Tylko dwa
słowa, ale jak bardzo ważne! Wypowiada je kapłan, mówiąc: „Przekażcie sobie
znak pokoju!” I przekazujemy, obracając się do obecnych w kościele, skłaniając ku
nim głowę. Ale… czy w ślad za tym gestem i za tymi
słowami idą myśli pełne pokoju do każdego bez wyjątku? Do tego, co zrobił nam przykrość,
który nas zranił, wyrządził krzywdę, do którego tak trudno nam się przekonać,
bo widzimy w nim więcej zła niż dobra… Właśnie! To pytanie musimy sobie
postawić, bo w ślad za przekazaniem znaku pokoju powinien iść akt przebaczenia
i miłości Chrystusowej, która przecież ogarnia nas wszystkich, nikogo nie wyróżniając
i nikogo nie pomijając!
Przekazywanie
znaku pokoju jest więc pewnego rodzaju rachunkiem sumienia. Warto sobie
postawić pytanie, na ile ten znak w moim wykonaniu jest autentyczny!