Droga, upragniona, tak długo oczekiwana,
kochana, wonna,
uśmiechnięta,
przyzywam
Cię tysiącem tytułów,
tysiącem marzeń,
pragnień i snów…
Gdzie się
ukrywasz, gdzie jesteś przecie?
Czy hulasz
sobie po szerokim świecie,
zamiast radować
nasze, polskie serca?
Jakimi
słowy można Cię uprosić?
Jak długo
jeszcze Twe kaprysy znosić?
Wstyd nam
przynosisz i nastroje psujesz!
Zamiast słońca
szarugę serwujesz,
co bardziej
niż tobie - jesieni przystoi.
Dla nas
to przecie czysty heroizm
znosić wichurę,
deszcze ulewne…
Kolejne
dni też są niepewne!
Wiedz
jednak o tym, że się nie wywiniesz,
bo przecież
Polska z pięknej wiosny słynie…
Pachnącej
zielenią, trawą i kwiatami
Śpiewem ptaków
o rannej porze,
na szerokich
polach i w dalekim borze…
Kapryśna Panno, pochmurna i dżdżysta,
z jakich
paragrafów i praw korzystasz?
Czy chcesz
zyskać miano wiosny pod parasolem?
To ja już
słoneczne lato wolę!