wtorek, 28 maja 2019

Życie


Wiele razy przywoływałam na moim blogu słowa św. Augustyna… Ostatnio – wczoraj. Nic dziwnego, bo ów Święty od dawna imponował mi nie tylko swoją pobożnością, ale i wielką mądrością. Mam kilka wydań jego „Wyznań” i ciągle odkrywam coś nowego w jego przemyśleniach, wskazaniach. Choćby to: „Ziemia jest twoim okrętem, nie siedzibą.” Jakże ważna myśl, która rodzi liczne refleksje. Przynajmniej powinna rodzić! Jakim okrętem płyniemy? Dokąd zmierzamy? Często przecież błądzimy, uderzając w nieprzewidziane przeszkody, próbujemy ominąć rafy, zmagamy się z wichrami – niekiedy tak silnymi, że nasz okręt kołysze się na falach życia już tak potężnie, że wydaje się tonąć… Ale znów odzyskujemy dobry kierunek i… żeglujemy dalej. Niebezpieczeństwo zostaje zażegnane; nie wiemy, na jak długo… Czasami przypominamy Odyseusza, który dziesięć lat płynął w kierunku Itaki, pokonując wiele przeszkód, by wreszcie szczęśliwie zakończyć swą ryzykowną podróż. I dotrzeć do szczęśliwej przystani. I w tym miejscu nasuwa się pytanie, na ile nasza podróż życia jest niebezpieczna, męcząca, na ile ryzykowna, szalona i śmiała… Można by jeszcze dopisać wiele innych synonimów, bo pytanie o tę podróż życia takie rodzi. Pozostańmy przy tych; wystarczy! W jakim jesteśmy miejscu? Dokąd naprawdę zmierzamy?

Wystarczy obrać jeden pewny kurs, mając przed sobą niezawodną busolę, którą jest nasz PAN JEZUS CHRYSTUS. Z NIM nie zginiemy! Ważne, by mieć świadomość, że nasze życie  na ziemi jest okrętem, a nie siedzibą.

Wpis: 28 maja godz.: 11:35