wtorek, 23 kwietnia 2024

Moje skarby

 

„Skarb - albo wzbogaca nas i wtedy: zyskujemy, żyjemy, wracamy, wchodzimy na szczyt, odzyskujemy wzrok, wierzymy, zaczynamy pojmować - lub też znika, bo nie był skarbem, ale po prostu jego imitacją.”

Już kiedyś, przed laty, odniosłam się do tych słów, ale wracam do nich, jest w nich bowiem zawarta głęboka myśl!

Jakie zatem ja posiadam skarby i w czym upatruję największych wartości?

Życie przynosi nam różne skarby… I prawdą też jest, że różnie pojmujemy pojęcie „skarb”. Z perspektywy minionych lat uświadamiam sobie, że wartość skarbu zmieniała się.

Człowiek żyje, doświadcza bólu i radości, przyjaźni i przykrości, bogactwa i biedy, dobra i zła – zarówno w sferze materialnej, jak i duchowej… Zastanawiamy się, czy rzeczywiście to, co było takie ważne kiedyś, na czym tak bardzo zależało, w istocie tym skarbem wcale nie było.

Są jednak takie skarby o wartości nieprzemijającej – widzę to bardzo wyraźnie dzisiaj, gdy jestem człowiekiem dojrzałym. Spróbuję choć w małej części to wymienić…

Rodzice – dobrzy, pobożni i prawi.

Bracia -  kochani i zawsze gotowi do pomocy.

Moje dzieci i wnuki.

Kapłani –

- Nasz kochany katecheta – śp. ks. Bolesław Potrawiak, który pokazał nam – młodzieży – piękno postawy św. Marii Goretti, płakaliśmy razem z nim, gdy czytał o małej Świętej.

Śp. ks. Fiołkowski - inny katecheta, pełen humoru i Bożej radości.

Śp. ks. Stanisław Matuszczak – pierwszy powojenny proboszcz w Pniewach – wspaniały i gorliwy kapłan; kochała go cała parafia.

I wielu innych, którzy potrafili wzbudzić głęboką wiarę i prawdziwą miłość do Boga.

Śp. siostra Nowakowska – urszulanka w Pniewach – prawdziwy „szaleniec Boży” – zaszczepiła we mnie (i nie tylko we mnie) coś, co pozwala trwać przy Chrystusie.

Moi nauczyciele – ludzie o wielkich sercach i umysłach – śp. p. Sławiński, p. Gasiński, p. Krygierowa, p. Nowożeniuk, p. Wiszniewska (z którą połączyła mnie wielka przyjaźń mimo czterdziestu lat różnicy)…

Grono przyjaciół – takich prawdziwych, którzy nigdy nie zawiedli.

Ludzie, którzy darzą mnie życzliwością i po prostu są. Nie wypada wymieniać ich po nazwisku czy imieniu, by nie zostać posądzoną o protekcjonizm. Ale oni są i z największą wdzięcznością chowam ich w swym sercu!

Ale… skarbami stały się również krzyże, przeciwności, potknięcia… Wszystko to było potrzebne, aby zmienić życiowe priorytety… Dziękuję Bogu, że minione pragnienia, dążenia widzę dzisiaj w zupełnie innym świetle.

Na koniec dodam, że NAJWIĘKSZYM MOIM SKARBEM JEST MOJA WIARA I TO WSZYSTKO, CO JEST Z NIĄ ZWIĄZANE… Dzięki niej pnę się na szczyt, chociaż bardzo nieudolnie i często potykam się o przeszkody, a niekiedy brak mi sił… Ale staram się piąć dalej!

 

Wpis: 23 kwietnia godz. 11:15