Gdy
mówię Ojcze nasz,
pobożnie
ręce do modlitwy składam,
wysyłam
swe myśli ku Bogu
tak,
jak nauczył nas Jezus
i
wierzę, że słyszysz mnie -
marną
istotę, Ty, Panie i Ojcze!
Gospodarzu
wszechświata!
Z
miłością spoglądasz na swoje dzieci,
wsłuchujesz
się w szept modlitwy
ufnej,
gorącej, prawdziwej,
wyciągasz
swe Boskie ręce,
błogosławisz
i strzeżesz,
prowadzisz
i nie opuszczasz,
choć
często tak nam się zdaje…
Proszę
o królowanie w mym sercu
i
w sercach moich bliskich,
przyjaciół
i nieprzyjaciół…
Bądź wola Twoja
także powtarzam,
chociaż
niekiedy trudna to wola…
O
chleb zwyczajny na moim stole
też
proszę codziennie…
Daj
wszystkim ludziom,
by
głodu nie było na świecie…
I
wreszcie prośba ostatnia
z
mojego serca płynie…
I odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy…
Ileż
oporów i zmagań…
Jak
trudno nieraz przebaczyć,
gdy
rany wciąż niezabliźnione…
Ale
przebaczam, bo i Ty mi przebaczasz,
a
nikt z nas nie jest bez winy…
Niech
święci się Twoje imię!
Bądź
uwielbiony, wszechmogący Boże!
Stwórco
wszechświata, nieogarniony w potędze…
Wielki
Obecny we wszystkim
i
w tym małym kwiecie,
którym
zachwycam się co dzień
i
w oczach niewinnych mych wnucząt kochanych…
We
wszystkim, czego nawet ogarnąć nie zdołam…
Bądź
uwielbiony!
Ze
czcią i miłością wołam…
Każdego
dnia…
I
chociaż Cię nie widzę, wierzę, że jesteś,
że
słuchasz mej prośby
że
słuchasz nas wszystkich,
bo
kochasz, jak Ojciec…
Naucz
nas Twojej miłości
wielkiej,
prawdziwej,
bezinteresownej
miłości
do każdego człowieka!