Augustyn mieszka w niebie – bagatela! -
od prawie tysiąca sześciuset lat. Dzieli mieszkanie ze swoją matką, świętą Moniką,
wszak to dzięki jej cierpliwym i wręcz natarczywym prośbom, zanoszonym do Pana,
nawrócił się, co w konsekwencji uczyniło go wielkim świętym. Przeszedł długą
drogę ku tejże świętości – od niesfornego chłopca, sprawiającego wiele kłopotu
swej matce, poprzez burzliwą młodość, nieformalny związek z kobietą, owocem którego
był syn, aż po nawrócenie i wielkie oddanie Bogu.
Tę historię wszyscy znamy,
niekoniecznie trzeba ją przywoływać. Ale przypomniałam ją, bo Augustyn,
który już wiele razy gościł na moim blogu, jest świętym, który doskonale
wpisuje się i w nasze czasy. Nie tylko poprzez swą wielką Bożą mądrość, ale i dzięki
temu, że jego życie – pełne burz i zakrętów – jest świadectwem wielkiego
znaczenia modlitwy. Tej wartości nigdy nie da się przecenić! Jak głoszą różne źródła
– Monika modliła się dziewiętnaście lat! Cierpliwie, żarliwie i z wielką wiarą,
że zostanie wysłuchana. Nigdy nie zwątpiła!
Modlitwa matki przebija niebo – to taka
stara prawda, ale zawsze aktualna. Myślę i wierzę w to, że każda modlitwa
przebija niebo, jeśli tylko płynie ze szczerego, ufnego serca.
To właśnie św. Augustyn zapewnia nas: Wytrwajcie
w modlitwie, a Bóg, chociaż zwleka ze swymi darami, nigdy nam ich nie odmówi!