A ja ciągle
o PANU JEZUSIE… Nudne? Dla mnie nie! I myślę, że dla moich Przyjaciół siedzących
po drugiej stronie – też nie! Dlaczego zatem tak często i chętnie wracam do tej
Postaci? Przyczyn jest wiele. Po pierwsze – dlatego że jest nieustannie przy
Mnie – dzięki codziennej Komunii świętej. Trwa, jak najlepszy Przyjaciel – w radościach
i biedach. Taki Przyjaciel – to skarb! Sama świadomość tejże obecności nadaje
sens życiu. Wierny jest swym przyrzeczeniom! Skąd to wiem? Bardzo często wracam
do Dzienniczka św. Faustyny. Niektóre fragmenty znam na pamięć. Nie piszę o
tym, aby się chwalić, ale aby zachęcić do tej pięknej lektury, jest bowiem dowodem
żywej obecności Chrystusa. Nie tylko w życiu wielkiej Świętej, ale i każdego z
nas. Oczywiście wszystko opieramy na wierze. Nasze życie w mniejszym lub większym
stopniu tę wiarę potwierdza.
Myślę, że
obecności Chrystusowej w jakiś sposób doświadcza każdy z nas. Nie musimy o tym
głośno krzyczeć, wystarczy wierzyć i być przekonanym, że nasz Pan idzie z nami
przez życie. Czy zabiera od nas krzyże codzienności? Nie zawsze, ale pomaga nam
je nieść.
I jeszcze
jedno! Ta Najświętsza Obecność przynosi radość, taką radość przez duże R. Bo
nawet mimo trosk cieszymy się z tej najpiękniejszej przyjaźni, rosną nam
skrzydła do wielkich czynów, do pokonywania trudności, niezależnie od tego,
jakie one są.
Jezus
żyje! Tej prawdy nie da się w żaden sposób wymazać czy przekreślić! Sursum
corda!
Wpis: 20 września godz. 16:15