnikduchowy.pl, fragmenty wypowiedzi  Wojciecha Zielińskiego

 

Wpis: 25 sierpnia godz. 11:15

sobota, 24 sierpnia 2024

 

Do wytrwałości jeszcze powrócę, bo naprawdę warto. Wytrwałość - to część naszego życia duchowego, które w mniejszym lub większym stopniu w sobie kształtujemy.

Dzisiaj natknęłam się na 10 przykazań rozwoju duchowego, które mają wiele wspólnego z wytrwałością. 

„Chcąc praktykować zdrową, uniwersalną duchowość, potrzebujesz jasnych wskazówek postępowania. (…)

Rozwój duchowy, jak wszystko inne, opiera się na konkretnych założeniach. Dla przykładu chrześcijanie posiadają dekalog, zbiór podstawowych nakazów moralnych, na którym opierają swoje postępowanie. (…)

Przykazania są zbiorem wskazówek czyniących ścieżkę rozwoju duchowego łatwiejszą i bardziej przystępną dla każdego człowieka, niezależnie od kultury, w jakiej żyje. (…)

Jeśli nie chcesz, by twój duch roztrzaskał się o skały niczym szklany demon, przeczytaj zbiór przykazań rozwoju duchowego. Szukając odpowiedzi na odwieczne pytania ludzkości, stosuj się do poniższych zasad, a nie zabłądzisz po drodze.

Oto kilka wskazań rozwoju duchowego:

Posiadasz wolność myślenia i działania, która powinna stać się fundamentem twojego życia. (…)

Postępuj w zgodzie z własnym sumieniem, a w naturalny sposób wyzbędziesz się poczucia winy.

Poczucie winy to coś, z czym może borykać się każdy z nas. (…) W praktyce duchowej poczucie winy zajmuje miejsce szczególne. Jest bowiem sygnałem niewłaściwego postępowania. Jest również bodźcem, który inspiruje do zmiany myślenia i postępowania. Poczucie winy okazuje się więc niezbędne na drodze naszego osobistego rozwoju. Pomaga oceniać postępy w pracy nad sobą.(…)

Nigdy nikogo nie osądzaj i nie bierz sobie do serca, jeśli sam zostaniesz przez kogoś osądzony.

Bardzo trudno wyzwolić się z nawyku osądzania postępowania innych ludzi. (…) 

Osądzanie często ma swoje źródło w pośpiechu. Duchowość to zagadnienie wyjątkowo podatne na tego typu zachowanie. Kiedy bowiem spotykamy kogoś o odmiennych poglądach, szybko zaczynamy go krytykować. A może lepiej by było najpierw spróbować poznać jego przekonania?” (Źródło: przewodnikduchowy.pl) Cdn.

 

piątek, 23 sierpnia 2024

Jeszcze o wytrwałości

 

Do czego potrzebna jest nam wytrwałość? Być może właśnie takie pytanie zadaje sobie niejeden z Was. Przecież nie tylko dla osiągnięcia satysfakcji, choć ta też jest bardzo ważna, bo pozwoli na uwierzenie w swoje siły.

Wytrwałość jest nam potrzebna – jak już pisałam – w różnych życiowych okolicznościach. Przecież nikt z nas nie wie, co nas czeka za rok, za miesiąc a nawet jutro… Nie wiemy również, z jakimi problemami będziemy musieli się zmierzyć w bliżej czy dalszej przyszłości. Oby była ona jasna i radosna, ale wiemy przecież, że tak raczej nie jest! I wtedy najczęściej (szkoda, że nie zawsze!) szukamy ratunku, pomocy w Niebie. Mam na myśli jego świętych mieszkańców, bo to właśnie Oni mają wielkie możliwości w rozwiązaniu naszych trudnych spraw. Są nam oparciem, służą dobrą radą, wyciągają do nas pomocną dłoń. W jaki sposób? Modląc się! Wiemy przecież o wielu Świętych – patronach od sprawa trudnych, po ludzku niemożliwych do rozwiązania.   

Zmierzam do tego, aby zachęcić do ufnej modlitwy. I tu jest potrzebna wytrwałość! Wytrwałość pełna ufności, wiary, absolutnego przekonania, że zostanie wysłuchana, jeżeli proszę w dobrej intencji. Jednego tylko nie wiemy – jak długo to nasze błaganie będzie trwało. Św. Monika, tak często przeze mnie tu przywoływana, modliła się o nawrócenie swego syna Augustyna dziewiętnaście lat. Nigdy nie zwątpiła w skuteczność swoich modłów.

Wytrwałość w modlitwie przynosi nam upragnione rozwiązanie!

 

Wpis: 23 sierpnia godz. 9:00  

czwartek, 22 sierpnia 2024

Wytrwałość - to piękna cnota!

 

Zatrzymajmy się na chwilę przy pojęciu, które nazywa się „wytrwałość”. Wspomniałam o niej wczoraj, pisząc o trzynastu latach mojego blogu. Czym zatem jest wytrwałość? Na pewno nie jest to cecha, z którą się rodzimy, nie jest zatem nam dana, ale zadana – podobnie, jak wiele innych przymiotów, które mogą okazać się przydatne w życiu. Dodam, że zadana - to znaczy możliwa do osiągnięcia, jeżeli tylko osiągnąć ją chcemy.

Brak wytrwałości rozleniwia. Rodzi przekonanie, że nic nie muszę, nic, co wymaga jakiegokolwiek wysiłku, niczego, co mnie przerasta, bo jest zbyt trudne….

Prawdą jest, że każdy może ją osiągnąć, jest jakby w zasięgu ręki. Czy zatem warto po nią „sięgnąć”? Na pewno tak! Ale to „sięgnąć”  ma znacznie szerszy wymiar – o tym musimy pamiętać! Nic nie przychodzi łatwo, również wytrwałość. Trzeba o nią zawalczyć. Jak? Najpierw założyć, że ją osiągniemy, bo… bardzo tego chcemy.

Jakie korzyści pociąga za sobą wytrwałość? Jest ich wiele! Wytrwałość pomaga pokonać samego siebie, swoje przywary, niedoskonałości, kształtuje charakter etc.  

Trzeba też pamiętać o bardzo ważnej rzeczy, a mianowicie, że sami z siebie możemy tak niewiele, ale z pomocą Bożą – możemy osiągnąć wszystko, co dobre. Tak właśnie jest i z wytrwałością. Warto zaczynać każde przedsięwzięcie od modlitwy do Ducha Świętego. To On przecież jest dawcą siedmiu darów i dwunastu owoców!  

Co sprzyja osiągnięciu wytrwałości? Pisałam już kiedyś o tym, odwołując się do wskazań świętych postaci, którym ich świętość wcale nie przychodziła łatwo. Od czego zacząć? Od całkiem zwyczajnych obowiązków, jak choćby wstawanie o tej samej porze, na przykład o szóstej rano. Pamiętam słowa mojego śp. Ojca, że rano, gdy umysł jest świeży i wypoczęty, możemy zrobić wiele dobrych rzeczy. To prawda!

Na koniec odwołam się do życia sportowców. Niedawno śledziliśmy ich zmagania w Paryżu. Ich osiągnięcia były poprzedzone wytrwałym ćwiczeniem, wielogodzinnymi treningami… Wola zwycięstwa była bowiem wielka.

Wytrwałość jest potrzebna każdemu z nas – na jakiejkolwiek płaszczyźnie! Warto o nią zawalczyć! By odnieść zwycięstwo nad samym sobą!

 

Wpis: 22 sierpnia godz. 9:00

środa, 21 sierpnia 2024

Trzynaście lat mojego blogu!

 

Każdego roku na początku lipca wspominałam rozpoczęcie pisania na moim blogu. W tym roku zapomniałam, a to przecież minęło już trzynaście lat! To trzynaście lat kontaktu z Wami, Drodzy Przyjaciele, z tamtej strony! To trzynaście lat publicznego przyznawania się do Pana Boga, do Kościoła!

Mam możliwość sprawdzenia, z jakiego kraju jesteście. Jest Was wielu i ciągle Was przybywa z różnych stron świata. Cieszę się z tego ogromnie, bo to dowód, że ta moja pisanina ma sens i jest komuś potrzebna.

Czas upałów nie bardzo sprzyja zebraniu myśli, skupieniu się, dlatego w ostatnim czasie „podpierałam się” różnymi myślami wielkich ludzi.

Inna rzecz, że prowadzenie blogu wymaga nie lada odwagi, dlatego nie zawsze można i trzeba odkrywać siebie do końca. Mogłoby to zostać niewłaściwie odczytane, a moje myśli – jako infantylizm. Tego pragnę uniknąć.

Summa summarum – cieszę się, że jesteście, że mi towarzyszycie tyle lat!

Panu Bogu dziękuję, że obdarzył mnie łaską wytrwałości, bo bez niej już dawno zaniechałabym pisania.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich Drogich Przyjaciół! Nieprzyjaciół też!

 

Wpis: 21 sierpnia godz. 15:22  

wtorek, 20 sierpnia 2024

Młodości, ty nad poziomy wylatuj!

O tym, że zawsze fascynowała mnie Mickiewiczowska Oda do młodości, już pisałam. Urzekała i urzeka nadal  swoją siłą słowa, wiarą i nadzieją jednocześnie… Dodaje bowiem przysłowiowych skrzydeł u ramion - w najróżniejszych sytuacjach. Jest taka radosna i optymistyczna. Pozwala wierzyć, że homo sapiens może tak wiele osiągnąć, wznieść się ponad poziom szarego życia, ponad wszystkie trudy i znoje, z którymi zmuszony jest  walczyć.

I może (jeśli tylko chce!) zobaczyć znacznie więcej, niż takie świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy

Nie mam nadzwyczajnego życia, ale to, co zostało mi dane, wystarczy, by chcieć spojrzeć szerzej i uwierzyć, że z pomocą Bożą można przezwyciężyć trudności, pokonać swoje ułomności, a w konsekwencji - samego siebie! By uwierzyć również w to, że to życie, chociaż naznaczone krzyżami, jest nadzwyczajne, jedyne w swoim rodzaju, bo darowane przez Boga!

Nie tylko młodość uskrzydla…

„Wśród lawiny ludzi bez wiary, bez nadziei i pośród umysłów, które się miotają na granicy rozpaczy w poszukiwaniu sensu życia, ty spotkałeś JEGO!

I to odkrycie ustawicznie będzie wnosić w twoje życie nową radość, będzie cię przekształcać i ukazywać ci codziennie niezliczoną ilość pięknych rzeczy, których nie znałeś, a które pokazują, jak radosna jest szerokość drogi, która prowadzi do Boga. (św. Josemaria Escriva)

Warto się przekonać!

 

Wpis: 20 sierpnia godz. 9:15  

niedziela, 18 sierpnia 2024

O moim PRZYJACELU JEZUSIE

Jakże ubogie byłoby życie,

jakże bezbarwne i smutne,

jak żałośnie monotonne,

gdyby ON nie był wpisany

w moją codzienność,

w każdą chwilę dnia,

w moje myśli,

uczucia,

we wszystko, co robię…

On jest!

Niesie nadzieję,

pociesza, chroni…

Jest niezawodnym Przyjacielem, Bratem,

moją Miłością największą!

Jest zawsze!

Jest w drugim człowieku,

może nie zawsze pięknym,

może zagubionym,

może chorym, który potrzebuje Bożej mocy,

może w tym, który cierpi…

A może i w tym, co okazuje wrogość?

 Jezus uśmiecha się do mnie,

uśmiechem rozjaśnia każdy dzień.

I pewnie zapytasz, czy nie za dużo o Nim.

Nie, zapewniam Cię!

Bo wszystko Mu zawdzięczam!

I radości, i smutki, które bierze na swe barki.

I ogrom łask niezasłużonych.

I przyjazne myśli.

I samo dobro, którego zliczyć nie umiem!

Jakże więc o Nim nie pisać?!

Jakże nie głosić Jego chwały?!  

 Wystarczy tylko poprosić,

aby stał się i Twoim Przyjacielem!

Na pewno Cię usłyszy

i… nie odmówi swojej miłości!

  

piątek, 16 sierpnia 2024

O Cudzie nad Wisłą ważne i niezwykłe informacje (2)

 

„Warszawa na kolanach

Wobec nadciągających wojsk bolszewickich Episkopat Polski wystosował listy do narodu, a zwłaszcza do mieszkańców Warszawy, w których apelował o gotowość do oddania życia za Ojczyznę, a także przekazania dóbr materialnych na wsparcie wojska. Nade wszystko wzywał jednak cały naród do modlitwy, właśnie o ów cud – o ocalenie Polski.

Kulminacyjnym momentem modlitewnego poruszenia był 7 sierpnia, kiedy rozpoczęto Wielką Nowennę Błagalną trwającą aż do 15 sierpnia. Wówczas to, we wszystkich kościołach w całej Warszawie wystawiono całodobowo Najświętszy Sakrament, aby każdy mógł na kolanach modlić się o ocalenie Polski. Jednocześnie, w porozumieniu z rządem, dokonano poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, a w Częstochowie, także w innych maryjnych sanktuariach dokonywano zawierzenia Ojczyzny pod opiekę Maryi Królowej Polski.

W stolicy szczególnie gorliwe modły zanoszono przed wizerunkiem patronki miasta Matki Boskiej Łaskawej, która już raz w XVII w. ocaliła je przed epidemią cholery. Ówczesny nuncjusz apostolski Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI, który pozostał w stolicy mimo zbliżającej się bolszewickiej nawały, był pod takim wrażeniem rozmodlonego narodu polskiego, że gdy objął tron Piotrowy, prosił aby w letniej rezydencji w Castel Gandolfo wykonano malowidło przedstawiające właśnie „Cud nad Wisłą” – zachowało się ono do dnia dzisiejszego.

Tuż przed bitwą z powodu niskiego morale armii Józef Piłsudski prosił kardynała Kakowskiego o większą ilość księży kapelanów. Kardynał zgodził się i w odezwie skierowanej do duchownych prosił, aby 5 procent kapłanów udało się na front. W tej podniosłej atmosferze powoli rodziła się wiara, że z Bożą pomocą można dokonać rzeczy niemożliwych.

Maryja na przedpolach Warszawy

W ferworze walk, w najbardziej zaciętych momentach, Wojsko Polskie dostało pomoc z samego nieba. Co niezwykłe - Matka Boża objawiła się nie stronie polskiej, lecz bolszewickim wojskom. Jej postać wprawiła sołdatów w ogromne przerażenie i wywołała popłoch.

Pierwsze objawienie dokonało się 14 sierpnia 1920 r. podczas bitwy pod Ossowem, kiedy zginął legendarny kapelan ks. Ignacy Skorupka. Drugie objawienie miało miejsce nazajutrz, w samą uroczystość Wniebowzięcia NMP, 15 sierpnia, podczas bitwy pod Wólką Radzymińską. Wyjątkowości obu wydarzeniom dodaje fakt, że były to objawienia zbiorowe. Wzięci do niewoli żołnierze bolszewiccy z wielkim lękiem mówili o niezwykłej kobiecej postaci, pełnej potęgi i mocy. Jak pisał Dariusz Walasiak, w książce „Wojna i wiara. 1920”.:

„Nie był to ani duch, ani zjawa! Bolszewicy wyraźnie widzieli Świętą Postać jako żywą osobę! Wokół Jej głowy jaśniała świetlista aureola, w jednej dłoni coś trzymała jakby tarczę, od której odbijały się wystrzeliwane w kierunku Polaków pociski, po czym powracały, by eksplodować na pozycjach atakującej armii! Wyraźnie widzieli, jak poły Jej szerokiego, granatowego płaszcza unosiły się i falowały na wietrze, zasłaniając Warszawę. Grozę zjawiska potęgowała asysta Niebiańskiej Osoby. Towarzyszyły jej oddziały przerażających skrzydlatych, konnych rycerzy, zakutych w pobłyskujące mimo ciemności stalowe zbroje, pokryte lamparcimi skórami. Hufce widmowych postaci najwyraźniej gotowały się do walki!”.

Wojska bolszewickie mimo ateistycznej indoktrynacji momentalnie zdały sobie sprawę, że przeciwko nim stanęła sama Matka Boża, a przeciwko Niej nie mieli odwagi walczyć. Świadectwa jeńców, które były spisywane i przekazywane z pokolenia na pokolenie zostały szczegółowo zebrane i przeanalizowane w książce „Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą” autorstwa Ewy Storożyńskiej i ks. Józefa Barnitka SJ. Nieżyjący już ksiądz Bartnik, wieloletni duszpasterz sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Warszawie, zauważył jednak, że przez wiele lat zapadła swoista „zmowa milczenia”, mająca „wykorzenić” z obrazu Bitwy Warszawskiej Boską interwencję. Jak pisał:

„Można ubolewać, że fakt cudownej interwencji, łaskawej pomocy Matki Niebieskiej, fakt oczywisty, znany i przyjmowany przez ludzi, a relacjonowany przez dorosłych, żołnierzy, konsekwentnie przemilczano zarówno w przedwojennej Polsce, jak i później, w czasach rządów komunistycznych. Niestety, również i teraz fakt ten jest pomijany milczeniem, choć z zupełnie innych przyczyn. W sanacyjnej Polsce oficjalnie podawana przyczyna Cudu nad Wisłą, czyli nagłego odwrotu zwycięskiej (do tej pory) Armii Czerwonej spod bram Warszawy, był tylko geniusz Marszałka Piłsudskiego.

Z kolei za rządów ateistycznych w komunistycznej Polsce nie do pomyślenia było nawet wspominanie o prawdziwym scenariuszu wydarzeń. Ukazanie się Matki Bożej widziane i relacjonowane przez naocznych świadków, sowieckich żołnierzy, było przez historyków reżimu zaszufladkowane jako przypadkowa gra świateł na niebie, pobożna maryjna legenda, wymysł grupki pobożnych pań, a najczęściej w oficjalnych przemówieniach komunistycznych władz – pomijane całkowitym milczeniem”.

Do dziś zresztą wzmianki o objawieniu wywołują falę agresywnych komentarzy o „ciemnogrodzie, który próbuje odrzeć Piłsudskiego z chwały”, etc. Tylko, że śledząc opracowania dotyczące ówczesnych objawień trudno weń znaleźć choćby cień jakiejkolwiek próby negowania kunsztu militarnego poszczególnych dowódców oraz słuszność podjętych decyzji. Ale tego jakoś liberalni publicyści nie chcą zauważyć.”  (Źródło: Do Rzeczy. Historia Do Rzeczy)

 

Wpis: 16 sierpnia godz. 9:10

 

czwartek, 15 sierpnia 2024

Dziś rocznica Cudu nad Wisłą. Poczytajcie, warto!

 

Gabriela Nastałek-Żygadło: Bitwa Warszawska, która ocaliła Polskę i Europę przed zalewem bolszewizmu, analizowana jest najczęściej pod kątem geniuszu militarnego jej dowódców. Zapomina się, celowo pomija, a także coraz częściej w ogóle neguje się jedno z najbardziej spektakularnych objawień w historii świata. Jak cudowna interwencja Matki Bożej Łaskawej ocaliła Warszawę?

Dokładnie 47 lat przez Bitwą Warszawską, Służebnica Boża Wanda Malczewska (obecnie trwa jej proces beatyfikacyjny), mistyczka i wizjonerka usłyszała od Matki Bożej proroctwo o odrodzeniu Polski i zwycięstwie nad ciemiężycielem, które dokona się w dzień Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wiele wizji Malczewskiej dotyczyło dalszych losów Ojczyzny. Już w 1872 r. podczas Wielkiego Postu usłyszała takie przesłanie: „Polska niegdyś wyróżniała się nabożeństwem do mnie – toteż serdecznie ją kocham. Pod moją opieką wzrastała. Nieprzyjaciół nawet silniejszych, zwyciężała. Jej oręż wsławił się wobec całego chrześcijaństwa, gdy szła do boju pod moim hasłem. Skoro otrzyma niepodległość, to niedługo powstaną przeciwko niej dawni gnębiciele, aby ją zdusić. Ale moja młoda armia, w Imię moje walcząca, pokona ich i odpędzi daleko, i zmusi do zawarcia pokoju. Ja jej dopomogę”.

Z kolei w rok później, dokładnie w Uroczystość Wniebowzięcia NMP Wanda Malczewska, wysłuchała następnego proroctwa:

„Uroczystość dzisiejsza niezadługo stanie się świętem waszym narodowym, bo w tym dniu odniesiecie zwycięstwo świetne nad wrogami, dążącymi do waszej zagłady. To święto powinniście obchodzić ze szczególniejszą okazałością. Moją stolicę na Jasnej Górze powinniście otaczać szczególniejszą opieką i przypominać sobie dobrodziejstwa, jakie od Boga za moją przyczyną odebraliście i jeszcze odbierać będziecie, jeżeli się wierze świętej katolickiej i cnotom chrześcijańskim i prawdziwej miłości Ojczyzny, opartej na jedności i braterstwie wszystkich klas nie sprzeniewierzycie”.

W 2006 r. papież Benedykt XVI podpisał dekret o heroiczności cnót Wandy Malczewskiej, są to zatem objawienia uznane przez Kościół Katolicki. Niezwykłe proroctwo miało zaś dopełnić się blisko pół wieku później, gdy odrodzona Polska stanęła wobec śmiertelnego zagrożenia ze Wschodu. Cdn. … (Źródło: Do Rzeczy, Historia Do Rzeczy)

 

Dzisiaj w Kościele

wielka uroczystość!

Czcimy wniebowzięcie Maryi!

Ona z czułością na nas spogląda -

piękna, dostojna, uśmiechnięta,

dobra i kochająca Matka…

Przy ołtarzu –

złociste słoneczniki,

mimozy i kłosy zbóż…

Kłaniają się Królowej.

 

Panienko Najświętsza,

Ukochana Matko,

która nam tyle łask wypraszasz,

zawsze z pomocą przychodzisz,

prowadzisz,

kochasz nas czułą miłością,

tulisz do serca

i nigdy nie zawodzisz!

Bądź pochwalona i uwielbiona!

Prowadź do Jezusa!

Ucz nas cichej pokory,

ufności i miłości!

Chroń przed złem!

 

Wpis: 15 sierpnia godz. 11:10