Przestrzeń. Dokąd sięga? Jaki ma
zasięg? Jaka powinna być? Jaka jest? Pytania można mnożyć… Może być ograniczona
lub nieskończona; niewielka lub olbrzymia; znaczna lub mała; otwarta lub zamknięta;
międzyplanetarna, domowa, szpitalna, multimedialna, cybernetyczna etc., etc. …
Ale istnieje też przestrzeń życiowa! Ta
ma wymiary wielopojęciowe, może bowiem oznaczać mieszkanie, dom oraz każde
miejsce, w którym toczy się nasze życie.
Ale czy mamy świadomość, że istnieje (przynajmniej
powinna istnieć!) przestrzeń intymna, najbardziej osobista, do której nikt nie
ma dostępu? Można ją nazwać różnie: strefą, płaszczyzną, obszarem, zakątkiem…
Ale można też nazwać twierdzą! Bo to w istocie jest twierdza! Twierdza –
wewnętrzny świat, który jest mój, osobisty, do którego nikt nie ma wglądu, o
którym nie muszę (i nie chcę!) opowiadać wszystkim o wszystkim. Myślę, że to jest oczywiste,
bo przecież nie wszystko jest na sprzedaż! Obnażając swoje wnętrze do granic
ostatecznych, pozbawiamy się jakiejś szczególnej osłony przed ciekawstwem
innych, przed wścibstwem, a w konsekwencji
– przed krytykanctwem, złośliwością… Pozbawiamy się też wewnętrznego piękna, które
przecież jest w każdym z nas; pozwalamy na trywializowanie naszych
najświętszych uczuć, myśli, zamiarów, idei… Osobista przestrzeń potrzebuje
milczenia!
Chrońmy swą przestrzeń! Nieodzownym
warunkiem jej stworzenia jest milczenie – nie ponure, ale takie, które nie
pozwoli zburzyć naszej wewnętrznej ciszy. Zachęca do tego św. Faustyna: „Na to,
żeby usłyszeć głos Boży, trzeba mieć ciszę duszy i być milczącą, nie
milczeniem ponurym, ale ciszą w duszy, to jest skupieniem w Bogu.” (Dz. 118)
„Panie, do Ciebie się uciekam,
niech nigdy nie doznam zawodu. (…)
Bądź dla mnie skałą schronienia,
warownią, która ocala.” (Psalm 31)
Wpis: 29 października godz. 10:45