piątek, 31 maja 2019

Do przemyślenia...


Pretekstem do umieszczenia poniższych słów jest postać Sługi Bożego ojca Wenantego Katarzyńca. Rozmawialiśmy o nim na wczorajszym spotkaniu Duchowych Dzieci św. Ojca Pio. Może nie tyle o nim, co o jego wskazaniach. Są tak ważne i tak aktualne (mimo że od jego śmierci minęło prawie sto lat), że warto zagłębić się w ich sens, a nawet przyswoić sobie i stosować je w życiu.
Poniżej – moje przemyślenia przeplatane z tekstami zawartymi w książce Tomasza P. Terlikowskiego pt. „Mała droga Wenantego Katarzyńca”. To młody, bo niespełna trzydziestotrzyletni franciszkanin, ale niezwykle mądry życiowo i duchowo dojrzały człowiek. Właśnie dlatego warto przenieść do swego życia jego wskazania, bo nie tylko są bardzo mądre, ale przede wszystkim bardzo przydatne nam w życiu. Oto pierwsza część…
*Większość ludzi świętych odznaczała się wielkim heroizmem, wielu ginęło za wiarę, tymczasem o. Wenanty ukazuje wielką wartość codziennej, rzetelnej pracy oraz konkretnej, prawdziwej miłości. W świętości nie chodzi o nadzwyczajność, ale o ukochanie Boga i człowieka w szarości i trudzie dnia. Swą postawą przypomina, że każdy z nas  potrzebuje miłości na co dzień. Jego dewizą były słowa: „Nie każdy może czynić rzeczy nadzwyczajne, ale każdy może spełniać swoje obowiązki.” Nie czekał, aż nadarzy się okazja do niezwykłych dokonań. Wiedział, że każde miejsce, w którym stawia  człowieka Bóg, jest dobre do świadczenia o Chrystusowej miłości. 
*Czyli… wszyscy mamy szanse! Wypełniając swoje obowiązki stanu, traktujmy je jak udział w wielkim dziele stworzenia. „Na to jestem stworzony, abym przez wierną służbę Panu Bogu zbawił swoją duszę. Wyrzekam się wszystkiego, choćby mi to nie wiem, jak drogie było, a co mi przeszkadza do zbawienia duszy.”
*Żadna przeszkoda nie powinna nas w drodze do świętości   powstrzymać, ale spokojnie, z pokorą trzeba ją przezwyciężać.
*Świętość wykuwa się w drobnych decyzjach, o ile są one podejmowane z wiernością. Ta wierność jest kluczowa. Nie chodzi o to, by podejmować wielkie i trudne wyzwania, ale by te, które podjęliśmy, wiernie kontynuować. Mogą być drobne, nieznaczące, ale ważne, by realizować je z pełnym zaangażowaniem. Podobną drogę wskazuje Mała Tereska od Dzieciatka Jezus. Ona także mówiła o znaczeniu małych kroków, drobnych wyrzeczeń, które prowadzą nas do świętości.
*Droga ta jest dostępna każdemu. Ustępliwość, uprzejmość, szukanie okazji do pomocy są możliwe wszędzie. „Trafne słowo, żart, którego nie wypowiedziałeś, uprzejmy uśmiech dla natrętów, przemilczenie niesłusznego oskarżenia, wyrozumiałość w rozmowie z nudziarzami zjawiającymi się w niewłaściwym czasie; przechodzenie do porządku dziennego  nad impertynencjami  i przykrościami od osób, z którymi się spotykasz… To wszystko, jeśli zdobędziesz się na cierpliwość, niewątpliwie stanie się solidnym umartwieniem wewnętrznym.”

Wpis: 31 maja godz. 10:58

czwartek, 30 maja 2019

Myśli św. Urszuli Ledóchowskiej


*Maryjo, uproś mi stały dobry humor, to szczęście wewnętrzne, które daje Bóg.

*Modlitwa to złączenie serca z moim Bogiem, to nieustanne przebywanie z Jezusem.

*Kochaj Ewangelię i znajdziesz szczęście już na ziemi.

*Ostoją każdego narodu jest miłość Ojczyzny.

*Bóg swe dziecko prowadzi, jestem w Jego ręku i niczego bać się nie potrzebuję.

*Ile słodyczy zawiera to słowo:
przyjaźń, przyjaciel!
W nim mieści się cały ogrom miłości stałej, wiernej, głębokiej i zarazem spokojnej.

*W życiu codziennym osoba pogodna jest prawdziwym skarbem, źródłem radości.


Wpis: 30 maja godz. 9:01


środa, 29 maja 2019

Święta Urszula




Dzisiaj imieniny św. Urszuli Ledóchowskiej, której doczesne szczątki spoczywają w moich rodzinnych Pniewach. To święto niezwykle radosne, wielka Święta bowiem była ambasadorem radości. Uśmiech zdobi jej twarz na wszystkich wizerunkach. A przecież nie miała życia usłanego różami! Było w nim więcej kolców niż radości. Ale wszystko potrafiła przezwyciężyć – wszystkie przeciwności! Była wzorem Człowieka, Patrioty i Służebnicy Boga.

O szczegółach jej ofiarnego życia można przeczytać na stronie Sanktuarium św. Urszuli Ledóchowskiej w Pniewach, do czego serdecznie zachęcam. Ja ograniczę się do podkreślenia niezwykłej miłości św. Urszuli do Boga i człowieka, bezgranicznej ufności w pomoc Bożą, niezrażonej żadnymi przeszkodami w  ofiarnej służbie…

Pamiętam dzieci – wojenne sieroty - które przywiozła do Pniew, zapewniając im w klasztorze opiekę.

Święta Urszula – to wielka postać. Wzór dla każdego z nas! To jeden wielki, promienny uśmiech! Życzmy sobie takiego uśmiechu na każdy dzień, będzie nam łatwiej pokonywać przeciwności życia.


Wpis: 29 maja godz. 9:01

wtorek, 28 maja 2019

Życie


Wiele razy przywoływałam na moim blogu słowa św. Augustyna… Ostatnio – wczoraj. Nic dziwnego, bo ów Święty od dawna imponował mi nie tylko swoją pobożnością, ale i wielką mądrością. Mam kilka wydań jego „Wyznań” i ciągle odkrywam coś nowego w jego przemyśleniach, wskazaniach. Choćby to: „Ziemia jest twoim okrętem, nie siedzibą.” Jakże ważna myśl, która rodzi liczne refleksje. Przynajmniej powinna rodzić! Jakim okrętem płyniemy? Dokąd zmierzamy? Często przecież błądzimy, uderzając w nieprzewidziane przeszkody, próbujemy ominąć rafy, zmagamy się z wichrami – niekiedy tak silnymi, że nasz okręt kołysze się na falach życia już tak potężnie, że wydaje się tonąć… Ale znów odzyskujemy dobry kierunek i… żeglujemy dalej. Niebezpieczeństwo zostaje zażegnane; nie wiemy, na jak długo… Czasami przypominamy Odyseusza, który dziesięć lat płynął w kierunku Itaki, pokonując wiele przeszkód, by wreszcie szczęśliwie zakończyć swą ryzykowną podróż. I dotrzeć do szczęśliwej przystani. I w tym miejscu nasuwa się pytanie, na ile nasza podróż życia jest niebezpieczna, męcząca, na ile ryzykowna, szalona i śmiała… Można by jeszcze dopisać wiele innych synonimów, bo pytanie o tę podróż życia takie rodzi. Pozostańmy przy tych; wystarczy! W jakim jesteśmy miejscu? Dokąd naprawdę zmierzamy?

Wystarczy obrać jeden pewny kurs, mając przed sobą niezawodną busolę, którą jest nasz PAN JEZUS CHRYSTUS. Z NIM nie zginiemy! Ważne, by mieć świadomość, że nasze życie  na ziemi jest okrętem, a nie siedzibą.

Wpis: 28 maja godz.: 11:35

poniedziałek, 27 maja 2019

Złote mysli św. Augustyna


*Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu.
*Łzy są kroplami krwi duszy.
*Nasze pragnienia zawsze się modlą, choćby wargi milczały.
*Boże, daj mi siłę, abym mógł zrobić wszystko, czego ode mnie żądasz. A potem żądaj ode mnie, czego chcesz.
*Bóg jest bliżej nas, niż my siebie samych.
*Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską.
*Czas nie próżnuje.
*Nadmiar dobroci nie szkodzi.
*Czymże jest czas? Jeśli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeśli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem.
*Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.
*Dwojako chybiamy w naszych stosunkach z ludźmi: gdy ich krzywdzimy i gdy im nie pomagamy, choć pomóc możemy.
*Jeżeli cię przestrasza praca, wspomnij na nagrodę.
*Lepiej uczyć się rzeczy pożytecznych niż podziwianych.

Wpis: 27 maja godz. 14:15

niedziela, 26 maja 2019

Dzień Matki


Ten dzień każdego wzrusza, w każdym człowieku budzi radość, ale  i refleksje nad swoim życiem… Począwszy od najwcześniejszego dzieciństwa, gdy pamięć zarejestrowała obraz kochającej Mamy, która tuliła do serca, ubierała, ocierała łzy i… zawsze była. Momentu narodzin się nie pamięta, ale dobrze każdy z nas wie, że było się dzieckiem upragnionym – owocem miłości Rodziców, oczekiwanym, upragnionym… Pamiętam z opowiadań mojej Babci, że wkrótce po moim narodzeniu (w mroźny grudniowy późny wieczór) do domu moich Dziadków przyszedł mój Ojciec. To był czas wojny; wypędzono nas z rodzinnego domu w Pniewach na Rynku, Mama zamieszkała u swoich rodziców na ul. Szkolnej, a Ojciec był „odtransportowany” do odległego o 12 km Podrzewia. Przyszedł pieszo, przedzierając się przez potężne zaspy śniegu. Był ogromnie wzruszony widokiem Mamy z maleńką dziewuszką przy boku. To byłam ja.  Ukląkł przy łóżku i całował ręce Mamy.
To wydarzenie opowiedziane przez Babcię przywołuję bardzo często – nie tylko przy okazji Święta Matki. Miałam wspaniałych Rodziców – wielkich duchem, pobożnych i niezwykle prawych ludzi. Dzisiaj, będąc już u schyłku życia, wracam do nich pamięcią coraz częściej. Mama – to było to Serce domu, które napełniało go miłością i radością. Ojciec – to Mózg, ale i Serce. Kochali nas bardzo, otaczając najczulszą troską, ale i wymagali – szacunku dla Boga, Ojczyzny i Człowieka.

Wpis: 26 maja godz. 12:30   


sobota, 25 maja 2019


O Najświętszej Eucharystii można nieskończenie… Oto inny przykład – również z w/w homilii:

Kiedyś św. Antoni przyjechał do Tuluzy we Francji, żeby tam też głosić Ewangelię. Spotkał człowieka niewierzącego, wojującego ateistę, który wyśmiewał wiarę w obecność Pana Jezusa pod postacią chleba. Zaproponował on św. Antoniemu pewien eksperyment: Jak ty pójdziesz z monstrancją, to ja przyjdę ze swoim osłem. Jak ten osioł uklęknie, to znaczy, że to jest Bóg, bo przecież każde stworzenie oddaje cześć twemu Bogu. Najpierw jeszcze postawił warunek, że przez 3 dni będzie tego osła głodził. Antoni się zgodził. Człowiek ten głodził swojego osła 3 dni, a potem postawił przed nim pełen worek smakowitego owsa. Osioł ominął worek, podbiegł tam, gdzie Antoni niósł Najświętszy Sakrament i padł na kolana, oddając chwałę Bogu. To wydarzenie jest zapisane w historii wydarzeń z życia św. Antoniego.

Wpis: 25 maja godz. 10:39

piątek, 24 maja 2019


Przypominam sobie często ten fragment kazania wygłoszonego w czasie Mszy św. w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa…
„Zdarzyło się, że odwiedził dobrego, wierzącego katolika człowiek, który był innej wiary. I ten katolik zaprowadził go do kościoła, żeby pokazać, jaką piękną ma świątynię. Oprowadza go, pokazuje obrazy, zabytki i wszystko, co wokół najpiękniejsze. I w końcu wskazuje na tabernakulum, mówiąc, że to takie najważniejsze miejsce, w którym mieszka Pan Jezus. On jest ukryty pod postacią chleba – to jest nasz Bóg!  My w to wierzymy! A ten na to: E, tam opowiadasz! Ten więc tłumaczy mu, że jest tam Bóg – tylko ukryty za zasłoną chleba. A ten odpowiada: Gdyby tu był twój Bóg, to ty już byś tutaj twarzą na ziemi leżał i pokłon Mu oddawał. A ty chodzisz ze mną, jak po muzeum!”
A my? Czy wierzymy? Czy szanujemy to miejsce?! Przecież tam mieszka nasz BÓG!

Wpis: 24 maja godz. 9:01

czwartek, 23 maja 2019

Do wiecznej lampki w naszej świątyni


Bądź pozdrowiona, wieczna lampko,
znaku Chrystusowej obecności!
Czerwone światełko, co nigdy nie gaśniesz!
Pełnisz honorową wartę przy Chrystusie.
Stoisz na straży Jego domostwa w świątyni.
Wskazujesz na Jego miłość,
bo ukrył się tam dla nas, dla każdego człowieka.
Każdego dnia cierpliwie i z tęsknotą czeka.
Nieraz jest bardzo samotny i opuszczony,
woła do ciebie i do mnie: jestem tutaj, tak niewiele trzeba,

bym poprzez swoją obecność uchylił ci skrawek nieba.

środa, 22 maja 2019

Usłyszałam w kościele…


A co usłyszałam? O bardzo ważnej „rzeczy”, tak potrzebnej nam wszystkim żyjącym w czasach niepokoju, zamętu, hałasu… Otóż w czasie kazania zostały przywołane słowa św. Tomasza z Akwinu na temat Bożego pokoju. 
Wielki Święty, jeden z najwybitniejszych myślicieli w dziejach chrześcijaństwa, pozostawił bardzo bogatą spuściznę literacką, przekazując wiele niezwykle mądrych wskazań, do dziś aktualnych… Wśród nich – myśli dotyczące Bożego pokoju, myśli, które w największym skrócie brzmią tak:

*Boży pokój w nas
*Boży pokój w relacji z bliźnimi
*Boży pokój w relacji z Bogiem

Można go osiągnąć, kierując się zawsze prawdą. Pokój w relacji z Bogiem osiągniemy, zgadzając się z Jego świętą wolą.

Od siebie mogę dodać, że często buntujemy się przeciw tejże woli, uważając, że dzieje się nam wielka krzywda. Jednak z perspektywy czasu dostrzeżemy, że nie mieliśmy racji. Przecież BÓG jest Miłością! To my sami – postępując często wbrew Jego woli – aranżujemy nasze życie, a potem cierpimy.


Wpis: 22 maja godz. 10:09


wtorek, 21 maja 2019

Warto o tym pamiętać!


"Miłość pochodzi od Boga i jest ona najwspanialszym dobrem, Jakie otrzymuje człowiek i jakim może dzielić się z bliźnimi. (…) Jeśli chcesz zachować serce swoje w czystości, nie pozwól na żaden cień złości w nim. Wzywaj Imienia Mego, uciekaj się w obronę do Matki Mojej, pragnij dobra dla wszystkich  i okazuj Miłość Moją każdemu."


Wpis: 21 maja godz. 12:24

poniedziałek, 20 maja 2019


Jeszcze kilka myśli Sokratesa – jakże mądrych!

*Złych lub pos­po­litych ludzi po­zys­kasz naj­prędzej da­rami, ale szlachet­nych po­zys­kasz naj­prędzej szlachetnością. 
*Cóż ko­mu z te­go, że zjadł wszys­tkie ro­zumy, jeśli nie ma własnego. 
*Nig­dy nie zes­tarze­je się ser­ce, które kocha. 
*Mądrość za­leży od trzech rzeczy: oso­bowości, wie­dzy, samokontroli. 
*Często język wyp­rzedza myśli. 
*Z god­nością ocze­kuj starości. 
*Pier­wszym wa­run­kiem szczęścia jest rozsądek.
*Bar­dziej się ciesz z wyświad­czo­nych dru­gim, niż z odeb­ra­nych dob­rodziej­stw, bo za pier­wsze masz chwałę, a dru­gie wkładają na ciebie ciężar wdzięczności. 
* Wszys­tko w miarę. 

Wpis: 20 maja godz. 11:21

sobota, 18 maja 2019


Sięgnijmy dziś do mądrości Sokratesa… Któż o nim nie słyszał, któż chociaż raz nie wypowiedział jednego z jego licznych sentencji… Jest uważany za największego filozofa starożytności – obok Platona i Arystotelesa. Żył na przełomie V i IV wieku przed Chrystusem. W Atenach.
Warto prześledzić jego życie – szerokie informacje można znaleźć w Internecie i nie tylko. Chciałabym zatrzymać się na jego niezwykle mądrych stwierdzeniach. Wiele z nich znamy, używamy nawet w potocznym języku. Wszystkie dowodzą niezwykłej mądrości filozofa (ale i skromności!). Posłuchajmy…

*Na­tura dała nam dwo­je oczu, dwo­je uszu, ale tyl­ko je­den język po to, abyśmy więcej pat­rzy­li i słucha­li, niż mówili. 
*Wiem, że nic nie wiem. 
*Szczęście jest przy­jem­nością wolną od wyrzutów sumienia. 
*Błąd jest przy­wile­jem fi­lozofów, tyl­ko głup­cy nie mylą się nigdy. 
*Odzy­waj się tyl­ko wte­dy, gdy wiesz, o co chodzi. 
*Pus­te wor­ki na­dyma wiatr, bez­myślnych ludzi - próżność. 
*Naj­gorętsza miłość ma naj­chłod­niej­sze zakończenie. 
*Najmądrzej­szy jest, który wie, cze­go nie wie. 

Wpis: 18 maja godz. 11:25

piątek, 17 maja 2019


Wsłuchajmy się w te słowa, przecież PAN JEZUS kieruje je nie tylko do Alicji, ale i do każdego z nas…
*Dlaczego smutek ogarnia twoje serce? Czyż nie jestem czule pochylony nad  tobą – jak zawsze? Dlaczego szukasz pełni tam, gdzie jej nie ma? Powróć! Przytul się do Mnie. Nasyć się Mną, uraduj. Oto jestem: twój Bóg i twój Oblubieniec – twoje Wszystko.

*Światłem, siłą i radością twoją jest Miłość – Bóg, który żyje w tobie. Który tobie i twoim braciom pragnie udzielać Siebie ciągle coraz bardziej i coraz głębiej. Nie ma drogi bez otworzenia serca dla  innych i wspomagania ich, by osiągnęli  to, co jest celem ich istnienia: życie w Bogu.

*Wszystko jest owocem modlitwy. Jaka modlitwa – takie życie: stan twojej duszy i ciała oraz twoje czyny – ich przydatność dla budowania królestwa Bożego w duszach ludzkich, dla ratowania tych, co giną w grzechach swoich. Wszystko, cokolwiek czynisz swoim sercem, umysłem lub dłońmi – aby miało sens i wartość – musi zaczynać się od modlitwy i kończyć się modlitwą; i trwać w niej.


Wpis: 17 maja godz. 9:08

czwartek, 16 maja 2019

Pan jezus mówi do Alicji:


„W tym ostatecznym czasie szatan szczególnie atakuje Kościół od wewnątrz, niszcząc i zniewalając dusze poświęcone Bogu. Uderza w pasterzy, by rozproszyć  owce. Trwaj w Sercu Moim i módl się za nich, by ocaleli i by dzięki nim ocalało wielu. Ogniową próbę przechodzi Kościół i słudzy Moi, bo trzeba, by ujawniło się, co jest zbożem, a co kąkolem, gdyż czas żniw nadchodzi.”

Wpis: 16 maja godz. 10:10

wtorek, 14 maja 2019

BYŁAM W ŁAGIEWNIKACH


Byłam w Łagiewnikach kilka razy… Każdorazowy wyjazd był bardzo ważny, chociaż moja pierwsza pielgrzymka pozostawiła niezatarty ślad w pamięci i w sercu! Czytałam codziennie Dzienniczek s. Faustyny, znałam go już prawie na pamięć. Zawarte w nim wskazania Pana Jezusa stały się istotą mojej  codzienności. Bardzo chciałam zobaczyć z bliska cudowny obraz Chrystusa Miłosiernego z bliska. Wrażenie było potężne! To ON, patrzący z tak wielką miłością na wszystkich i na każdego z osobna. Właśnie to było takie ważne: Pan Jezus ogarnia swym spojrzeniem każdego z osobna, jakby chciał powiedzieć: Dobrze, że jesteś, człowieku! Kocham cię! To przejmujące spojrzenie sięga do głębi serca. Trudno się oprzeć wzruszeniu!

Pamiętam, że pięć lat temu, po którejś „wizycie” w sanktuarium Bożego Miłosierdzia napisałam poniższe słowa. Przywołuję je kolejny raz, bo nic nie straciły na aktualności.

Klęcząc wśród niezliczonej rzeszy pątników, wpatrzonych w Twoje święte oblicze, w pełni zrozumiałam, czym jest ten cudowny obraz, co znaczy on dla mnie i dla całego świata. Moje serce zalała ogromna fala wdzięczności wobec Ciebie, mój Ukochany Jezu. Dziękuję Ci z całego serca, że pozwoliłeś mi przybyć do Twego sanktuarium, które z woli św. Jana Pawła II stało się światowym Centrum Bożego Miłosierdzia.

Wiem, że nigdy nie zdołam wyrazić w pełni ogromnej wdzięczności, która przepełnia moje serce! Każde słowo byłoby zbyt słabe, by odzwierciedlić to, co myślę i czuję. Nie dość, że w czasie ostatniej wieczerzy ustanowiłeś Najświętszy Sakrament, zostawiając nam swoje Ciało i Krew w postaci Komunii św., to jeszcze za pośrednictwem s. Faustyny wskazałeś ludzkości na swoje miłosierdzie. Tej ludzkości, która jest tak niewdzięczna, pełna złości i nienawiści, która każdego dnia obraża Cię strasznymi grzechami, lekceważy Cię... A Ty, nie bacząc na nasze winy, przychodzisz i mówisz tak po prostu: „Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Ja sam bronić jej będę jako swej chwały. Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest obraz z podpisem: „Jezu, ufam Tobie!”

     Długo wpatrywałam się w Twoje święte oblicze... Wraz z upływem czasu moje serce przepełniała coraz większa wdzięczność wobec Ciebie, mój Jezu! Spoglądasz na korzących się u Twych stóp z tak wielką miłością i czułością; uśmiechasz się delikatnie, jakbyś chciał nas zachęcić do ufnej modlitwy. Obraz przedstawia Cię w prawie naturalnej wielkości; cała Twoja postać jakby podąża w kierunku człowieka, ofiarując mu miłość i pomoc. Prawa ręka, wzniesiona w górę, nieustannie błogosławi wszystkim bez wyjątku, a Ty zdajesz się wołać: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście, a ja was pokrzepię.” Z kolei lewa ręka wskazuje na serce – źródło Bożej miłości.

     Panie mój! Jak nie wyrazić Ci wdzięczności za Twoją miłość? Jak nie powiedzieć Ci, że kocham Cię, choć tak nieudolnie? Czy kiedykolwiek zdołam Ci się naprawdę odwdzięczyć za Twoją miłość, za Twoje nieustanne pragnienie niesienia pomocy? Właśnie tam, u Twych stóp, uświadomiłam sobie, ile Ci zawdzięczam w całym swoim życiu, każdego dnia; ile razy przybywasz mi           z pomocą w sprawach wielkich i małych, jak strzeżesz zarówno mnie, jak i moją rodzinę, jak kierujesz moimi myślami i czynami...

    Panie Mój! Czyż zdołam wyliczyć to wszystko, co otrzymuję od Ciebie, klęcząc przed Twoim obliczem? Codziennie uparcie wpatruję się w Twój święty wizerunek, w Twoją postać na obrazie z podpisem „Jezu, ufam Tobie!” i codziennie odkrywam coś nowego, śledzę Twój uśmiech, Twój - pełen miłości gest, wskazujący na serce – źródło miłości. I – coraz bardziej upewniam się, że kochasz mnie bezinteresowną miłością. W Twoim zranionym sercu znajduję ofiarną miłość, której tak bardzo potrzebuje dzisiejszy świat. Z miłości ku nam pozwoliłeś się biczować, przebyłeś drogę na Golgotę, rozciągnąłeś swoje ręce na krzyżu, umierałeś za nas w straszliwych mękach, pozwoliłeś przebić swoje Boskie Serce...

     Gdy doświadczam różnych przeciwności losu, Ty, Jezu, stajesz się moją jedyną „deską ratunku”, nigdy jeszcze mnie nie zawiodłeś. Nie zawsze udzielasz mi pomocy na miarę moich oczekiwań; często otrzymuję łaski, których zupełnie się nie spodziewałam, a są one potrzebne bardziej przy kształtowaniu ducha niż ciała.

Cóż mogę Ci ofiarować Jezu w zamian za Twoje bezgraniczne miłosierdzie i miłość? Cóż mogę zrobić dla Ciebie, Drogi Jezu, jak mam okazać Ci moją ogromną wdzięczność? Pragnę Ci złożyć hołd całym swoim życiem! Comiesięczne pierwsze piątki, które praktykuję, niech staną się aktem wynagradzającym za zniewagi ludzkości wobec Twego Najświętszego Serca.

Proszę Cię pokornie, abyś panował w mojej rodzinie jako najwspanialszy Król!  Pragnę Ci zawierzyć siebie samą i moją rodzinę. Wołam do Ciebie, Jezu, z sercem przepełnionym ogromną wdzięcznością: „(...) Chcę odtąd żyć Twoim życiem, za które już tutaj na ziemi obiecałeś pokój, chcę odeprzeć złego ducha tego świata! Panuj więc nad moim rozumem poprzez prostotę wiary, panuj też przez swą miłość nad moim sercem. Chcę je utrzymać w Twej żarliwej miłości przez częste przyjmowanie Komunii św. Racz, Boskie Serce, przewodzić naszemu życiu, błogosław nasze duchowe i doczesne przedsięwzięcia, rozpraszaj nasze troski, uświęcaj nasze pociechy i łagodź nasze cierpienia. Amen”

Ty, Jezu, jesteś dla mnie nieustannym źródłem wszelkich dóbr, z którego zawsze mogę czerpać. Tu znajduję wszystko, co jest mi potrzebne i pożyteczne. Jeśli upadam na duchu, Ty podniesiesz mnie, od Ciebie otrzymuję wewnętrzną siłę. Jeśli zgrzeszę, u Ciebie znajduję miłosierdzie, otrzymuję przebaczenie i odzyskuję pokój. W trudnych chwilach Ty mnie pokrzepisz, uzmocnisz i zasilisz mocą Bożą. Jeśli potrzebuję rady, otuchy i pomocy, tutaj ją znajduję. U Ciebie znajduję też prawdziwą radość. Cokolwiek może służyć memu  prawdziwemu szczęściu, Ty, mój Przyjacielu, mi dajesz.

W Tobie znajduję nie tylko przeogromną miłość, ale i wewnętrzną siłę, radość, spokój ducha oraz wszystko, co dobre i piękne! Ufam Ci bezgranicznie  i wierzę w nieskończoną moc Twojej miłości i miłosierdzia! Ty pozwalasz mi trwać i kroczyć po krętych ścieżkach życia, w trudnej codzienności.

Pisanie o sobie, o swych najgłębszych uczuciach, nie jest czymś łatwym. Mam jednak świadomość, że w ten sposób – przyznając się publicznie do Ciebie, Jezu, i głosząc Twoje Miłosierdzie, spłacam wobec Ciebie dług wdzięczności. Mogę śmiało powiedzieć, że całe moje życie – chociaż niewolne od trosk, zawirowań i trudności – jest nieustannym doświadczaniem Bożej miłości i opieki. Ciebie, Panie Jezu, uważam za największego swego Przyjaciela, który nigdy mnie nie zawiódł.

Powyższe słowa napisałam kilka lat temu, ale nadal nic nie straciły ze swej aktualności! Byłam na audiencji u PANA JEZUSA kilka dni temu! Wróciłam pokrzepiona Jego miłością i nieustannym pragnieniem niesienia pomocy. Komu? Każdemu człowiekowi!

poniedziałek, 13 maja 2019

O czci NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY


„Trzeba,  abyś chwalebną Królową, Matkę naszego Pana, otaczał zawsze najgłębszym uczuciem czci i we wszystkich potrzebach oraz trudnościach zwracał się do Niej jako do Tej, która jest najbezpieczniejszym schronieniem.
Gorąco błagaj Ją o pomoc i opiekę, uznaj Ją za swoją Orędowniczkę, z całym zaufaniem i oddaniem polecaj Jej swoje sprawy, gdyż Ona jest Matką Miłosierdzia, i staraj się okazać Jej codziennie specjalną i szczególną cześć. Aby jednak twoje nabożeństwo zasługiwało na przyjęcie, a cześć Jej była miła, staraj się naśladować blask Jej czystości całą mocą swojej duszy i ciała, zachowując ją nienaruszoną w sobie, oraz wiernie wstępując w ślady Jej pokory i łagodności.”  Sługa Boży o. Wenanty Katarzyniec

sobota, 11 maja 2019

Gdy myślę Chrystus…


Gdy myślę „Chrystus”,
przedziwne ciepło rozlewa się w sercu,
wilgotnieją oczy,
rodzą się dobre pragnienia…

Gdy myślę „Chrystus”,
widzę ręce kapłańskie,
w których biały chleb przemienia się
w Jezusowe Ciało…

Gdy myślę „Chrystus”,
mam przed oczyma każdą Komunię świętą,
co krzepi i daje tak wielką moc
i radość życia, i siłę, i dobroć…

Gdy myślę „Chrystus”,
rodzi się we mnie ogromna wdzięczność,
dla której zwyczajnych braknie słów -
za Jego obecność, za cierpliwość i miłość,
za odpuszczenie grzechów…

Gdy myślę „Chrystus”,
staję się lepszym człowiekiem,
bo wiem, że On jest ze mną,
patrzy na mnie,
pomaga się podnieść,
pozwala cieszyć się życiem,
mimo że trudne i nieusłane różami…

Wpis: 11 maja godz. 10:10

piątek, 10 maja 2019

Dziękczynienie

O dziękczynieniu już pisałam, ale myślę, że warto sobie o nim częściej przypominać! Czym zatem ono jest? Dziękczynienie jest oddaniem chwały Panu Bogu i jest zupełnie bezinteresowne. Gdy prosimy – czy to dla siebie, czy dla innych – to mamy w tym cel, ale dziękujemy bezinteresownie. Dziękczynienie jest zatem o wiele trudniejsze! Za co powinniśmy Panu Bogu dziękować – zarówno każdego dnia, jak i w całym swoim życiu? Mówić Bogu „dziękuję”, to mówić Mu „tak” jako Dawcy, jako Stwórcy. Jest to zaakceptowanie tego, kim jesteśmy, czyli że jesteśmy Jego stworzeniem, że jesteśmy także Jego dłużnikami. „Co masz, czego byś nie otrzymał od Boga?” – mówi św. Paweł. Przyjęcie takiej postawy wobec Boga winno być dobrowolne i pełne ufności.
Uświadommy sobie, że w dziękowaniu przeszkadza nam pycha. „Ludzie, którzy odziedziczyli po Lucyferze postawę pychy, mają duże kłopoty z dziękowaniem. Mają także bardzo krótką i wybiórczą pamięć. Ambicja i pycha zabiła w nich poczucie wdzięczności. Dziękowanie jest więc owocem pokory i wielkoduszności. W dziękowaniu uznajemy nasze potrzeby i hojność innych.”
Za co mamy Bogu dziękować? Motywów jest wiele. Każdy może mieć swoje. Jakie są wspólne nam wszystkim?  „Dziękujmy Bogu za to, że jesteśmy. Mogło nas przecież nie być, a oto jesteśmy; jesteśmy akurat w takim czasie dziejów, w takim miejscu geograficznym; akurat tu w Polsce. Dziękujmy za Kościół, który jest także naszą matką, zatroskaną o nasz wieczny los. Dziękujmy za nasze powołanie, które wypełniamy. Niech ono nam się podoba, niech nas cieszy i napawa wdzięcznością. Każdy bowiem został przez Boga do czegoś powołany.”
Niewdzięczność jest grzechem niewiary. Wynika ona z ludzkiej pychy i głupoty. Pycha każe człowiekowi wierzyć, że sam sobie wszystko zawdzięcza: własnej pracy, przemyślności, inteligencji. Głupota natomiast każe człowiekowi sądzić, że wszystko bierze się „samo z siebie” i wszystko mu się należy. „Duch żądania i pretensji zawsze sprzeciwia się duchowi wdzięczności. Są to dwa wrogie sobie duchy.”
Dziękczynienie wypływa z wewnętrznego przekonania, że wszystko pochodzi od Boga oraz że Bóg jest źródłem wszelkiego dobra. Stąd św. Paweł w swych listach zachęca do częstej modlitwy dziękczynnej: „Wszystko czyńcie, dziękując Bogu Ojcu przez Chrystusa." (Kol 38, 17) „W każdym położeniu dziękujcie, taka jest wola Boża.” (1 Tes 5, 18) „Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu w imię Jezusa.” (Ef 5, 20)
Dziękczynienie winno być postawą, która towarzyszy nam każdego dnia we wszystkich naszych doświadczeniach. Jeżeli nosimy w sobie ukryte postawy żądania i pretensji, to wówczas zamiast dziękować, sami domagamy się dla siebie uznania i wdzięczności, czujemy się ważni i niezastąpieni. I nawet jeśli te postawy nie ujawniają się wyraźnie w naszych słowach, to jednak niepostrzeżenie pojawiają się w naszych myślach, uczuciach a przede wszystkim w naszym działaniu. Kształtowanie w sobie ducha wdzięczności wymaga walki z duchem pretensjonalności. Wdzięczność każe nam wszystko uznać za Boży dar, każe nam czuć się ubogimi w duchu, każe nam stwierdzić z pokorą, że „bez Niego nic uczynić nie możemy”. Dziękczynienie pozwala nam doświadczać, że „więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu. Fragmenty ze strony Mateusz.pl

Wpis: 10 maja godz. 12:59

czwartek, 9 maja 2019


Niemal każdego dnia słyszymy o złu, które dotyka bez mała cały świat, które jak Mickiewiczowska „lawa błota” próbuje zalać wszelkie dobro i przysłonić nam prawdziwy obraz rzeczywistości – taki obraz, do którego w głębi duszy tęsknimy. Toczą się wojny – nie tylko te spektakularne, orężne, ale także, a może przede wszystkim – walki o dusze ludzkie. Promuje się zło, które pokrętnie nazywa się dobrem dla człowieka.
Warto jednak - mimo wszystko zauważać dobro, które przecież jest, by nie opuszczał nas optymizm oraz najgłębsze przekonanie, że BÓG  jest, że pragnie nam pomóc w zmaganiach z wszelkim złem.
Trwajmy przy Chrystusie! Prośmy Go, ale i dziękujmy za Jego świętą obecność w Eucharystii. Tam jest miejsce dla każdego! Nie bójmy się bliskości z Chrystusem! Z Nim przezwyciężymy wszystkie trudności.

Wpis: 9 maja godz. 9:17


środa, 8 maja 2019

Pan  JEZUS mówi do Alicji, ale także do każdego z nas:
„Czyńcie pokutę i módlcie się za tych, którzy ulegli nienawiści, i za ich ofiary. I ufajcie BOGU w TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU, aby w sercach waszych, w słowach, które wypowiadacie i w waszych czynach był pokój i miłość.  Tylko w ten sposób przeciwstawicie się niszczącej fali wzajemnej nienawiści i niezgody, jaka przelewa się przez świat, ogarniając go coraz bardziej.  

Wpis: 8 maja godz. 9:01

wtorek, 7 maja 2019

Do przemyślenia


Pan Jezus powiedział do św. Pawła: "Starczy ci Mojej łaski!"Czy pamiętamy o tym? Im człowiek dłużej żyje na tym świecie, tym wyraźniej sobie uświadamia, że jednak te doświadczenia, które na przestrzeni lat go spotykały, miały sens. W zamyśle Bożym wszystko ma sens! Warto sobie często stawiać pytanie, jakiemu celowi to służy, czego ma mnie nauczyć, jaką drogę pokazać… I przede wszystkim w trudnych chwilach wszystko powierzać Opatrzności Bożej, ufać w pomoc z Góry; ta pomoc przyjdzie na pewno, tylko wtedy, gdy PAN BÓG  uzna to za słuszne i konieczne.


poniedziałek, 6 maja 2019


Co pewien czas przypominam sobie
trzy bardzo cenne wskazówki Matki Bożej,
które pomagają w życiu codziennym
i ułatwiają relacje międzyludzkie.
Oto one:
Nie oceniaj!
Nie potępiaj!
Nie posądzaj!


niedziela, 5 maja 2019




Rozpoczęły się nabożeństwa majowe ku czci Najświętszej Panienki, a wraz z nimi zajaśniała nasza codzienność. W kościele znowu rozbrzmiewają pieśni – jakże miłe dla ucha i serca. Bo „gdy majowe płyną dni”, potężnieje nasza miłość ku Niebieskiej Matce, nasza ufność w jej opiekę i orędownictwo.

Maryja zawsze była kochana, zawsze czczona, składano jej hołd w pieśniach i wierszach, a praktyka nabożeństw majowych sięga średniowiecza, gdy zbierano kwiaty, by złożyć je u stóp Bożej Matki. Z wiosennych kwiatów pleciono wianki i zdobiono nimi głowę figur Bożej Rodzicielki.

Oto kilka informacji zaczerpniętych z Brewiarza…

W Polsce żywa jest tradycja gromadzenia się wieczorami w kościołach, przy grotach, kapliczkach i figurach przydrożnych na nabożeństwach majowych, nazywanych „majówkami”. (…) Zwyczaj ten trwa od połowy XIX wieku. Rodowód tych nabożeństw jest jednak znacznie wcześniejszy niż się powszechnie uważa. Gromadzenie się i śpiewanie pieśni na cześć Matki Bożej było znane na Wschodzie już w V wieku. W Kościele zachodnim w I tysiącleciu maj jako miesiąc Maryi święcono raczej sporadycznie. Dopiero na przełomie XIII i XIV w. powstała myśl, aby ten miesiąc poświęcić Maryi. Pierwszym, który rzucił tę myśl, był król hiszpański Alfons X (+ 1284). Władca ów zapraszał do udziału w nabożeństwach majowych, sam często brał w nich udział i swoim poddanym zalecał gromadzenie się w porze wieczornej na modlitwy wokół figur Matki Bożej. (…) W roku 1549 ukazała się w Niemczech książeczka pod tytułem: „Maj duchowy”, gdzie po raz pierwszy maj został nazwany miesiącem Maryi. W żywocie św. Filipa Nereusza (+ 1595) czytamy, że gromadził on dziatwę przy figurach i obrazach Matki Bożej, śpiewał z nimi pieśni, zbierał kwiaty i zachęcał do składania ku Jej czci oprócz kwiatów - także duchowych ofiar i wyrzeczeń. Nowicjusze dominikańscy we Fiesole (w latach 1677-1709) w maju gromadzili się przed wizerunkiem Najświętszej Maryi i czcili ją muzyką, śpiewem i składaniem duchowych wyrzeczeń.

   Jednakże za autora właściwych nabożeństw majowych historycznie uważa się jezuitę, o. Ansolani (1713). On to w kaplicy królewskiej w Neapolu codziennie w maju urządzał koncert pieśni ku czci Bożej Matki, który kończył się błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem.

    Za największego apostoła nabożeństw majowych uważa się jezuitę, o. Muzzarelli. W roku 1787 wydał on broszurkę, w której propagował nabożeństwo majowe. Co więcej, rozesłał ją do wszystkich biskupów Italii. Sam w Rzymie zaprowadził to nabożeństwo w słynnym kościele zakonu Al Gesu. Odprawiał on również nabożeństwo majowe w Paryżu, gdzie towarzyszył papieżowi Piusowi VII w podróży na koronację Napoleona Bonaparte. (…)

    W Polsce pierwsze nabożeństwo majowe wprowadzili jezuici w Tarnopolu (1838), misjonarze w Warszawie w kościele Św. Krzyża (1852), ksiądz Golian w Krakowie (w 1856) i we Włocławku biskup Marszewski (1859). W tym samym czasie cześć Królowej maja szerzył w Galicji poezją jezuita o. Karol Antoniewicz (+ 1852). Ks. Wincenty Buczyński (jezuita) wydał we Lwowie pierwszą książeczkę o nabożeństwach majowych (1839). W dziesięć lat potem podobną broszurę wydał we Wrocławiu w roku 1850 ks. Aleksander Jełowicki, zmartwychwstaniec. W połowie XIX wieku nabożeństwo majowe przyjęło się we wszystkich prawie krajach

    Centralną częścią nabożeństwa majowego jest Litania Loretańska, jeden ze wspaniałych hymnów na cześć Maryi, w którym wysławiane są Jej wielkie cnoty i przywileje, jakimi obdarzył Ją Bóg. (…) W 1587 r. Sykstus V obdarzył „Litanię Loretańską” dwustu dniami odpustu. (…) W litanii wymieniane są kolejne tytuły Maryi: jest ich w sumie 49, a w Polsce 50. Po zatwierdzeniu liturgicznej uroczystości NMP Królowej Polski, obchodzonej 3 maja, do Litanii dołączono 12 października 1923 r. wezwanie „Królowo Polskiej Korony”, przekształcone po drugiej wojnie światowej na „Królowo Polski”.

sobota, 4 maja 2019

Św. Florian - bohater


Dzisiaj swoje imieniny obchodzą panowie Florianowie – podopieczni św. Floriana – nie tylko jego imiennicy, ale przede wszystkim strażacy. Chciałoby się powiedzieć: Strażak – to brzmi dumnie! Któż z chłopców w dzieciństwie nie chciał zostać strażakiem, wśród nich też moi synowie i wnukowie. No, bo kask błyszczący na głowie, mundur ze złotymi guzikami i ten wspaniały wóz strażacki w kolorze czerwonym i syreną na dachu!
A kim był ów święty Florian, do którego modlą się strażacy? Oto kilka informacji, które podaje Brewiarz: „Florian z Lauriacum urodził się ok. 250 roku w Zeiselmauer (Dolna Austria). W młodym wieku został dowódcą wojsk rzymskich, stacjonujących w Mantem, w pobliżu Krems (obecnie w północno-wschodniej Austrii). Podczas prześladowania chrześcijan przez Dioklecjana został aresztowany wraz z czterdziestoma żołnierzami i przymuszony do złożenia ofiary bogom. Wobec stanowczej odmowy wychłostano go i poddano torturom. Przywiedziono go do obozu rzymskiego w Lorch koło Wiednia. Namiestnik prowincji, Akwilin, starał się groźbami i obietnicami zmusić oficera rzymskiego do odstępstwa od wiary. Kiedy jednak te zawiodły, kazał go biczować, potem szarpać jego ciało żelaznymi hakami, wreszcie uwiązano kamień u jego szyi i zatopiono go w rzece Enns. Miało się to stać 4 maja 304 roku. Jego ciało odnalazła Waleria i ze czcią je pochowała. (…) W roku 1184 na prośbę księcia Kazimierza Sprawiedliwego, syna Bolesława Krzywoustego, Kraków otrzymał znaczną część relikwii św. Floriana. (…) Ku ich czci wystawiono w dzielnicy miasta, zwanej Kleparzem, okazałą świątynię. Kiedy w 1528 r. pożar strawił tę część Krakowa, ocalała jedynie ta świątynia. Odtąd zaczęto św. Floriana czcić w całej Polsce jako patrona podczas klęsk pożaru, powodzi i sztormów.”
Nic dziwnego, że takiego bohatera strażacy obrali sobie na patrona!

4 maja godz. 14:40

piątek, 3 maja 2019

W uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski



Jakże Cię nie wysławiać,
Panienko Najświętsza,
Majowa Jutrzenko!
Pełna świetlistego blasku
Święta Boża Rodzicielko!
Bądź pozdrowiona, Polski Królowo,
Ukochana Matko!

Sławią Cię pieśni…
Sławią piękne wiersze…
Sławią chóry ptaków i aniołów…
Sławi Cię świat cały!
Wielbi moja Ojczyzna Polska!
Nasza Królowo,
ale nade wszystko – Matko!

Dziękuję, że jesteś
zawsze, kiedy proszę.
Ale i wtedy, gdy zapominam.
Nigdy mnie nie opuszczasz,
nigdy nie potępiasz.
Nigdy nie gardzisz mą ludzką małością.
Zawsze bliska, zawsze kochająca,
pobłażliwa dla błędów,
wyrozumiała dla upadków…
Podnosisz, podajesz rękę
i patrzysz zawsze z taką miłością!

Dziękuję za Twą codzienną obecność!
Dziękuje za Różaniec!
Dziękuję za troskę, za opiekę,
pomoc w trudach i smutkach…
Dziękuję za Twój uśmiech,
który opromienia me życie
i czyni je piękniejszym!

Bądź zawsze, nigdy nie opuszczaj!