sobota, 3 lutego 2018

Jeszcze o wczorajszym święcie




Ze świętem Matki Boskiej Gromnicznej wiąże się wiele zwyczajów i legend. Wśród nich jest dawna polska legenda, według której Matka Boska w lutowe noce chodzi po polach i miedzach z zapaloną świecą, chroni oziminy przed wymarznięciem i oświetla drogę zbłąkanym podróżnym. W wędrówce towarzyszy jej obłaskawiony wilk, którego Najświętsza Panienka ocaliła litościwie przed rozsierdzonymi chłopami, skierowała na drogę dobra i uczyniła swoim sługą.
Malarz Piotr Stachiewicz (1858-1938) jest twórcą obrazu, który przedstawia śnieżny krajobraz, idącą Maryję i skradającą się watahę wilków. Między opłotkami uśpionej wsi, w zimowej scenerii idzie Matka Boża ubrana swojsko, z narzuconą chustą na głowie i plecach, z gromnicą w ręce, którą odgania pędzące po śniegu w stronę ludzkich zagród, wilki.
 Znany też jest wizerunek Matki Boskiej Gromnicznej z wilkiem lub leżącym u jej stóp gniazdkiem ze skowronkami. Wierzono bowiem, że w tym dniu po raz pierwszy mimo mrozu powinien odezwać się skowronek.
I od siebie dodaję, że… właśnie wczoraj rankiem o dość wczesnej porze usłyszałam piękny śpiew. Czy to był skowronek? Nie wiem! Ale wiem na pewno, że śpiewał tak głośno i tak pięknie – tuż pod moim oknem. A dzisiaj, w drodze do kościoła usłyszałam śpiew kosa. Siedział na najwyższej gałęzi rozłożystego drzewa akacji rosnącej koło kościoła i śpiewał bardzo głośno. Na pewno na cześć PANA!

Wpis: 3 lutego godz. 13:19