Ze świętem Matki Boskiej Gromnicznej wiąże się
wiele zwyczajów i legend. Wśród nich jest dawna polska legenda, według której
Matka Boska w lutowe noce chodzi po polach i miedzach z zapaloną świecą, chroni
oziminy przed wymarznięciem i oświetla drogę zbłąkanym podróżnym. W wędrówce
towarzyszy jej obłaskawiony wilk, którego Najświętsza Panienka ocaliła
litościwie przed rozsierdzonymi chłopami, skierowała na drogę dobra i uczyniła
swoim sługą.
Malarz Piotr Stachiewicz (1858-1938) jest twórcą
obrazu, który przedstawia śnieżny krajobraz, idącą Maryję i skradającą się
watahę wilków. Między opłotkami uśpionej wsi, w zimowej scenerii idzie Matka
Boża ubrana swojsko, z narzuconą chustą na głowie i plecach, z gromnicą w ręce,
którą odgania pędzące po śniegu w stronę ludzkich zagród, wilki.
Znany też
jest wizerunek Matki Boskiej Gromnicznej z wilkiem lub leżącym u jej stóp
gniazdkiem ze skowronkami. Wierzono bowiem, że w tym dniu po raz pierwszy mimo
mrozu powinien odezwać się skowronek.
I od siebie dodaję, że… właśnie wczoraj rankiem o
dość wczesnej porze usłyszałam piękny śpiew. Czy to był skowronek? Nie wiem!
Ale wiem na pewno, że śpiewał tak głośno i tak pięknie – tuż pod moim oknem. A
dzisiaj, w drodze do kościoła usłyszałam śpiew kosa. Siedział na najwyższej
gałęzi rozłożystego drzewa akacji rosnącej koło kościoła i śpiewał bardzo
głośno. Na pewno na cześć PANA!
Wpis: 3 lutego godz. 13:19